Rozdział 15

7.4K 604 167
                                    

~Naruto~
Rozmawiałem z Saikenem na brzegu jeziora, kiedy Son i Kurama tocząc się jak jedna, wielka, ruda kulka wpadli do wody i obchlapali wszystko wokół.

"Co wy wyprawiacie?! Obchlapaliście wszystko i wszystkich, łącznie z Gaarą." Powiedziałem i spotkał mnie dość zabawny widok. Kurama schowany po głowę pod wodą kulił uszy i robił maślane oczka, a Son patrzył na mnie jak... jak... jakoś normalnie.

"Gomen." Powiedzieli obaj w tym samym czasie. W tym momencie obudził się Gaara.

"Co tu się? Nie żyję? Widzę bijuu." Powiedział zdziwiony Gaara na widok wszystkich bijuu

"Naruto, on majaczy. Chyba nie jest normalny."

"Kurama, ty idioto. Co byś sobie pomyślał budząc się niewiadomo gdzie, z niewiadomo kim i w niewiadomo jakich okolicznościach?" Powiedział Son.

"Za dużo niewiadomych!"

"Haha. Cześć Gaara, jestem Naruto. Pewnie widziałeś mnie w swojej książce bingo. Spokojnie, nie panikuj, dzięki mnie jeszcze żyjesz. Jesteśmy w ... jakieś jaskini, a te bijuu za mną to Kurama, Isobu, Saiken i Son Goku. Byłbyś taki miły i pozwolił nam pogadać z Shukaku?" Powiedziałem.

"Czemu mam ci ufać, skoro jesteś w książce bingo i masz w sobie 4 bijuu? Czemu nie chcesz po prostu zabrać bijuu i zabić mnie? Shukaku mnie nęka od urodzenia, więc zastanawia mnie jak bardzo nienormalny jesteś, żeby wytrzymywać 4 żądne krwi potwory. Ja nie daję sobie rady z jednym." Powiedział Gaara.

"4 żądne krwi potwory? Hahaha! Dobre, ale nie trafiłeś. To są moi przyjaciele. Z Kuramą jestem od urodzenia. Wszystkie bijuu mają otworzone klatki i uwielbiają się kłócić w mojej głowie. Czasami są tak głośni, że nawet nie mogę myśleć hehe~ Co do tego czy jestem normalny... Powiedzmy, że nikt w tej jaskini nie jest normalny, okej?"

"I tak ci nie ufam. Skąd znasz moje imię? Czemu kolekcjonujesz bijuu? Czemu jestem cały mokry?"

"Jesteś Kazekage. Wiele osób zna twoje imię. Nie nazwałbym tego kolekcjonowaniem. Ja chronię te bijuu. Przed czym? Przed Akatsuki. I daję im dom. Czemu jesteś mokry?" Zatrzymałem i spojrzałem na Sona i Kuramę. "Ich zapytaj." Powiedziałem, a Gaara spojrzał na nich pytającym wzrokiem.

"Przecież już przepraszaliśmy, Naruto..." Wymamrotał Kurama ze spłaszczonymi uszami.

"Posprzeczaliśmy się i wpadliśmy do jeziora, po czym ochlapaliśmy wszystko." Powiedział Son patrząc w bok.

"Ee... tego się nie spodziewałem. Bardziej oczekiwałem czegoś typu 'próbowaliśmy cię utopić, ale zacząłeś się budzić.'"

"Przecież ja też jestem mokry..." wymamrotałem. "Dasz nam pogadać z Shukaku? To sprawa wagi światowej. Chociaż wiem, że ma wszystko gdzieś, to chciałbym jednak z nim pogadać."

"Em... A zginę po tym?"

"Czemu miałbyś? Jestem Uzumaki. Pieczęcie to moja bajka. Czasami mam dosyć przepisywania po raz czterdziesty tego samego zwoju, bo pomyliła mi się literka."

"Tylko na chwilę. I tak ci nie ufam." Powiedział Gaara i usiadł ze skrzyżowanymi nogami na ziemi. Złożył ręce i wyszeptał coś. Zwiesił głowę, a po chwili zaczął sie pod nim formować piasek. Z ziemi wyrosło wielkie coś, które było całe w czarnych zawijasach i miało ogromny pusk. Czarne oczy szybko krążyły wokół, ale uspokoiły się, gdy zobaczyły inne bijuu.

"No eej! A ja tu sobie już taki szczęśliwy byłem, że wolny jestem i mogę coś zabić! A tu nic, tylko czterech starych kumpli i jakiś blondyn." Powiedział zwiedziony Shukaku.

"Dobra chłopaki. Tym razem zostawiam wam całą gadkę do opowiedzenia. Ja muszę przepisać sporo zwoi. Kilka mi zmoczyłeś i tusz się rozlał." Powiedziałem do Kuramy.

"Gomen? Więc to nasza kara? "

"Jeśli tak chcesz to nazwać... Tylko nie zawal sprawy. Isobu, Saiken, wy jesteście bardziej ogarnięci. Ufam wam, więc proszę was, nie zniszczcie takiego fajnego miejsca."

"Zajmiemy się tym." Powiedział Isobu, a ja odsunąłem się na bok i zacząłem swoją robotę.

Po około godzinie usłyszałem głośny, bardzo głośny szept.

"Naruto, Naruto."

"Co chcesz?" Zapytałem znad zwoi.

"Ten piaskowy szaleniec ma do ciebie kilka pytań."

"Już idę. Mam nadzieję, że nie próbowaliście się nawzajem utopić?"

"Co? Nieee... oczywiście, że nie."

"Kłamca." Podniosłem się z ziemi i otrzepałem spodnie. Podeszłem do Shukaku i zadarłem głowę do góry patrząc mu w oczy.

"Miałeś do mnie jakieś pytania?"

"Czemu otwierasz im klatki? Mogą cię zabić i uciec."

"Kto mnie może zabić, ten mnie może zabić, ale na pewno nie oni. Ufam im, i wiem, że mnie nie zdradzą. Niektórych znam dopiero od kilku tygodni, ale wiem, że to naprawdę równe osoby."

"Jak przekabaciłeś lisiego idiotę na swoją stronę?"

"Ej!"

"Nie wiem. Byłem z nim od urodzenia. Na początku próbował mnie zabić, a ja dla odmiany chciałem mu pomóc. Chyba go trochę wkurzałem, ale potem, kiedy zobaczył co przeżywam na codzień zaczeliśmy normalnie rozmawiać. Tak jakoś wyszło."

"No cos takiego. Sam nie wiem, kiedy zacząłem cię lubić."

"Ostatnie pytanie. Czemu bijuu cię tak lubią? Czemu tak ci ufają? Czemu ty im tak ufasz?" Zapytał Shukaku, ale to nie ja im odpowiedziałem.

"Nie próbuje nas przytłumić." Powiedział Son.

"Nie więzi nas." Powiedział Isobu.

"Dał nam dom i przyjaciół." Odpowiedział Saiken.

"Przeszedł to samo co my, a i tak traktuje nas na równi. I jest silny. Sam go trenowałem!"

"Sam słyszysz. Jesteśmy jedną wielką walniętą rodzinką, która chce tylko spokoju." Powiedziałem, a Shukaku uśmiechnął się.

"Dom... Nie mieliśmy żadnego, od czasów staruszka, nie? Całe życie za kratami, chwila rozrywki w zabijaniu, bo do niczego innego się nie nadajemy..." zatrzymał się na chwilę.

"Też chcę mieć tak jak wy. Dogadywać się nawzajem, być wolnym i bezpiecznym. Nie musieć martwić się, że coś się stanie..." powiedział Shukaku, ale Kurama mu przerwał.

"Hej hej, z tym ostatnim to się nie zagalopuj. Tu sie ciągle coś dzieje! A to porywają nam Naruto, albo niszczymy sobie wioskę Liścia, bo jest w niej więcej złego niż dobrego, albo szukamy bijuu. No i kłócimy się! Cały czas. Naruto ma już nas powoli dosyć."

"Od kiedy dołączył Son nie mogę pozbyć się bólu głowy." Powiedziałem, a cała reszta przytaknęła.

"Hehe. Dla mnie to nawet lepiej! Będę mógł ich nauczyć, co to znaczy być strusiem?" Zapytał Shukaku.

"Byłbym wdzieczny." Odpowiedziałem, i zobaczyłem błysk ulgi w oczach Isobu i Saikena.

"W takim razie... Zabierz mnie od tego rudzielca!" Krzyknął Shukaku. "Ale wiesz, że wtedy nie będziesz mógł spać?"

"Ten defekt jest tylko przypisany do pieczęci z Suny. Kiedy będziesz miał moją pieczęć, będę mógł na spokojnie zasnąć." Odpowiedziałem.

"Więc na co czekasz?" Zapytał Shukaku.

"Muszę przygotować zwój. Usiądź proszę." Powiedziałem i zacząłem pieczętowanie. I znowu 5 godzin skupienia, bólu, a potem ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział! Dziękuję za przeczytanie i wszystkie voty (i przepraszam za błedy ortograficzne.)

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz