Rozdział 13

7.8K 619 241
                                    

~Naruto~
Wyskoczyłem przez okno i pobiegłem przed siebie. Niezatrzymywane łzy zaczęły spływać po polikach, a wspomnienia zalewały umysł chłopaka.

'Ciii. Uspokój się. Musimy się najpierw stąd wydostać. Zaraz zaalarmują ANBU.'

'Nie wytrzymam tego. To boli! Nie wiem, czy wogóle będę miał siłę stąd uciec.'

'Może ci pomożemy? Wypuść nas! Hokage i tak wie, że jesteśmy w tobie, więc po co się kryć? Jeśli się ujawnimy, to Konoha będzie musiała przyznać się, że straciła jinchuriki i nastawi się na zniszczenie.' Powiedział Son Goku.

'Son ma rację. Zostaw to nam! W końcu, od czego są przyjaciele?' Powiedział Saiken.

'Możesz na nas liczyć!'

'Damy radę.' Powiedział Isobu.

'Mina... dziękuję. Zostawiam to wam.' Pomyślałem, po czym otworzyłem wszystkie pieczęcie, a pod moimi rękoma poczułem znajome futro Kuramy.

'Odpocznij. Wyłącz się, idź w głąb swojego umysłu. Albo nie. Bo tam cię napadną wspomnienia. To idź spać! Wiem, że możesz zasnąć zawsze i wszędzie, więc śpij. Albo lepiej nie. Bo tam będziesz miał sny. To siedź i nic nie rób!'

'Dzięki... Kurama. Zostawiam resztę wam, chłopaki.' Pomyślałem po czym spojrzałem na otaczające mnie miasto. Kurama biegł na czele, ze mną na grzbiecie, Isobu ciskał wszędzie wodą i zgniatał wszystko ogonami, Saiken wypuszczał jakąś dziwną maź, a Son rzucał kulami lawy drąc się "A masz, sukinkocie! To za Naruto! Wolność, chłopaki, wolność!". Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Jednak ktoś o mnie dba, ktoś się mną interesuje. Tak. To jest moja rodzina. Ta jedyna i prawdziwa. Starłem łzy z polików i stanąłem na głowie Kuramy.

'Naruto?'

'Zostawmy im miłe wspomnienia po naszych odwiedzinach. Co wy na to?'

'Jasne!' Krzyknęli wszyscy. Spójrzmy na zniszczenia... hmmm... tak. To bedzie dobre.

'Chłopaki. Mam pomysł! Może, niech każdy zostawi jakiś ślad głęboko w ziemi, coś od serca. Na przykład jakieś ostrzeżenie, swoje zdanie o Konosze. Najlepiej wyraźnie widoczne i destrukcyjne. To będzie wspaniałe.'

'Całkiem niezły pomysł' powiedział Son.

'Dobra. Widzimy się za 2 godziny przy północnej bramie!'

'Hai!' Odpowiedzieli mi chórkiem. Sam zeskoczyłem na ziemię i ruszyłem przez środek miasta. Wielu ANBU i joninów atakowało mnie po drodze, ale powiedzmy, że mieli marne szanse. Byłem zbyt wkurzony, aby bawić się z nimi w kotka i myszkę. Złapałem jednego ANBU i zadałem mu jedno proste pytanie.

"Gdzie przeprowadzają sekcje zwłok?" Zapytałem, ale ANBU milczał.

"Gdzie." Zapytałem jeszcze raz i rzuciłem mu najbardziel lodowate spojrzenie.

"3 ulice w lewo, czerwony budynek, 4 piętro." odpowiedział cichym głosem.

"Dobrze." Powiedziałem i rzuciłem ANBU o ziemię. Wpadnę tam potem po Ronshiego. Ruszyłem przed siebie i stanąłem przed pięcioma głowami Hokage. Co mam im napisać? A może napiszę coś na ziemi? Czego jest tutaj dużo? Spojrzałem za siebie i zobaczyłem długą ulicę opływającą krwią. Może coś nią wypisać? Chyba gdzieś miałem zapieczetowany ogromny pędzel do rysowania znaków na ziemi w czasie pieczętowania. Spradziłem wszystkie moje zwoje i w koncu trafiłem na odpowiedni. Wyjąłem go i umoczyłem w szkarłacie. Powoli stworzyłem zdanie, które krążyło mi po głowie przez ostatnie kilka minut.

Wrócimy tu. Czekajcie cierpliwie, muchy.

Taaaak. To mi chyba da spokój od nich na kilka miesięcy. Będę mógł się skupić na swoim zadaniu.

~Son Goku~
Czyli moge się zabawić? Wolność jest wspaniała! Mogę podskoczyć, coś zniszczyć, puścić coś z dymem... Co mam im powiedzieć... hmmm... Zostaw Naruto w spokoju, Konoho? Nie to jest takie, takie jakieś drętwe. Zaznacie mojego gniewu? Dobre, ale to nie to.

Mam!

To będzie idealne.

Haha! Do zobaczenia! Gińcie w piekielnych płomieniach :)

I dla wspaniałego efektu oblałem wszystko wokół lawą. Ciekame, czy kamienie się topią pod wpływem gorąca? Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zapytam Naruto.

~Saiken~
Szkoda mi Naruto, pewnie teraz musi radzić sobie z tymi wszystkimi uczuciami. Chciałbym mu pomóc. Ale jak? Chyba nie da się za bardzo. Jedyne, co mogę mu teraz zapewnić, to chwila spokoju.

Nikt nie rodzi się potworem. Sami je tworzycie!

Wystarczająco dobre. Teraz mogę ruszyć dalej!

~Isobu~
Jestem dość cichą osobą. Nie lubię się wywyższać, ale nie pozwolę ranić Naruto. Kiedy ja się z nim tak zrosłem? To dzieje się zbyt szybko. Ale to dobrze. Znowu wszystkie bijūū sa razem. Chyba tylko jedno określenie może okreslić nasza sytuację, nie?

10 vs. świat.

To by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że inne bijuu myślą podobnie.

~Kurama~
Coś specjalnego, coś co zapamietają, coś co ich zrani... Znam Naruto od tak dawna! Jest tyle rzeczy, które chciałbym powiedzieć tej zapchlonej Konosze,ale jak zmieścić to w jednym zdaniu? Cholera, to trudniejsze, niż myslałem. Usiadłem na ziemi i zacząłem rozmyslać nad najlepszym zdaniem.

"Pisarz to ze mnie taki jak z koziej dupy trąba." Wymamrotałem i spojrzałem za plecy. Piekło na ziemi. Dajmy upust naszej duszy artysty, Kurama!

...

Nic. Jestem do bani!

Walę to! Narysujmy coś! Ot, to też coś artystycznego, nie?

Jestem genialny! Stanałem na tylnych łapach i walnąłem bardzo mocno ogonami w ziemię. Odwróciłem się i spojrzałem na swoje dzieło. 9 bardzo głębokich rowów. Na dole narysowałem wąsy, a pod nimi podpisałem Naruto. Na każdym ogonie napisałem imię jednego bijuu. Shukaku, Matatabi, Isobu, Son Goku, Kokuo, Saiken, Choumei, Gyuki i Kurama. Ha! Tosz to piekne! Naruto będzie ze mnie dumny, hehe.

~Naruto~
Wracając do bramy przed moimi oczami zobaczyłem rookie 9, a raczej 7 minus Sasuke i Ja.

"Czemu atakujesz wioskę, Naruto?!" Krzyknęła Ino.

"Zawsze to samo pytanie. Zejdźcie mi z oczu." Powiedziałem spokojnym głosem, ale w środku buzowałem ze złości.

"Nigdy!"

"To sam was stąd zepchnę." Powiedziałem i przywołałem wielką falę , która wymyła wszystkich i wszystko z mojej drogi. Shinobi próbowali sie opierać, ale fala była silniejsza. Super! Czyli Isobu jeszcze bardziej wzmocnił moje techniki wodne? To jest tak silne, że aż nierealne. Hehe. Chyba będę musiał sprawdzić co wniosły inne bijuu. Biegiem ruszyłem w stronę północnej
Bramy. Kiedy byłem już blisko w moje oczy rzucił się widok czterech ogromniastych bijuu siedzących jak potulne psiaki czekające na swojego pana. Wypuściłem mały chichot i przyspieszyłem. To tu należę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chciałam napisać coś innego niż łapanie bijuu, więc powstał taki chapterek z ucieczką :3

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz