Rozdział 9

9K 607 49
                                    

Miałam chwilę braku weny, ale już jest wszystko okej :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~Naruto~
"Zapieczętować mnie? A co z moim poprzednim jinchuriki? Po prostu zginie?" Zapytał Saiken.

"Czemu miałby zginąć? Po prostu wydobędę cię z niego i przeniosę do siebie. Jeśli bijuu się zgadza na przepsieczętowanie to nikt nie umiera." Powiedziałem. Saiken nagle wyprostował się i uśmiechnięty wyglądał jakby się pozbył ciężaru ze swoich ramion.

"To dobrze. Utakata ciągle mnie nienawidzi i myśli, że to ja zabiłem jego nauczyciela. Panicznie boi się wszystkich ogoniastych bestii! Trochę mi go szkoda..." powiedział Saiken i nagle posmutniał.

"Nie martw się! Jeśli cię przepieczętuję, będziesz wiedział, że wszystko z nim w porządku. W końcu będzie żył normalnym życiem, nie?" Powiedziałem.

"Tak. Tak myślę. Ale na pewno nie zginie?"

"Nie zginie, obiecuję." Powiedziałem i wyjąłem zwój. Saiken stanął w środku i zacząłem pieczętowanie.

~5 godzin później~
Pieczętowanie się kończy, więc przygotowałem się na ból w brzuchu i stracenie przytomności.

"Kurama, pilnuj mnie. Wiesz co robić."

"Jasne, dzieciaku!" I straciłem przytomność.

~~~~
Po kilku godzinach obudziłem się.

"Nareście!"

"Działo się coś ciekawego?"

"Działo się tak wiele, że aż trochę przysypiałem." Powiedział Kurama

"To chyba dobrze. A w ogóle co mamy zamiar teraz zrobić?"

"Miałem się właśnie o to zapytać... Ufasz Saikenowi? Jeśli tak to ogarnij klatkę. Ale wolałbym jeszcze trochę poczekać. Zobacze jak się zachowuje i trochę z nim pogadam. Co tam u naszych akatsuki? Może wyślesz do nich klona? Niech patroluje sytuację."

"Całkiem niezły pomysł, ale nie moge wysłać ich przez Hiraishin, bo ich wyczują."

"Przecież wiesz gdzie są. Wyslij po prostu klona w ich miejsce. Na pieszo."

"Niech będzie. Możliwe, że uda nam się przechwycić czterooganaistego. Ruszamy."

"Gdzie ty chcesz ruszać? Siedź tu! Przez ostatnie 4 dni wędrowałeś, a przed chwilą pieczetowałeś bijuu! Siadaj na tyłku i się nie ruszaj! Klony wszystko załatwią. Odnów chakrę."

"Kurama ma rację, Naruto." Powiedział Isobu. Ciekawe. Prawie nigdy się nie odzywa. Może się ich posłucham. Przydałby mi się odpoczynek od tej całej bieganiny.

"Dobra. Załóżmy obóz, dopuki czegoś się nie dowiemy.

~klon Naruto~
Biegłem przez las, podążając za pieczęcią. Dotarłem do wielkiego pobojowiska. Wszędzie była lawa, a gdzieniegdzie były jakieś zagubione skały. Po środku stała dwójka akatsuki i starszy człowiek. Podejrzewam, że to jinchuriki czteroogoniastego. Podbiegłem bliżej i zacząłem podsłuchiwać.

"***** jak tu gorąco! Czemu nie mogliśmy walczyć z jakimś normalnym jinchuriki!" Wykrzyczał Hidan.

"Zamknij się. Wystarczy teraz dostarczyć jinchuriki do kryjówki." Powiedział drugi.

"Kakuzu! Jak myślisz, co ten ********** znak robi?"

"Skąd mam wiedzieć? Może jest jakimś śledzącym? Lepiej się rozdzielić. Odpocznijmy chwile i ruszamy. Ja zabieram jinchuriki, a ty będziesz szedł kilometr za mną. Jak cos się będzie działo to ja zabieram jinchuriki i uciekam. Po prostu ich zabij." Powiedział niskim głosem Kakuzu. Myślę, że teraz wypadałoby, żeby moje prawdziwe ciało użyło Hiraishin. W końcu znak jest tylko na Hidanie, a to Kakuzu ma ze sobą zabrać czteroogoniastego.

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz