Rozdział 18

6.8K 558 27
                                    

~Naruto~

Po bardzo długiej rozmowie z Fū i ogromnej ilości nieufnych spojrzeń, doszliśmy do porozumienia.

"Okej, sprawa wygląda tak. Nie chcesz oddać siódemki, ale nie jesteś pewna czy dasz radę ją ochronić przed Akatsuki. Macie całkowicie niestrzeżoną wioskę od strony jaskiń, co jest kategorycznym błędem, który na pewno wykorzystają. Załóżmy się." Powiedziałem. Spotkało mnie kolejne nerwowe spojrzenie i jedna krótka odpowiedź.

"O co?"

"Walczmy. Jeśli mnie pokonasz, okej. Zatrzymasz bijuu i zostawię cię w spokoju. Przegrasz, zabieram bijuu. Ich bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze." Powiedziałem, a Fū spojrzała na mnie głęboko zamyślona.

"Choumei chce, żebym się zgodziła na ten układ, ale pamiętaj, że robię to tylko dla niej."

"Będę miał to zawsze w pamięci." Odpowiedziałem. "Są tu jakieś pola treningowe?"

"Hn. Oczywiście, że są!" Powiedziała wesołym głosem i po kilku minutach staliśmy naprzeciwko siebie w cichym lesie.

"Więc... Zaczynajmy!" Powiedziałem i wyciągnąłem kilka kunai. Fū zaśmiała się i po chwili wykrzyknęła nazwę jutsu, którego do tej pory nie znałem.

"HIDEN: RINPUNGAKURE NO JUTSU" W ułamku sekundy z jej ust wyleciało mnóstwo piałego pyłku, który osiadł dosłownie wszytko. Pyłek odbijał światło tak mocno, że aż oślepiło mnie na kilka sekund. W ostatniej sekundzie wyczułem ruch za moimi plecami i wyciągnąłem kunaia, żeby zablokować atak, ale nie udało mi się. Poczułem jak ostrze przebija moje ramię i zatrzymałem odruch krzyknięcia z bólu. I tak się potem sama zasklepi. Szybko otworzyłem oczy i nie zważając na oślepiający ból rozejrzałem się za Fū. Jak przez mgłę zauważyłem sylwetkę młodej kunoichi, która... leciała?

"To było całkiem niezłe. Ale teraz moja kolej, mała ważko." Powiedziałem i zacząłem zasypywać ją moimi oznaczonymi kunaiami.

"Czemu te kunaie są takie dziwne?" Wymamrotała do siebie, ale usłyszałem ją.

"Są specjalne." Powiedziałem i zaraz po tych słowach zniknołem jej z oczu i pojawiłem się za jej plecami, stojąc przed kunaiem który odtrąciła kilka sekund temu. Co mnie zaskoczyło to to, że dziewnczyna była w stanie uniknąć mojego ciosu i odlecieć na bezpieczną odległość.

"Hoooo. To było całkiem niezłe." Powiedziałem z nieskrywanym podziwem w głosie i szybko zacząłem formować pieczęcie.

"Fuuton, Tatsumaki no Jutsu" Powiedziałem i wydychając z płuc powietrze nakierowałem wielkie tornado w stronę Fū. Młoda kunoichi także złożyła ręce w kilka pieczęci.

"Fuuton, Daitoppa" Usłyszałem głos Fū, po czym przed nią wyrusł wir z powietrza. Umiejętnie sterując nim odepchnęła tornado na bok i minimalnie zmęczona spojrzała na mnie z błyskiem w oku.

"Nie myśl, że to koniec." Postaniłem się z nią zabawić samymi jutsu.

"Raiton: Rairyuu no Tatsumaki" wyszeptałem i postanowiłem skończyć zabawę. Z mojej wyciągniętej ręki zaczął się formować ogromny dragon który ciskał błyskawicami. Po 2 sekundach wielkie żółte ślepia zlokalizowały Fū i zaczął pogoń za ofiarą. Niecałe 2 minuty później, usłyszałem krzyk dziewczyny, i zobaczyłem jak spada na ziemie co kilka sekund potrząsana elektrycznością. Podszedłem do dziewczyny i wziąłem ją w ręce, kierując się w stronę jej domu. Chyba muszę rozesłać nową siatkę informacyjną. Przydałoby się także zlokalizować kryjówki Akatsuki. Pewnie są ukryte pod silnym genjutsu. Westchnąłem i spojrzałem na Fū. Nie chciałbym, żeby coś jej się stało, więc raczej będę musiał dać znak, że to ja mam w sobie siódemke, a nie ona. Inaczej i tak tutaj przyjdą, czego nie chcemy, prawda?

Po godzinie dziewczynka obudziła się.

"Hoooh... Czyli przegrałam?" Zapytała sama siebie.

"Dokładnie." Odpowiedziałem przypominając jej o mojej obecności. Spojrzała na mnie wilkimi pomarańczowymi oczami i uśmiechnęła się.

"Jesteś silny. No więc? Dam sobie rade przeciw Akatsuki?" Zapytała, ale jej uśmiech zniknął zaraz po moich słowach.

"Złapią cię w kilka minut."

"Rozumiem." Odpowiedziała krótko.

"Nie dąsaj się. Po prostu nie jesteś jeszcze wystarczająco silna."

"Jesteśmy w tym samym wieku, a ty mówisz o byciu wystarczająco silną? Jestem jedną z mocniejszych osób w wiosce! Jakim cudem jesteś tak mocny? Widzę, że się powstrzymywałeś. Dlaczego jesteś taki silny a ja nie?!"

"Dawałaś sobie całkiem nieźle radę. Co do mojej siły... Cóż, przez 3 lata nie robiłem nic innego poza treningiem. Ty musiałaś wykonywać misje, uciekać przed mieszkańcami i pewnie robić dużo innych rzeczy."

"Rozumiem." Powiedziała i przeniosła swój wzrok na swoje stopy. Minęło kilka chwil zanim odezwała się znowu.

"Choumei mówi, że chce być do ciebie przepieczętowany." O. A to ci dopiero niespodzianka. "Ona nie chce mi już sprawiać więcej kłopotów. Ale ma jedno pytanie. Naruto, czy twoje bijuu są szczęśliwe? Odpowiedz szczerze."

'Nigdy nie byliśmy bardziej szczęśliwi! Son ty idioto, widze po twojej małpiej mordzie, że coś kombinujesz!'

'Łuuhuu! Naruto, wypuścisz mnie? Mogę kogoś zabić? Hahah! To by było dopiero zabawne! Mógłbym poganiać tą małą ważkę!'

'Shukaku... Nie wiem czy to dobry pomysł.'

"Czy są szcęśliwe, huuh? Chyba nigdy nie były szczęśliwsze. Kurama i Son właśnie coś wykręcają, Shukaku błaga mnie o jakieś zabawki, a reszta przygląda się im. Mogłabyś sama z nimi pogadać, bo wcale ich nie trzymam na jakieś smyczy, ale myślę, że widok pięciu bijuu nie spodobałby się twojej wiosce."

"Taak. Też tak myślę. Może nie rozmawiam zbyt dużo z Choumei, ale oboje o siebie dbamy, i wiem, że ona też nie chce aby coś się stało. Zresztą, na pewno ucieszy się będąc znowu z rodziną." Powiedziała uśmiechnięta Fū.

"Czyli mamy wszystko ustalone. Myślałem, że będziesz się bardziej opierać. Pieczętowanie trwa 5 godzin, a potem jestem nieprzytomny przez jakieś 16 godzin. Normalnie prosiłbym Kuramę o patrol, ale tym razem nie mam takich warunków. Ty możesz być nieprzytomna jeszcze dłużej, zważając na twoje warunki fizyczne. Czy ktoś będzie próbował nas odwiedzić przez następny dzień?"

"Raczej nie. Rodzice są na 2 tygodniowej misji, a ja mam wolne. Gdzie chcesz to zrobić?"

"A gdzie masz najwięcej pustej przestrzeni?"

"Na strychu."

"Idealnie." Powiedziałem i podniosłem się z fotela. Po dotarciu na bardzo zakurzony strych przyzwałem mój zwój i rozłożyłem wszystkie potrzebne rzeczy. Po 10 minutach westchnąłem.

"Coś się stało?" Zapytała Fū ciekawie przyglądając się moim poczynianiom.

"Nie. Po prostu już skończyłem."

"Miło. Mam coś zrobić?"

"Usiądź w tym kręgu." Powiedziałem i spojrzałem na Fū, która podniosła sie z ziemi i usiadła w kręgu.

"A więc, do zobaczenia jutro?"

"Ładnie to ujęłaś. Tak, do zobaczenia jutro" Powiedziałem z uśmiechem, i zacząłem pieczętowanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że dodaję dopiero dzisiaj. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;)

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz