Rozdział 20

6.9K 551 81
                                    

~Naruto~

"Tajuu Kage bunshin no jutsu" Krzyknąłem i po opadnięciu dymu zobaczyłem 30 klonów.

"Zlokalizujcie bazę Akatsuki. Tą w której są członkowie. Macie pozwolenie na walkę z nimi. Nic się nie stanie jak znikniecie."

"Hai" Odpowiedziały tłumem i ruszyły w różnych kierunkach. Ja w tym czasie usiadłem na ziemi i zacząłem przeglądać swoje zwoje. Jak ja bym chciał być w domu. Nie musiałbym chociaż żyć jak jakiś koczownik. Ale jak trzeba to trzeba.

"Sztuka pieczętowania jest nieograniczona..." Czytałbym dalej, ale poczułem narastające pieczenie na przedramieniu. Z tego miejsca dobiegł mnie słaby głos Gaary.

"Naruto... nie wiem czy mnie słyszysz, ale byłbym bardzo szczęśliwy gdybyś mi pomógł. Akatsuki przyszło mnie porwać po raz drugi, ale teraz nie mam pomocy Shukaku. Złapią mnie. Mam najwyżej 2 minuty, zanim wyczerpie chakrę. Jest źle." Powiedziała pieczęć na moim ramieniu i zniknęła. Cholera! Jest źle. Po co znowu łapać Gaarę? Tego chciałem uniknąć z Fū! Tsk. Jeśli rozmawiał przez kartkę, to znaczy, że dalej ją ma. Czyli mogę się przenieść prosto do niego. Dziękujmy bogom za ich Hiraishin. Szybkie znaki przenoszące na dużą i małą odległość.

~Gaara~
"Serio, myślisz, że nas pokonasz?" Zapytał Kisame, ale nie uzyskał odpowiedzi.

"Po prostu go złapmy." Odezwał się Itachi i aktywował swojego Sharingana.

"Po co tu jesteście? Po Shukaku? Nie mam go. Oddałem go Naruto. Jest w bezpieczniejszych rękach." Zapytałem.

"Hn. Nie jesteśmy po Shukaku. Chcemy po prostu twojego kłopotliwego kolegę." Usłyszałem głos Kisame.

"Nie uda wam się to tak łatwo." Powiedziałem i zacząłem tworzyć wielką falę piasku.

"Sztuka wody: wielka fala!" Krzyknął Kisame i odparował atak. Itachi wyjął kunaie i rzucił je w moją stronę, podążając za nimi, ale piasek sam je zablokował. Walka była szybka, więc to ja byłem na defensywie. Parując wszystkie ataki Itachiego wysyłałem swój piasek w stronę Kisame, który zmierzał w moim kierunku.

"Więzienie piasku!" Schwytałem go w swoje szpony.

"Pogrzeb piasku!" Zacisnąłem pięść myśląc, że jedną osobę mam już z głowy.

"Hn. Nieźle." Wymamrotał Itachi.

Skupiając się, wysyłałem coraz to większe szpikulce w stronę bruneta.

"Czasami powinieneś się upewnić, że zabiłeś odpowiednią osobę." Usłyszałem za swoimi plecami. Odwracając się kątem oka mogłem zobaczyć wielki miecz Kisame przedzierający się przez piasek. Niemożliwe! Nie powinien się przez niego przedrzeć! Samehada... zjada chakrę przeciwnika i kumuluje ją w sobie... Cholera! Wyssała całą moją chakrę z piasku, więc przedziera się przez niego jak przez masło.

"Tsk." Zacząłem się powoli męczyć. Walka z dwójką S rankingowych Shinobi to nie jest najłatwiejszą rzeczą na świecie.

"Męczymy się, co? Zawsze chronił cię piasek, ale teraz nie masz tego luksusu!" Wykrzyknął Kisame. Nagle zza moich pleców dobiegł mnie głos.

"Kolego rybo! Zostaw ten mieczyk i wracaj do morza!" Odwróciłem się i myślałem, że się popłaczę ze szczęścia. Za mną stał Naruto z kilkoma kunaiami i zwojem w lewej ręce.

"Koniec zabawy." Powiedział cicho i otworzył zwój. Przejechał kunaiem po lewej dłoni i narysował jakiś znak na ziemi. Złożył ręce i wykrzyknął nazwe jutsu.

"Fujinjutsu: demoniczne więzienie!" Ze zwoju zaczęły wypływać znaki, a powietrze wokół mnie pociemniało. Po 3 sekundach wokół nas rozciągała się ogromna klatka z fioletowymi ścianami.

"Co to do cholery? Itachi, dasz rade nas z tego uwolnić?" Dobiegł mnie głos Kisame.

"Nigdy nie widziałem takiej techniki." Powiedział. "Amaterasu!" Z jego prawego oka popłynęły krwiste łzy, a na lewej ścianie pojawiły się czarne płomienie. Jednak po kilku sekundach znaki otoczyły płomień i powoli go wessały.

"Co się dzieje? Amaterasu nie da się normalnie zgasić!" Powiedział Itachi z szeroko otwartymi oczami.

"Głupki. Nie wyjdziecie już stąd. Ta klatka będzie się zaciskać i wciągać wszystkie wasze jutsu. Ale uważajcie, bo uwielbia oddawać wam wasze ataki." Powiedział Naruto i w tej samej chwili z lewej ściany wystrzeliły czarne płomienie, ale Itachi stanął przed nimi i wszystkie wciągnął prawym okiem.

"Radzę wam nie atakować i po prostu pogodzić się ze swoim losem. Zastanawiam się co z wami zrobić. Zostawić was tu? Utopić? Zabrać tlen z powietrza? Chyba was tu zostawie. Miłej zabawy." Powiedział i złapał mnie za rękę. Poczułem jak powietrze ucieka mi z płuc i po 3 sekundach duszenia się znaleźliśmy się pod wieżą Kazekage.

"Dzięki za uratowanie życia." Powiedziałem mu.

"Nie ma sprawy. Używaj tej kartki w takich sprawach. Z tyłu jest moja pieczęć, więc nie zostawiaj jej nigdzie."

"Wiem. Co to była za technika?" Zapytałem go.

"Huhu!" Powiedział z dumą. "Sam ją stworzyłem! Jest wspaniała prawda? Blokuje każde jutsu i każdą osobę z zewnątrz i wewnątrz. No, oprócz tych które załamują czasoprzestrzeń."

"Rzeczywiście, bardzo przydatna. Jeszcze raz dziękuję. Mam dla ciebe i kilka informacji. Chciałem do ciebie wysłać wiadomość, ale nie wiem gdzie byłeś. Mój zespół ANBU natknął się w czasie misji na kilka ogromnych głazów otoczonych potężnym genjutsu. Pomyślałem, że to może cię zainteresować."

"Tak, to mnie zaintrygowało. Gdzie?"

"Na granicy Ame i Konohy. 20 km na wschód od punktu łączącego Ame Konohe i kraj Rzeki. Powinieneś trafić."

"Dzięki. Te informacje mi się naprawdę przydadzą. Wyruszę natychmiast."

"Uważaj na siebie. Wchodzisz do paszczy lwa i nie wiem, czy będziesz miał czas wykonać pieczęcie."

"Zapamiętam to." Powiedziałem i odwracając się skoczyłem na drzewo z którego wyruszę do Akatsuki.

~Akatsuki~
"Liderze, ktoś zmierza w naszą stronę."

"I tak nie znajdzie naszej kryjówki. Zostawcie to."

"Biegnie prosto na nas. Pokonał wszystkie nasze pułapki."

"I tak tu nie wejdzie. Nie ma pierścienia."

"Wejść nie wejdzie, ale może zniszczyć wszystko dookoła. Wtedy trzeba będzie zmienić bazę, a tymczasowo nie mamy na to środków.

"W takim razie wyjdźcie mu na przeciw. Za kilka godzin powinni wrócić Itachi i Kisame. A teraz wynocha."

"Hai."

Władca ogoniastych bestii ~KSIĘGA 1~    (Naruto fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz