-Rozdział 7.-

107 10 1
                                    

Nastała pierwsza noc z księżycem w pełni, kiedy Remus stał się nauczycielem. Helia nie spała całą noc nasłuchując wycia ojca. Kochała go całą sobą w te noce i bardzo się denerwowała.

Gdy wzeszło słońce dziewczyna od razu wybiegła z dormitorium. Miała na sobie szare jeansy i białą koszulkę na krótki rękaw oraz czarne Converse.

Wybiegła na błonia i po paru minutach znalazła się przy Bijącej Wierzbie. Stała kawałek od niej, by nie dostać nokoutu od drzewa. Czuła rzeźką rosę, która delikatnie przesiąkła przez materiał jej trampków. Po paru minutach z dziury pod drzewem wyłonił się jej ojciec i ku jej zdziwieniu pani Pomfery.

Remus od razu wyczół, że dziewczyna jest w pobliżu i na nią spojrzał. Gestem pokazał, żeby podeszła. Helia od razu podbiegła i przytuliła mężczyznę.

-Hej Helia, nie musiałaś tak wcześnie wstawać- szepnął.

-Hej tato, oczywiście, że musiałam, bo cię kocham i muszę sprawdzić czy wszystko jest w porządku- wtuliła się w ojca.

-Dzień dobry panienko Black- odezwała się pielęgniarka.

-Dzień dobry pani Pomfery- odpowiedziała cicho.

Helia pomogła kobiecie doprowadzić Remus'a do jego łóżka w zamku i go opatrzyć. Zajęło to trochę, a gdy pani Pomfery wyszła Helia położyła się obok wilkołaka i się w niego wtuliła.

-Już dobrze Helia- westchnął cicho- musisz iść dzisiaj na lekcje- dodał.

-Nigdzie nie idę, zostaję...przy tobie tato- przytuliła się mocniej.

-Helia, masz naukę- powiedział z bólem.

-Muszę się tobą zająć, jesteś cenniejszy niż jeden dzień szkoły, a nadrobię to szybko, nic trudnego dzisiaj nie ma- stwierdziła.

-Niech ci będzie, ale jutro sprawdzę twój plan i ocenię czy rzeczywiście same łatwe przedmioty masz dzisiaj. Ale jeśli nie to będzie szlaban mała. Za kłamstwo- szepnął. Helia nic nie odpowiedziała, miała tylko nadzieję, że to nie prawda, miała dzisiaj Zaklęcia z którymi nie zawsze sobie radziła. Liczyła, że to poprostu jeszcze ta markotność z nocy. Po pełni Remus nie miał humoru i wtedy głównie się kłócił z Syriuszem.

-Kocham cię- wyszeptała i przymknęła oczy, gdy usłyszała spokojny i równy oddech ojca sama zasnęła.

Po paru godzinach ciemnowłosa się obudziła i zanim otworzyła oczy poczuła jak ojciec głaszcze ją po policzku oraz usłyszała rozmowę. Uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Remus nie spał i w pomieszczeniu była pani Pomfery. Rozmawiali o niej i o Syriuszu. Nikt jeszcze nie zauważył, że się obudziła.

-Syriusz mówi, że jest niesamowicie wdzięczny za to, że ich przygarnąłem, ale to ja jestem im wdzięczny, że mnie kochają i dbają, i ciągle podbudowują na duchu. A ten mały słodziak to już w ogóle, wiem że ona co miesiąc nie śpi całą noc, ale nie potrafię jej zabronić. Zawsze jest taka dobra, nawet w Hogwarcie- mówił Remus.

-To twoja rodzina. Kochają cię, to normalne. A Helia, jest cudowna- wyjaśniła pielęgniarka.

-Tylko nie wiem czym sobie na nich zasłużyłem? Jestem bestią- westchnął mężczyzna.

-Jesteś kimś, kto stara się kochać, jesteś ojcem tej ślicznej dziewczynki i jesteś mężem wspaniałego mężczyzny- wyliczała kobieta.

-Tato- wyszeptała Helia podnosząc się.

-Hej skarbie- pocałował ją w czoło.

-Dzień dobry- dodała patrząc na panią Pomfery.

-Dzień dobry, dla ciebie też przyniosłam coś do jedzenia- uśmiechnęła się do niej pielęgniarka.

Córka Księżyca i Gwiazd II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz