-Rozdział 19.-

71 5 1
                                    

Następne kilka tygodni tak szybko przeleciało, że nastał maj. Helia nie odpowiadała na żadne listy lub wołania Cedric'a, czuła się dziwnie wspominając ten pocałunek. Przecież ona była od niego młodsza o cztery lata, to nie miało sensu. Tylko by się zraniła. Na szczęście chłopak też jakoś nie atakował ją strasznie swoimi prośbami o spotkanie.

Razem z Torii i Luną teraz odrabiały lekcje na błoniach, bo była piękna pogoda. Gdy kończyły to siadały pod ich drzewem i rozmawiały. Opowiadały o sytuacjach na lekcjach, Helia wspomniała, że nie wyszło jej zaklęcie na Zaklęciach, bo Emily jej przeszkodziła.

Spędziły całe popołudnie rozmawiając i śmiejąc się.

Jednak Helii nie dawała spokoju sytuacja z Harrym. Torii jej wspominała, że chłopak coraz więcej czasu spędza też z Ginny. Helia już miała dosyć problemów ze swoim bratem z wyboru, że nie potrzebowała jeszcze tęgo.

Około 17⁰⁰ biegł sam w stronę Zakazanego Lasu. Helia się podniosła.

-Idę zobaczyć co się stało- wyjaśniła przyjaciółkom i pobiegła za Potterem. Przebiegła parę drzew i dotarła do Harry'ego, który się krył za jednym.

-Helia?- zdziwił się.

-Co się stało Harry?- spytała cicho Black.

-Dowiedziałem się po co Dołochow uciekł, on kieruje się do swojego pana by go przywrócić, on chce by Voldemort wrócił i planują coś- wyjaśnił Harry.

-Ale skąd wiesz?- spojrzała na chłopaka lekko przestraszona.

-Od profesor Trelownie, wygłosiła to gdy chwyciła moje ramię- wyjaśnił- ale mówiła o jeszcze kimś, że zamierza wyruszyć na spotkanie z nim- wyjaśnił chłopak.

-Dobrze, a czemu się schowałeś za kilkoma drzewkami?- spytała cicho patrząc w oczy chłopaka.

-Bo co chwila ktoś coś ode mnie chce, a ja chcę pomyśleć w samotności- westchnął.

-No ale chyba ci trochę lepiej gdy mi to powiedziałeś, prawda?- spojrzała w jego zielone tęczówki.

-Znacznie lepiej- stwierdził i zaczesał pasmo jej włosów za ucho- przepraszam za to przeszukanie ostatnio i za to że jak wracałaś to napaleni kumple Wooda cię zaatakowali, ale już przestali tak?

-Draco z kolegami im powiedział, że jeśli mi coś zrobią to ich popamiętają, czy coś- wzruszyła ramionami Helia- a teraz, chodź Harry, chcę z tobą spędzić resztę tego popołudnia, skoro przebiegłeś mi pod nosem- uśmiechnęła się i chwyciła za rękę okularnika.

Helia wyprowadziła Harry'ego z lasu i poprowadziła w stronę swoich przyjaciółek.

-Przepraszam was, ale idę się przejść z Harrym, bo on potrzebuje się wygadać- wyjaśniła i wzięła swoją torbę.

-Wszystko rozumiemy Hel, możesz iść, spokojnie- uśmiechnęła się do niej Torii.

-To pa, nie wiem czy dzisiaj będziemy się jeszcze widzieć- stwierdziła i razem z chłopakiem ruszyli w stronę zamku, a Black już puściła jego rękę.

-Po co je okłamujesz?- spytał Harry.

-One wiedzą wszystko, a niektóre rzeczy ciężko ubrać w słowa lub krótko wyjaśnić. Widziałeś ten uśmiech Torii? Wie, że po pierwsze bardzo się cieszę że się pogodziliśmy, po drugie wie, że nie idziemy tylko rozmawiać, ale "tych" rzeczy też nie- wyjaśniła.

-Na Merlina dziewczyny mają o wiele bardziej rozbudowane gesty- stwierdził Harry- w ogóle wy jesteście skąplikowane.

-Oj tam, tego wcale dużo nie ma i trzeba po prostu według uczuć stwierdzić o co chodzi. Skoro się cieszę i Torii odpowiada mi szczerym uśmiechem to znaczy że cieszy się ze mną- wyjaśniła- a teraz zakończmy już ten dziwny temat.

-To świetny pomysł, może zaczniemy od tego, czy chciałabyś spróbować jeszcze raz przyjść do mnie na noc?- spytał obejmując ją ramieniem.

-Jasne, ale idziesz ze mną po rzeczy do lochów- stwierdziła Helia patrząc na ciemnowłosego.

-No a jak- uśmiechnął się- tęskniłem za tobą- pocałował ją w skroń.

-A ja za tobą...

Gdy już doszli do wieży gryfonów zaliczając po drodze (nie po drodze) lochy Helia padła na łóżko Harry'ego, a on obok niej.

-Co cię łączy z Cedricem?- spytał przerywając ciszę Harry.

-Nic wielkiego- stwierdziła.

-To czemu za tobą lata?- spojrzał w jej oczy gryfon.

-Bo mnie pocałował, a ja nie oddałam i uciekłam- wyszeptała Helia obracając się na plecy- on nie jest odpowiedni dla mnie- westchnęła.

-Zdecydowanie nie jest dla ciebie, weź po prostu to skończ- stwierdził.

-Nie mogę.

-Nie mogę, czy nie chcę?- Harry spoglądał na nią spokojnym wzrokiem.

-I jedno, i drugie.

-Hel, on za rok wychodzi ze szkoły, ty jeszcze cztery lata będziesz chodzić do szkoły, jeśli ci się podoba związek na odległość to spoko, ale mam wrażenie, że wy, dziewczyny wolicie mieć swojego faceta obok.

-A ty od kiedy taki znawca?- zaśmiała się Black.

-Przecież ja jestem specem od miłości i dziewczyn- też się zaśmiał.

-Tak, tak. A ja mistrzynią Quidditcha i Ministrą Magii- wybuchła śmiechem.

-Mój słodziak mały- pocałował ją w czoło.

-Żaden twój, już to ustalaliśmy.

-A weź już przestań- podniósł się i zawisł nad nią- jesteś moja i tyle, moja przyjaciółka.

-Zamknij się- warknęła śmiejąc się mu w oczy- idę się umyć- stwierdziła- mogę?

-Oczywiście mała, a potem pogadamy jak zawsze do nocy i będzie super- oznajmił Harry.

-Ekstra- uśmiechnęła się Helia i udała się do łazienki.

Wzięła szybki prysznic i przebrała się w piżamę, po czym rozczesała włosy, umyła zęby i wróciła do dormitorium na łóżko Harry'ego.

-Też się szybko ogarnę i już będzie wszystko załatwione, okej?

-Yhm- kiwnęła głową Helia- dokąńczę rysować jeszcze.

-Okej.

Harry poszedł do łazienki, a Helia chwyciła za swój szkicownik i dorysowywała powstającej sowie skrzydło. Gdy je wycieniowała przyszedł Harry.

-Wow, ta sowa jest jak żywa!- zawołał.

-Dzięki Harry- uśmiechnęła się lekko ciemnowłosa.

-Mówię prawdę...

Tak siedzieli do późna w nocy rozmawiając i śmiejąc się. Dołączyli też do nich chłopaki z dormitorium Harry'ego i wszyscy świetnie się bawili.

Córka Księżyca i Gwiazd II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz