-Rozdział 8.-

106 8 0
                                    

Nastał październik, niedziela- starsi uczniowie mogli się udać do Hogsmeade. Helia poprosiła Draco by kupił jej jakieś słodycze. On oczywiście się zgodził. Gdy wszyscy wyszli z zamku, Helia zaprosiła do pokoju wspólnego ślizgonów Torii, Lunę i Emily, ale ta ostatnia znów nie chciała przyjść. Rozgościły się na fotelach i rozmawiały.

-Za tydzień mecz Quidditcha- zawołała Luna.

-Kto w ogóle gra?- spytała Helia.

-Ślizgoni i gryfoni- wyjaśniła Torii ziewając.

-Na Merlina i komu ja mam niby kibicować? Gra i Harry, i Draco!- zawołała Helia.

-Wiesz co? Najlepiej ubierz się w normalne kolory i kibicuj obojgu- stwierdziła Torii.

-To jest plan- przyznała ciemnowłosa.

-A teraz co robimy?- spytała Luna.

-Może spacer?- zaproponowała Torii- tylko Hel idź po coś na wierzch, bo my mamy kurtki- wyjaśniła gryfonka.

-Okej, to zaraz wracam- Helia pobiegła do dormitorium po czarną kurtkę jeansową i Converse, po czym wróciła do przyjaciółek.

Postanowiły się przejść na błonia. Robiło się coraz chłodniej i gdy słońce zachodziło to robiło się aż zimno. Dziewczyny szły brzegiem jeziora i rozmawiały, nie było aż tak miło przez dementorów.

-Torii, masz może zadanie na jutro, na Zaklęcia?- spytała Luna.

-Na Merlina zapomniałam! Hel my musimy iść do biblioteki, tak nam przykro, to jest bardzo ważne, nie gniewaj się, dobrze? Za tydzień spędzimy razem więcej czasu- przytuliły ją blondynki.

-Spoko, a...- chciała coś dodać, ale Torii i Luna już biegły w stronę zamku- mogę iść z wami? Nie będę przeszkadzać- wyrzuciła cicho resztę swojej wypowiedzi w powietrze. Włożyła ręce do kieszeni i ruszyła w drogę powrotną.

-Helia, mała, co się dzieje?!- ze swojej chatki zawołał ją Hagrid.

-Nic. Tylko liczyłam na popołudnie z przyjaciółkami, ale one zapomniały zrobić zadanie na jutro, a że one mają razem ten przedmiot to... zostałam sama.

-Skusisz się na herbatę i ciasteczka, może trochę cię rozchmurzą?- zaproponował.

-W sumie i tak nie mam aktualnie co robić- wzruszyła ramionami i podeszła bliżej.

-Zapraszam- uśmiechnął się i przepuścił ją w drzwiach. Helia zajęła pierwsze z brzegu miejsce przy dużym stole, a Hagrid wstawił na ogień czajnik- no to opowiadaj, jak ci się podoba w Hogwarcie, w końcu już roku ponad minął.

-Jest super, nie wyobrażam sobie lepszego miejsca na szkołę i drugi dom.

-Chyba w twoim przypadku trzeci, Remus mówił, że od wakacji jeszcze co drugi tydzień jeździsz do matki- poprawił ją.

-No niby, ale ja go nie uważam za mój dom, mam jeden główny i szkołę, tam mi każą jeździć, wolałabym być w tym czasie z tymi, których kocham- wyszeptała. Nie spodziewała się, że komukolwiek to powie, a zwłaszcza takiej osobie jak gajowy Hogwartu i znajomy jej ojców.

-Mówiłaś o tym komuś, na przykład Syriusz'owi?- spytał, a Helia zaprzeczyła kręcąc głową- kto jak kto, ale on cię zrozumie, sam nienawidził swojego domu. Wciąż pamiętam ten raz jak chciał się schować przed nauczycielami u mnie na całe wakacje, by tylko nie wracać.

-I co było dalej? Pozwoliłeś mu Hagridzie? Pozwoliłeś mu zostać?- ta historia ją zaciekawiła.

-Nie, w końcu go ubłagała by jechał, bo wtedy byśmy obaj mieli kłopoty- wyjaśnił mężczyzna.

Córka Księżyca i Gwiazd II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz