-Rozdział 9.-

128 9 0
                                    

Helia przez cały tydzień myślała tylko o nauce obrony przed dwmentorami z Cedricem. Nie powiedziała o tym nikomu.

Nastała sobota. Rano Helia wraz z Torii i Luną udały się na stadion jak wszyscy. Ślizgonka postanowiła sama sobie stworzyć ubiór. Przecięła swoje dwie bluzki na pół i zszyła. Wszystko pasowało bo jedna była bordowa, a druga ciemnozielona. Takim sposobem mogła sobą pokazywać, że kibicuje i ślizgonom i gryfonom.

Mecz był dość długi, a dodatkowo padało. W pewnym momencie zrobiło się ciemno, Black zobaczyła jak Harry leci w chmury za złotą piłeczką. Chwyciła się mocniej barierki i obserwowała. Gdy na chwilę spojrzała w dół, zobaczyła chmarę dementorów, która też zbliżała się do niej. Jednak bardziej byli zainteresowani szukającym gryfonów. Po paru minutach Harry zaczął spadać na ziemię, a dementorzy wyglądali, jakby na to czekali. Helia wzięła głęboki wdech.

Jednak teraz i ona była zagrożona, bo te czarne stwory, które były daleko od Harry'ego, podleciały do niej. Dziewczyna zamknęła oczy i zapiszczała. Poczuła jednak po chwili czyjąś mocną rękę, która ją obięła oraz zobaczyła przed sobą drugą rękę taką samą tylko trzymającą różdżkę.

-Expecto Patronum- z tej różdżki wyleciał błękitny borsuk, który sprzątnął pobliskie potwory. Cedric, który obejmował Helię teraz ją do siebie przytulił- już w porządku, jesteś cała?- spojrzał w jej oczy.

-Dzięki- wyszeptała wtulając się w szatyna.

-Musisz się tego nauczyć koniecznie. Nie wiem co tak ich do ciebie ciągnie, ale to mało ważne, musisz umieć się obronić- stwierdził gładząc jej plecy.

-Wiem, dzięki, że mi pomożesz- uśmiechnęła się lekko.

-Nie ma za co i już nie dziękuj, byłem akurat obok- pocałował ją w czoło, a ona się zarumieniła- to widzimy się o 18⁰⁰ i uważaj na siebie. Najlepiej od razu udaj się do zamku.

-Właśnie zamierzałam iść już- uśmiechnęła się.

-A o tym jakoś nie było czasu nam powiedzieć, co?- szturchnęła ją Torii.

-Ale o co ci chodzi? Starszy kolega- wzruszyła ramionami Black.

-Ta, kolega, rumieńce jeszcze ci nie zeszły- zaśmiała się Moon.

-To był Cedric Diggory, jednen z najprzystojniejszych chłopaków w szkole- dodała Luna- Emily się w nim zakochała. Z resztą jak połowa szkoły.

-A on się zakochał w naszej Helci i to z wzajemnością, prawda Black?

-O czym ty mówisz?- wyszeptała ciemnowłosa.

-No właśnie o tym, jeśli się nie zakochałaś to zauroczyłaś- obięła ją ramieniem Torii.

-Dobra nie wiem jak wy, ale ja wracam do zamku, chcę zobaczyć co z Harrym- oznajmiła Helia wchodząc spod ich parasola, ale jej przyjaciółki szybko się z nią zrównały.

-Idziemy z tobą...

Okazało się, że Harry jest tylko poobijany dzięki temu, że uratował go Dumbledore, ale jego miotła uderzyła o Bijącą Wierzbę i się rozwaliła całkowicie.

Helia siedziała przy nim cały czas, bo Hermiona musiała pomóc Ron'owi z zadaniem na poniedziałek.

-Hel, na prawdę byłaś wtedy na tej randce?- spytał Harry patrząc w jej oczy. Pierwszy raz mogli szczerze porozmawiać sam na sam.

-Byłam, z Adrianem Pucey'em z szóstego roku, ale się wkurzyłam i szybko zakończyłam to spotkanie- wyjaśniła cicho.

-Naprawdę ze ślizgonem? Myślałem, że będziesz z kimś z innego domu- nie chciał patrzeć w jej oczy.

Córka Księżyca i Gwiazd II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz