Dwa tygodnie później odbył się mecz Quidditcha między Hufflepuffem, a Gryffindorem. Wygrali puchoni, gdyż Cedric złapał złoty znicz. Jednak Helia czekała teraz przed szatnią gryfonów. Czekała na Harry'ego, miała dla niego niespodziankę.
Po dwudziestu minutach zaczęło się jej nudzić. Wyszedł w końcu Wood, bliźniacy z dziewczynami i w końcu Harry Potter. Był zamyślony i taki trochę smutny. Gdy przeszedł obok niej i jej nie zauważył podbiegła i wskoczyła na jego plecy.
-Hej Harry- wyszeptała do jego ucha i się przytuliła.
-Helia? Idź świętować ze swoim kumplem Cedricem- mruknął.
-Komuś się odpala pan obrażalski, a Cedric to mój znajomy- wyjaśniła- chwyć mnie, bo spadnę- dodała, a chłopak chwycił ją pod nogi.
-Czego ode mnie chcesz? I dlaczego mam cię nieść?- spytał gryfon.
-Jak byłam psem to byłeś milszy, ale kontynuując, kierujemy się nad jezioro, nic więcej ci nie powiem o naszej wędrówce. A niesiesz mnie, bo bolą mnie nogi od stania na meczu i czekania za tobą oraz jesteś sportowcem, jesteś wystarczająco silny by nieść 30 kg.
-A ty ważysz za mało jak na swój wiek- stwierdził Harry.
-To ciesz się, masz lżej- wtuliła się w jego plecy.
-Nie o to chodzi Hel- stwierdził- dokąd dalej?
-Brzegiem jeziora do lasku- oznajmiła Helia, a Harry tam się skierował. Po chwili przeszli pierwsze drzewa i chłopak zobaczył czerwony koc i koszyk piknikowy.
-Co to ma znaczyć Hel?- patrzył zdziwiony na przyszykowany przez Helię piknik.
-A to..., że przyszykowałam miejsce na odpoczynek dla mojego prawie brata, który jest sportowcem. No i chciałam spędzić z nim po południe- wyjaśniła zsuwając się z pleców Potter'a.
-Jesteś wspaniała- przytulił ją do siebie.
-To nic takiego- wtuliła się w chłopaka- chodź- uśmiechnęła się i usiedli na kocu. Helia wyciągnęła z koszyka różne słodycze, owoce i na koniec dwa burgery.
-Wszystko sama zrobiłaś?- spytał Harry spowrotem ją przyciągając do siebie.
-Yhm, rano zrobiłam burgery i zaczarowałam by nadal były ciepłe- wyjaśniła patrząc w jego oczy.
-Wiesz jaki byłem zmęczony i zdenerwowany po meczu? Umiesz poprawić nastrój- stwierdził.
-Wiem co lubisz, a na meczu świetnie ci szło tylko po prostu Cedric wcześniej zauważył znicz i widziałam jak się stresowałeś dementorami, też się stresowałam. Ale teraz umiem się bronić.
-Kto cię nauczył zaklęcia Patronusa?
-Sama się nauczyłam, ale Cedric mi pokazał to zaklęcie- uśmiechnęła się.
-Mnie nauczył Remus, forma mojego Patronusa to jeleń, a twój?
-Szczeniak taki sam jak animag.
-To jemy?
-Jasne.
Chwycili za bułki i zaczęli jeść duże hamburgery. Harry rozkoszował się smakiem, a Helia próbowała zmieścić burgera do ust.
-Czemu nie gotujesz w domu? To jest pyszne- stwierdził chłopak.
-Nie wiem, w domu szefem kuchni jest Syriusz lub Remus. A ja już mam kolację z głowy- zaśmiała biorąc gryza.
-A potem, że ważysz 30 kg- dołączył do ślizgonki i razem się śmiali.
-Możemy gotować w wakacje, ale mi pomożesz- spojrzała na chłopaka, a on się uśmiechnął.
CZYTASZ
Córka Księżyca i Gwiazd II
FanfictionCórka wolfstar to pilna uczennica w szkole i piękna dziewczyna (pomijając jedną szramę na policzku), ale z nielicznymi dzieli się swoimi problemami i zmartwieniami, których ma sporo. Oto druga część jej historii💕