Ostre światło. A tak dobrze mi się spało. Dlaczego muszę teraz wstawać? Czy słońce musi tak wcześnie wschodzić. Pewnie już jest około....5 rano. Piąta rano? O rany, zaraz mam wysiadać.- Akurat gdy się skapnęłam pociąg ostro się zatrzymał a ja spadłam z siedzenia twarzą na podłogę.
-Ał....Głupi pociąg.
-Aaaabiii...Abi...Gdzie jesteś?...Abi.- Jakoś wyzbierałam się z ziemi, wstałam i wystawiłam głowę przez okno.
-Czeeść ciociu Sandro.Ale super cię widzieć.
-Ciebie też skarbie.-Powiedziała z uśmiechem.
-A gdzie wujek?
-Musi zostać dłużej w pracy. Pośpiesz się i wysiadaj.-Nie długo trzeba było na mnie czekać. Zabrałam moją wielką walizkę i wyszłam z pociągu. Ciocia zaparkowała akurat niedaleko więc długo nie musiałam taszczyć tej torby. Sandra chciała mi pomóc ale ja nie lubię jak ktoś dotyka moich rzeczy.Jechałyśmy jakieś 10 minut. Mieli bardzo duży dom w strzeżonej dzielnicy otoczonej grubym murem tuż nad morzem. Mogło by tam się zmieścić nawet 120 osób. Ciocia mi przygotowała ogromny pokój z balkonem z widokiem na morzę. Fajnie mieć takich krewnych. Od razu zaczęłam się rozpakowywać. Miałam do dyspozycji ogromną szafę , która była jak oddzielny pokój. Nawet miałam tam własną toaletkę. Przebrałam w mój czarny kroptop w białą kratkę i w moje jeansowe krótkie spodenki, do tego czarne trampki , na moje ciemno blond włosy ubrałam czarną bandankę. Zeszłam na dół i zaczęłam szukać mojej cioci.
-Ciociu Sandro.....Ciociu Sandro..
-Tu jestem! - Głos dobiegał z kuchni.
-Ciociu , czy mogę pójść na plażę?
-Oczywiście, że możesz. Abi tylko ,że ja dzisiaj wychodzę w sprawie służbowej. Wiem , że miałam cie pilnować ale jesteś już durzą dziewczynką. Weź tylko klucze i nie wracaj późno dobrze?
-Dobrze Ciociu. Nie martw się nie powiem mamie. - Yyy sorry, ale kto normalny zostawia dziecko same? W sumie nie powinnam narzekać. Ważne, że będę sama i wiem gdzie ciocia Sandra trzyma żelki. He he iks de
***
Na tej plaży jest super. Słońce jest takie ciepłe. Miło się czasem poopalać. Może jutro pójdę popływać w ciepłej wodzie?- Ten prze miły czas na plaży przerwał mi jakiś blondyn , który chcąc odbić piłkę upadł akurat na mnie. Oszołomiona zaczęłam marszczyć brwi.
- Czy ty masz jakiś problem psychiczny?-Krzyknęłam na niego tak głośno , że chyba cała plaża to słyszała.
-S..Sory- Wydukał.
-Złaź ze mnie idioto.-Warknęłam na niego ze słowami przepełnionymi taką podłością ,że chyba załapał że nie żartuje. Jakoś się ze mnie wygrzebał i podał rękę , aby pomóc mi wstać.Co za pacan.
- Wieesz nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. Jak masz na imię?- zapytał pomagając mi wstać .
- Zależy kto pyta -otrzepałam sie z piasku .
- A sorry sorry . Jestem Tonny. W dzielni mówią mi Ton. - uśmiechnął się szarmandzko.
- Jestem Ebi. I masz racje nie jestem z tych okolic.
- Tak? A! Pewnie spędzasz tu wakacje. Muszę cię koniecznie oprowadzić po mieście. - I tym sposobem przegadałam z przystojnym nieznajomym cały dzień.
CZYTASZ
Jeff The Killer
FanfictionJeff. Aktualnie znany jako morderca z zimną krwią. Pewnego dnia nie może zabić pewnej osoby. Nie dlatego , że ucieka i nie dokańcza dzieła.Nie. Dlatego ,że poznaje nowe uczucie . O wiele lepsze niż przyjemność z zabijania. Dla niego zwykłe ,,I Love...