Obudziłam się. Jeffa nie było, a moja ręka i pościel były całe w zaschniętej krwi. Dziwne , że jeszcze się nie wykrwawiłam. - Podniosłam się do pozycji siedzącej podpierając czoło na rękach. -Odwróciłam głowę w stronę miejsca, gdzie leżał Jeff.- Na poduszce był jego zakrwawiony nóż. Pewnie zkrwią ofiar i moją. Obrzydliwe. A co jeśli dostanę hifa?- Wzięłam narzędzie do ręki i wytarłam chusteczką , po czym przytuliłam do siebie. Sama do końca nie wiem czemu. Czy on jeszcze przyjdzie? Czy ja go jeszcze zobaczę? Czy myśli o mnie?No trudno.- Odłożyłam nóż na szawkę obok łuszka i wstałam. Powoli zaczęłam się rozciągać.- Zmieniłam pościel, a tą brudną włożyłam do pralki. - Wróciłam do pokoju. Nie chciało mi się nic robić, więc położyłam się w pokoju na puchatym dywanie i zaczęłam patrzeć w czerwony sufit.Nawet nie chciało mi się ogarnąć tej upapranej ręki. Moje myśli były zainteresowane tylko Jeffreyem. Tylko on mnie teraz obchodził.- Ktoś rzucił kamieniem w moje okno. Wstałam myśląc ,że to Jeff. Rozczarowanie.
- Hej.
-Cześć. Co ty tu robisz Tonny?- Zapytałam zaskoczona.
- Chciałem cię zobaczyć i o coś cię zapytać.
- Może porozmawiamy w domu? Łap klucze i otwórz sobie.- Rzuciłam mu pęk kluczy.Złapał.- Minęły jakieś nie całe 2 minuty i ujrzałam go w moim pokoju.
- Ebi....- Nie dokończył , gdyż spostrzegł moją zakrwawioną rękę. - Co się stało?
- Spadłam ze schodów. - Odpowiedziałam.
- I tak skończyłaś?Nie sądzę. Powiedz mi prawdę.
- To jest prawda , a ty nie masz prawa mnie osądzać. Co to ma być, jakieś przesłuchanie? Chyba chciałeś mi coś powiedzieć, a jak nie to spadaj. Jestem zajęta.
- Dobra , nie unoś się tak.- Podszedł do mnie i położył ręce na moich ramionach.- Ebi , za dwa dni odbędzie dyskoteka letnia w moim gimnazjum. Czy zechciała byś mi towarzyszyć?
- Jako znajoma?
- Nie.., jako moja....dziewczyna.- Otworzyłam szerzej oczy.
- Nie....nie wiem , czy będę tam mile widziana?Znaczy..ja..wiesz np nie za bardzo będę tam pasować no..i
- Na pewno będziesz tam gwiazdą wieczoru. - Schylił głowę i zaczął mnie całować. Oddałam. To było bardzo miłe uczucie, ale.....ale jakoś nie mogłam. Odepchnęłam od siebie chłopaka. - O co chodzi Ebi?
- Nic , po prostu muszę chwilę zostać sama.- Schyliłam głowę i założyłam ręce na siebie.
- Ale Ebi..
- Daj mi spokój. Zadzwonię do ciebie. Czy możesz być cierpliwy?- Warknęłam.
- Dla ciebie mogę. - Podszedł i ucałował mój policzek , po czym wyszedł.Stałam tak kompletnie bez ruchu przez jakąś chwile , aż w końcu poukładałam wszystko w głowie i odwróciłam się w stronę noża.- Ktoś zakrył mi oczy. Przecież mówiłam mu ,że muszę chwile zostać sama. Czego Tonny nie rozumie w tym zdaniu.
- Tonny , spadaj. Chcę zostać sama.
- Kto to Tonny?- Chwyciłam dłonie , które zakrywały moje narządy wzroku i się obróciłam cały czas je trzymając. To był Jeffrey. Co dziwniejsze przyszedł za dnia. I wyglądał uroczo.
- Mój znajomy! - Wypiszczałam.
- Znajomy mówisz.- Puściłam jego ręce i powoli zaczęłam się wycofywać, a on krok w krok szedł za mną.
- T..tak.
- Nie sądzę.- Przypomniałam sobie , że za mną leży nóż. Jednym sprawnym ruchem go chwyciłam i wycelowałam w niego.
- Nie podchodź do mnie! - krzyknęłam.
- Nie pozwalaj sobie , już na trzeciej randce.- Spanikowałam i wbiłam mu metal w lewe ramie. Nawet nie drgnął, tylko nabrał trochę cieczy na rękę i polizał. - Moja krew zapewne nie jest tak smaczna jak twoja...... będzie.- Złapał mnie za gardło i podniósł do góry. - Jesteś taka jak wszyscy. Pomyliłem się co do ciebie. Drugą ręką wyciągnął sobie nóż i skierował go w moją stronę. Zapewne był w Makro na wyprzedaży. Mają tam bardzo fajne promocje na przyrządy kuchenne jakby kto pytał. Polecam.
- Nie...- Zamachnęłam się i kopnęłam go z całej siły nogami w brzuch. Upadł a ja razem z nim , chociaż już się nie dusiłam. Natychmiast rzuciłam się do ucieczki przez balkon a Jeff za mną. Na całe szczęście miałam już doświadczenie w tego typu wyczynach , ale Jeff również. Zauważyłam , że nie ma przy sobie noża, musiał go upuścić. - Biegłam najszybciej jak mogłam , ale Killer był szybszy. Chwycił mnie żelaznym uściskiem za brzuch i podniósł do góry. Nie zdążyłam nawet krzyknąć , gdyż zakrył mi usta ręką. Szamotałam się na wszystkie strony. To nic nie dało. Wtaszczył mnie z powrotem do domu , aż w końcu mnie puścił rzucając na podłogę.
- Jesteś taka słaba i żałosna.- Powiedział przez śmiech.
- W cale , że nie. - Szybko wstałam i walnęłam go pięściom w twarz , a następnie podniosłam go za kołnierzyk od białej bluzy rzucając go na ścianę. Zbliżyłam się i chwyciłam za jego czarne włosy. Zaczęłam walić jego głową o ścianę. Zrobiłam to z 7 razy. Dalej już nie mogłam. Upadłam na kolana. Dalej żył i był w ciąż przytomny. Nie potrafię go zabić. Do bani.
- Jesteś......Jesteś..........taka ciekawa Ebi.- Wydukał po czym zaczął się krztusić własną krwią. Nie mogłam tak po prostu patrzeć jak się dusi. Znów zaczęłam na niego patrzeć jak na normalną zdrową umysłowo osobę w potrzebie.
- Spójrz tylko na siebie. Krwawisz. No choć , trzeba coś z tym zrobić. -Pomogłam mu wstać i poszłam po apteczkę do kuchni zostawiając go opartego o ścianę. Gdy wróciła on.....wciąż tam był.- Powoli opatrywałam jego rany po potyczce ze mną.
- Jesteś potworem w ludzkiej skórze. Frajer bez uczuć i zadufany w sobie dzieciak.
- A ty aniołem. Była byś świetną zabójczynią, gdybyś chciała wykorzystać swój talent.
- Nie chcę skończyć jak ty i nie mieć serca. - Złapał moją dłoń i przyciągną do siebie kładąc ją na swojej klatce piersiowej.
- Odkąd cię poznałem zaczynam je mieć.
CZYTASZ
Jeff The Killer
FanfictionJeff. Aktualnie znany jako morderca z zimną krwią. Pewnego dnia nie może zabić pewnej osoby. Nie dlatego , że ucieka i nie dokańcza dzieła.Nie. Dlatego ,że poznaje nowe uczucie . O wiele lepsze niż przyjemność z zabijania. Dla niego zwykłe ,,I Love...