V.

64 0 0
                                    

Coś było nie tak szara mgła pośród białych ścian owijała w oddali chłopca siedział bawiąc się żołnierzykami ubrany w ciuchy o trzy rozmiary większe od niego samego.

Mgła coraz bardziej się posilała coraz mniej było widać, a chłopiec był jak rozmazana plama w oddali na płótnie.

Mgła była już tak gęsta coraz bardziej ciemniejsza coraz bardziej robiła się jak czarna plama aż nagle ciemność pochłonęła wszystko.

                              ***
Za horyzontu wyłaniały się pierwsze promyki słońca padające na blada twarz dziewczyny. Pomimo wczesnej godziny siedziała na łóżku opierając się o własne kolana wpatrzona w jeden punkt na okno.

Po jej policzkach spływały pojedyncze łzy.

Powoli budziła się z transu w jakim była. Powoli dochodziła do niej, że musi wstać i zejść do kuchni.

Może gdyby nie kolejna wizja dziewczyna była by w lepszym nastroju. Zaczynało dochodzić do niej, że jej sny i to co widzi nie są normalne, że to coś co staje się rzeczywistością.

Rozejrzała się po pokoju promienie słoneczne przebijały się przez szybę okna rozświetlając pokój.

Aurora zeskoczyła z swojego metrowego łóżka, które zrobił jej wuj na złość by nie miała tak łatwo wejść na łóżko.

Nałożyła na siebie bluzę o rozmiar za dużą. Rozejrzała się ponownie po pokoju poszukując skarpet.

Nałożyła dwie inne pary po czym związała włosy w niechlujny kok i zeszła na dół do kuchni.

W domu wuja George wszyscy spali jeszcze więc Aurora starła się nie zbudzić nikogo. Otworzyła lodówkę i rozejrzała się po jej wnętrzu lecz jej niski wzrost nie pomagał jej w tym.

Dziewczyna podeszła do stołu i zabrała z niego krzesło. Podstawiła pod lodówkę i ostrożnie weszła na krzesło.

Uśmiechnęła się pod nosem, gdy zobaczyła jajka i bekon wyciagła pudełko z jajkami oraz bekon i postawiła na lądzie obok lodówki wyciagła również paprykę czerwoną oraz pomidora i ogórka zielonego oraz masło.

Zeszła z krzesła jednak nie odsunęłam go od lodówki z szafki na dole wyciagła dwie duże patelnie i postawiła na blat obok jajek. 

Krzesło podsunęła pod blat stanęła na krześle I z blatu wzięła nóż oraz deskę do krojenia.

Z szafki nad nią wyciągła duży talerz. Obrała ogórka i pokroiła go w plasterki to samo zrobiła z pomidorem. Paprykę pokroiła ostrożnie uważając tez by nie zrobić sobie krzywdy nożem. Wiedziała, że wuj był by wściekły na nią.

Zeszła z krzesła wzięła talerz z warzywami i zaniosła go na stół.

Duża patelnie postawiła na ogień z odrobiną oleju i położyła na patelnie bekon. Na talerz ułożyła bułki i również zaniosła je na stół między czasie gdy bekon się smażył rozłożyła również talerze na stół oraz sztuce.

Gdy bekon się smażył rozbiła jajka na drugą patelnie. W korytarzu usłyszała szmer.

Po niedługiej chwili zjawił się wuj George z uśmiechem na twarzy.  Gdy Aurora miała sześć lat zmarła ciocia Hannah żona wuja Georga od tamtej pory wuj uczył Aurorę gotowa zaczynając od pomocy przy kuchni po robienie najprostszych dań.

Jak na bardzo młody wiek dziewczyna potrafiła zrobić naleśniki, jajecznicę, ugotować ziemniaki nawet czy makaron wuj pozwalał jej również przyprawiać potrawy i robić składki.

- mmm ale pachnie.- wykrzywił się wuj na zapachy  z kuchni.

Aurora się nie odwróciła ani nie zareagowała na wuja była skupiona na przyprawianiu jajecznicy.

- pomóc ci Auroro.- zapytał wuj jednak Aurora zaprzeczyła. Wiedziała, że coś się kryje za tą ,,pomocą wuja".

dostrzegła tylko sylwetkę wuja, który
Wstawił wodę na herbatę i kawę.

Po piętnastu minutach wszyscy siedzieli już przy stole jednak nikt się nie odezwał ani słowem.

Cisza brzmiała w uszach jednak po części była tym czego Aurora potrzebowała. Do czasu.

- gdy wrócę chce zostać w domu porządek i obiad.- powiedział nagle wuj. - Matteo ty również zostajesz w domu. Razem z Aurora zmieniacie szkołę. - dokończył wuj i wyszedł beż słowa.

Cisza zabrzmiał ponownie w uszach jednak zbyt wyraźnie było czuć, że Blase chce coś powiedzieć lecz nie umiał się odważyć.

- Blase. - skierowała się dziewczyna do kuzyna.

Blase popatrzał na nią lecz się nie odezwał czy on wiedział coś czego dziewczyna z Matheo nie miała pojęcia.

- Blase.- potworzyła dziewczyna jednak kuzyn nie drgnąć ciągle bawił się jedzeniem.

Dziewczyna spojrzałam na Matteo on również nie rozumiał zachowania brata.

Blase w końcu spojrzał na Aurorę I swojego brata.

- przepraszam.- odparł nagle, a dziewczyna uniosłam jedna brew w górę. - zestresowałem się niedługo egzaminy końcowe, a mnie nie było trzy tygodnie w szkole.

Blase chodził do szkoły gdzieś daleko ale ani Aurora ani Matteo nie mieli pojęcia gdzie.

- Pójdę się spakować. - powiedział Blase i z uśmiechem wyszedł z kuchni.

- Muszę posprzątać. - wyjąknęła nagle Aurora.

Wuj zawsze zadawał jej jakieś obowiązki, gdy zostawałam w domu. Gdy coś pominęła kończyło się to bardzo źle .

Matteo kiwnął głową I ulotnił się z kuchni. Aurora nie mając wyjścia wzięła się za sprzątnie zaczynając od samej góry. Jedyne miejsce gdzie miała zakaz sprzątania był gabinet wuja oraz pokój, gdzie omijała go szerokim łukiem. Wuj sam sprzątał te pomieszczenia dziewczyna jednak nigdy nie myślała nad tym co tam się kryje i dlaczego wuj takie życzenie ma.

Sprzątanie zajęło jej o wiele dłużej niż spodziewała się zmęczona i ledwo stojąca na nogach spojrzała na godzinę dochodziła piętnasta miała półtorej godziny na przyrządzenie obiadu najgorsze było to że nie potrafiła nic inne jak naleśniki.

Blase pakować się miał do szkoły, a Matteo spalił by cały dom więc była zdana na siebie. Po chwili namysłu postanowiła zerknąć już drugi raz pod rząd do lodówki.

Nie znalazła jednak tam nic co by podsunęła jej pomysł. Spojrzała za okno i dostrzegła, że sąsiedzi są w domu.

Nie miała wyboru pani Theres kochała gotować więc możliwe, że miała jakiś przepis.  Nie szczyciła ich swoją uwaga twierdziła, że państwo Theres są okropnymi ludźmi mieli syna Harrego, który był z pozoru taki sam jak oni. Mieszkał z nimi również rok młodszy Levi, który był synem od pani Theres siostry.

Wbiegła na piętro wyżej do swojego pokoju po czysty zeszyt oraz długopis schowała go w kieszeni bluzy i zbiegła na dół. Wyszła z domu nie mówiąc nikomu o tym po czym rozejrzała się czy nic nie jedzie i przebiegła na drugą stronę.

stanęła przed drzwiami państwa Theres wzięła głęboki oddech I zapukała. Usłyszała tylko kroki dochodzące z wewnątrz.  Po chwili szczęki zamka, a w drzwiach wyłonił się Levi.

Chłopiec o kilka centymetrów wyższy o brązowych włosach I ciuchach po starszym  kuzynie.

- Tak.- zapytał chłopiec.

- Jest może twoja ciocia.- zapytała niepewnie Aurora. Chłopiec tylko kiwnął głową na potwierdzenie I wpuściła dziewczynę do środka.

Ostatni elementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz