XIX

19 1 1
                                    

Jedna rzecz czy słowo może nas zmienić nasze podejście czy życie nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy czym się stajemy.

Jak każdy poranek śniadanie i reszta posiłków  odbywały się w dużej sali tłum dzieci zajadało się śniadaniem Aurora skrzywiła się na ten widok i usiadła na swoje poprzednie miejsce zebrała z stosu kanapek jedną oraz kubek herbaty.

Chciała pobyć w samotności lecz los miał inny zamiar.

- Cześć.- powiedziała wesoło dziewczyna.

- Cześć.- odpowiedziała Aurora bez jakich kolwiek emocji wpatrzona w swój talerz.

- jak tam gotowa na pierwsze lekcje z profesorem Rheetem.- zapytała wesoło Laila.

- nie wiem.- odpowiedziała dziewczyna

- Nie jest taki zły zobaczysz no to część.- powiedziała wesoło Laila.

Dziewczyna spojrzała na Aurorę  i odeszła od stołu. Jednak dziewczyna nawet nie odpowiedziała wpatrywała się tęmpo w talerz. Czuła się źle z wszystkim, a brak jakiego kolwiek wyznania co czuje nie było dobrym pomysłem. Zaczęło by się od miliarda pytań skąd wie co sie wydarzy lub i gorzej bo mógł by nikt nie uwierzyć.

-  Piotruś Pan.- powiedziała dziewczyna wpatrzona ciagle w talerz.

Na twarzy chłopca pojawiło się zaskoczenie, który chciał sie przysiąść do Aurory.

- skąd wiedziałaś.- zapytał chłopiec, który usiadł.

- sama nie wiem.- skłamałam wiedząc bardzo dobrze.

Chłopiec uśmiechnął się lecz już nie dopytywał jej skąd wiedziała.

- kto to.- zapytała Aurora.

Do sali wyszedł mężczyzna ubrany cały na czarno o blond krótkich włosach.

- Zabójca.- jęknął przerażony Peter.

Aurora rozpoznała mężczyznę to był ojciec Aarona był podany złemu człowiekowi. Tak samo jak jego żona, która się wachała co do tego.

- ciekawe po co przyszedł.- zapytała Aurora.

Dziewczyna nie była ciekawska było coś co było ważniejsze by się zainteresować tym i dobrze o tym wiedziała.

- A bo ja wiem.- wzruszył ramionami Peter.

Dziewczyna chwilę przyglądałam się mężczyźnie lecz na tyle była ostrożna by nikt nie zauważył.

Po chwili Peter wraz z Aurorą opuścili ławki niestety zgubiła Piotrusia w tłumie dzieci.

Idąc praktycznie na samym tyle poczuła dziwny chłódz, a przed oczami zrobiło jej się ciemno.

Wysokiego mężczyznę ubranego w garnitur owijała mgła. Stał dumnie lecz jego twarz mówiła co inne.

Był wściekły.

- Ty masz pojęcie, że jeśli on nie zginie zabije twojego syna i nic mnie nie powstrzyma.- warknął mroczny pan.

- Tak panie.- odezwał się wpatrzony w swoje nogi ojciec Aarona.

- znajdź mi osoby które będzią oddane mi, a nie takich buraków jak ty.- warknął mroczny pan.

- Tak panie.-powtórzył się mężczyzna.

Wizja znikła tak samo szybko jak się pojawiła. Dziewczyna jednak przystanęła i poczuła na ramieniu dotyk. Czuła się jak w śnie tyle że na jawie.

Dziewczyna odworciła się w stronę mężczyzny. Nie uśmiechnęła się nie skrzywiła jej aura była nie jaka przez którą nie mógł nikt wyczytać.

Mężczyzna spojrzał badawczo na dziewczynkę lecz z jego słów nic nie wyszło. Jego posturę wachała się lecz mężczyzna zrezygnował I odszedł beż słowa najwidoczniej był też skrępowany.

Aurora podążyła wzrokiem za nim. Wiedziała, że Aaron nie jest bezpieczny jeśli nie pomoże mu tak by nikt nic nie zauważył.

Gdy mężczyzna znikł za drzwiami wielkiej sali ona podążyła do sali, gdzie odbywały się zajęcia z profesorem Rheetem.

☆☆☆

Magia była nie przewidywalna nawet potrafiła mieć swoją cenę w tym świecie była niebezpieczna tylko dla niektórych lecz strach spotkania śmierci był większy niż sama śmierć.

- witajcie moi drodzy jestem profesor Rhett będę uczyć tak zwanego wróżbiarstwa. - powiedział wesoło profesor.

- Co to znaczy tak zwanego.- krzyknął chłopiec w kącie.

- wróżbiarstwa samo w sobie nie jest łatwe I mało kto ma takie zdolności jednak uczniów obowiązuje ten przedmiot nie wiem dlaczego, ale zaczynajmy.- wyjaśnił profesor Rhett.

W tym świecie magia wróżbiarstwa była ograniczona i żadko spotykana nie jasne dlaczego, ale nie tylko w tym świecie były światy, gdzie wróżbiarstwa  i itp nie było ich w ogóle.

- magia to czyniki, które kształtują nas i nasze zdolności. Wybranie domu to cel wybrany przez wróżbitę. - kontynułował Profesor.

- czyli dotknie pan czyjejś dłoni i wie kim dana osoba będzie.- zapytała Jedna z dziewczyn.

- poniekąd.- zatwierdził profesor.- otwórzcie książki na stronie pierwszej.- dodał profesor.

Cała klasa zamilkła, a szum kartek i stukot książek roznosił się po całej klasie aż do momentu, gdy chwilę później ustał. 

- wróżbiarstwa nie mogę was nauczyć z powodów, że jest bardzo żadkie ale mogę wam pomóc w wszystkim innym lub ostrzec was wiem, że to co mówię zupełnie sensu nie ma, ale uwierzcie kiedyś to zrozumiecie.- kontynułował Profesor Rhett.

- czy to nie bezpieczny dar.- zapytała Laila.

Profesor chwilę wpatrywał się w podłogę zastanawiając się nad słowami. Aurora siedząc w kącie sali czuła, że to nie jest dobry znak i miała rację słowa, które wypowiedział profesor Rhett dały jej do myślenia zbyt bardzo.

- Jest jednym z najniebezpieczniejszych   zdolności magicznych dlatego z reguły jest żadki, a moc jaką posiadamy zależy od przewidzenia.- wyjaśnił profesor Rhett z mizerną miną z wzrokiem wbitym w podłogę.

Aurora wiedziała już że była kimś innym niż pozostali uczniowie czy nauczyciele nie o charakter lecz o to co potrafiła będąc ledwie w pierwszej klasie bała się tylko jednego, że nie da rady pomóc im.

Ostatni elementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz