XIII.

37 0 0
                                    

Jednak to nie była wizja tylko po prostu przeczucie. 

- Idziemy najpierw do Dankworth.- powiedział wuj.

-Gdzie?- szepnęłam.

-To sklep z książkami szkolnymi i nie tylko.- powiedział Blase.

Nieduży sklep z brązowymi wąskimi drzwiami i dużym szyldem z koślawym napisem ,,Dankworth''. Mieścił się tuz pod okiem Aurory problem w tym, że dziewczynka go nie widziała.

- Idziecie czy mam na was czekać jak ten burak, a jeszcze sporo do kupienia.- Jęknął wuj wychodząc do sklepu.

Aurora stała na przeciwko sklepu, gdzie za drzwiami kuzyni dziewczyny znikli jak by nigdy nic, a ona Stała i widziała tylko murowaną ścianę. Nikt nie zauważył, że dziewczyna nie weszła do środka po piętnastu minutach dołączyła do wuja i kuzynów tak jak by była z nimi tam cały czas.

- Myślę, że książki mamy wszystkie i pióra  teraz chodźmy może tutaj.- Wskazał wuj podobny sklep z szyldem na którym był złoty napis ,,Roley'', a obok była wyrzeźbiona różdżka. Aurora ponownie widziała tylko jak jej wuj i kuzyni znikają w głąb ściany. Dziewczyna nie wiedząc zbyt co może o tym myśleć usiadła na ławeczce obok sklepu co było jedyną rzeczą, którą tam widziała pomijając kilka sklepów.

Można było się spodziewać, że wuj może wpaść w szał, gdy zauważy, że dziewczyny nie ma z nimi jednak czy na pewno był to szał?

Wuj wybiegł przed sklep, gdy Aurora siedziała z wbitym wzrokiem w swoje trampki.

-Auroro co ty u licha tu robisz teraz twoja kolej na wybranie różdżki nie możesz używać magii bez różdżki.- mówił podenerwowany wuj czerwieniąc się z wstydu.

-co?- zapytała dziewczyna odcięta od rzeczywistości.

- Do sklepu, ale już.- warknął teraz wkurzony wuj wskazując na sklep ,,Roley''.

Dziewczyna wstała i zaczęła nerwowo wbijać paznokcie w rękę. Nie wiedziała czy powinna powiedzieć prawdę czy skłamać i tak nie ważne co by powiedziała wuj by się wkurzył.

- Jaaa.. .eeee jaa... ja niee widzee tego sklepuu.- mówiła starając się  brzmieć normalnie.

-Co.- krzyknął wuj na cały głos.

Nie rozumiałam nic zaczynając od wahania nastrojów wuja po to dlaczego nie widzę większości sklepów i strachu,  który we mnie siedzi teraz.

- co się stało tato.- z sklepu wyszedł Blase.

- Nic ważnego przypilnuj młodej ja zaraz wracam.- powiedział wuj George nawet nie spoglądając na swojego syna po czym zniknął w tłumie czarownic.

- o co chodzi.- zapytał Blase wpatrzony w ludzi jak by czekał aż jego ojciec wróci i wytłumaczy mu.

Aurora zamilkła nie odpowiedziała może się bała, ale czy powinna? 

Zrezygnowana usiadła ponownie na ławce skubiąc cos paznokciem na ręce, a Blase jak to Blase wrócił po chwili do normalności i zniknął za murem udając, że nic nie widział. Po chwili wieczności, a raczej takie wrażenie miała Aurora wrócił wuj George z wysokim mężczyzną z śmiesznym długim kapeluszem podobnym do tych co nosił Mikołaj tyle, że o wiele dłuższy i w kolorze fioletowym, a jego długa szata sięgała aż do kostek .

- Auroro to jest mój znajomy Alberad Fernesby może nam pomóc.- mówił stanowczo wuj z uniesioną brwią jak by coś sugerował dziewczynie.

- yhym.- mruknęła dziewczyna nie zbyt zwracając uwagi na mężczyznę.

- może przejdziemy w mniej ustronne miejsce .- zaproponował Alberad.

- Jak wolisz.- odpowiedział wuj bez emocji.


Ostatni elementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz