XVI.

26 0 0
                                    

Po przedziałach chodzili starsi uczniowie informując resztę, że dotarli na miejsce ominęli tylko jeden wagon, w którym znajdowała się Aurora.

Dziewczyna spodziewała się takiego gestu z strony innych uczniów może z tego powodu, że nikt nawet nie wszedł do wagonu, w którym się znajduję. 

Za to ona po prostu wstała i wyszła z wagonu w oddali zobaczyła tłum ludzi z którego garstka się oddzieliła, a reszta zniknęła w oddali. Aurora podeszła do grupy, którą została po chwili stanęła w śród uczniów rozejrzała się ostrożnie i zauważyła swojego kuzyna w tle.

- Uciszcie się nie mam zamiaru powtarzać się dwa razy.- krzyknęła wysoka kobieta w białych długich włosach uciszając pierwszo klasistów.

Wszyscy spojrzeli na kobietę z strachem w oczach zdawało się że niektórzy już wiedzieli co ich czeka.

Aurora delikatnie odsunęłam sie od grupy, ale na tyle by słyszeć co mówi kobieta. Usiadła na głazie  oparła głowę o kolana i wsłuchała się w ciszę, która panowała kilka sekund.

- Witajcie jestem profesor Gray waszym zadaniem jest dostanie się do szkoły jak w to zrobicie i w jaki sposób nie iteresuje mnie macie godzinę powodzenia.- Mówiła kobieta, a nikt nie raczył jej nawet przerwać po czym rozpłynęła się w powietrzu.

Aurora nie zmieniła swojej pozycji bacznie obserwowała resztę grupy, w której znajdował się również jej kuzyn, który był o rok starszy od Aurory tak samo jak reszta grupy.

Grupa pierwszo roczniaków ruszyła w stronę lasu jednak kilka centymetrów przed lasem zatrzymali się wpatrzeni z strachem w oczach w las.

Aurora przeniosła wzrok na las nic nie dostrzegła oprócz ciemności i drzew. Grupka stała ciagle wpatrując się w głąb.

Dziewczyna podniosła się z głazu i ruszyła uboce w głąb lasu powoli zagłębiając się coraz bardziej. Szła przed siebie powolnym tempem wpatrując sie w swoja trampki nie zwracając na nic ani czy reszta grupy jest gdzieś w pobliżu.

Obijając się Dziewczyna nawet nie zwróciła uwagi, że zbliżała się do końca wyjścia z lasu pochłonięta w swoich myślach usłyszała łamanie się gałęzi. Podniosła powoli głową I dostrzegłam kilka metrów panią Gray wraz z niższa pulchną kobieta, która sięgała jej do biustu.

- imię i nazwisko.- krzyknęła kobieta stojąc od Aurory z trzy metry.

Aurora podeszła jeszcze trochę po czym staneła przed jedną z profesorek.

- Aurora Shay.- odpowiedziała wpatrzona w tatuaż na szyji niższej kobiety, która momentalnie zakryła go chustą.

Profesor Gray wpatrywała się chwilę w dziewczynę lecz zrezygnowana odpuściła nie mogąc sie doczytać nic z twarzy Aurory.

- zaczekaj na holu. - powiedziała niższa kobieta. Aurora przytakneła i ruszyła w głąb wielkiego zamku. Nawet nie przyglądając się mu.

Staneła na  dużym holu pokrytym był z niedużych kwadratowych i prostokątnych kamieni jak wszystko tutaj. Po lewej stronie były ogromne duże drzwi z drewna, a na przeciw ogromne schody wiodące na wyższe piętra.

Aurora usiadła na schodach wpatrując sie w drzwi wyjściowe czekając aż się otworzą i wejdzie reszta grupy.

Nagle zrobiło sie czarno i ujrzała chłopca w białych włosach bawił się sam. Obok niego siedziała kobieta w brązowych włosach z białymi pasemkami oraz czerwonej eleganckiej sukience do kostek miała łańcuszek złoty z zieloną małą zawieszka w kształcie prostokątu, którego otaczały małe kuleczki. Na przecie niej w czarnym fotelu siedział mężczyzna w krótkich białych włosach oraz spodniach od garnituru i koszuli białej z czarnym krawatem. Wszystko wyglądało by normalnie, gdyby nie fakt , że mężczyzna unikał wzroku żony wpatrzony dumnie w stronę wyjścia w salonu, w którym się znajdowali.

Kobieta chciała coś powiedzieć do męża  jednak przemilczała swoje myśli, gdy zobaczyła, że do salonu wchodzi mężczyzna w czarnym garniturze i tego samego koloru koszula wraz z krawatem był łysy z zielonymi oczami.

- Witajcie moi drodzy.- powiedział łysy mężczyzna.

Drugi mężczyzna wyrwał się z fotela z ukłonem w stronę mężczyzny, a jego żona poszła w jego ślady.

- Panie.- wydusił mężczyzna.

- Usiądź Arsen.- kiwnął mężczyzna w stronę swojego ,,sługi".

- Tak panie.- przytaknął mężczyzna i wykonał rozkaz.

- Natasho moja droga.-powiedział łysy mężczyzna po czym ucałował dłoń kobiety.

Kobieta kiwneła z grymasem na twarzy, który miał raczej pokazać uśmiech.

- Jak się nazywa ten młodzieniec.- wskazał mężczyzna na bawiącego się chłopczyka.

Ostatni elementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz