Midnight
Sam nie wiedziałem, czemu miałem potrzebę udowodnić jej, że zasługuje na lepsze traktowanie. Jednak pod pewnym względem doceniałem jej odwagę. Nie uciekła. Dzielnie zniosła wszystko, co dla niej przygotowałem, by usnąć spokojnie. Patrzyłem na nią cały czas, jej spokojny wyraz twarzy krzyczał do mnie, że jej umysł był wolny od koszmarów. Czasy, gdzie znalezienie mężczyzny, a nie zadufanego w sobie chłopaka, irytowały mnie coraz bardziej. Brak zrozumienia kobiet sprawiał, że piękne, kruche, bezbronne istoty, zamieniały się w bezduszne drapieżniki. Zmuszone do walki, bez miejsca, w którym poczułyby bezpieczeństwo. Dożyjemy w końcu czasów, gdzie kobiety przejmą kontrolę nad absolutnie wszystkim, wyniszczając rodzaj męski do zera. Mam nadzieję, że w tej waginalnej apokalipsie będę miał szansę opowiedzieć się po ich stronie i walczyć jako ostatni ocalały dla nich. Chętnie wyrżnę w pień każdego, kto przyczyni się do tego... Ta myśl mnie rozbawiła, mimowolnie zachichotałem. Abigail poruszyła się, a ja wstrzymałem oddech. Minęło dobre pół godziny nim zasnęła, więc to nie był jeszcze czas. Położyłem dłoń na jej głowie i delikatnie gładziłem jej włosy. Wyszeptała coś niezrozumiale przez sen, a ja się uśmiechnąłem. Zastanawiałem się, jak tak niewinnie wyglądająco dziewczyna ma mnie wybronić z tego bagna. Sam już dawno przestałem wierzyć w swoje ocalenie... Te siedem lat zmieniło mnie nie do poznania.
— Abigail...? — zapytałem cicho, kiedy zaczęła się wiercić po dwóch godzinach. Ciemne oczy wpatrywały się we mnie, a ja czytałem z nich jak z otwartej księgi. Była skołowana, nie wiedziała, jak zareagować. — Wyspałaś się? — pokiwała twierdząco głową i ziewnęła przyciągając się. — Posiadanie prawnika niemowy nieco zmniejsza szansę na moją wygraną... — rzuciłem kąśliwie, chcąc ją zmusić, by w końcu wyrzuciła z siebie to, co siedziało jej w głowie.
— Nie wiem, co mam powiedzieć. — wyznała, a ja się lekko zaśmiałem. — To nie jest śmieszne. Gdyby ktokolwiek wiedział...
— Gdyby ktokolwiek wiedział... — powtórzyłem jej słowa, przerywając jej. — Ktoś jest w stanie zabronić ci bycia dorosłą? Może jeszcze przeprosisz za to, że cię ukołysałem do snu? — zmierzyłem ją wzrokiem. Jej zmieszanie i niewinność rozpalały moje mroczne oblicze, które starałem się trzymać na wodzy. Musiałem zachowywać się... Nazwijmy to "profesjonalnie".
— Nie, ja... — zatrzymała się, jakby szukała odpowiednich słów.
— Wiedz, że nie musisz być miła, uprzejma i trzymać język na wodzy. Rozumiem, że jesteś tak jakby w pracy, ale w tym domu każdy jest sobą. Przeklinaj, wykrzycz coś z siebie, jeśli potrzebujesz... Pamiętaj, że kurwa ubrana w jedwab, dalej pozostanie tylko szmatą. — puściłem jej oczko, a ona zarumieniła się. Przysięgam, że miałem ochotę zniszczyć każdą komórkę jej ciała, byleby tylko pogrzebać tą niewinność. Fakt, że leżeliśmy w moim łóżku, jeszcze bardziej skłaniał mnie ku temu. Midnight, na boga, panuj nad sobą. Zakaz podchodów do niej do rozprawy. Jednak, jak przegra, to przysięgam, że ucieknę z więzienia i wezmę wszystko, czego sobie przez te kilka tygodni zamierzam odmówić i to z nawiązką.
— Ja pierdolę... — wyrzuciła z siebie, a ja roześmiałem się w głos. W końcu wychodziła ze strefy — To, co mi zrobiłeś było mega dziwne, ale pomocne. Dwie godziny spokojnego snu, a czuję się, jakby wieki minęły. — chyba przypadkiem zepsułem mały kawałek jej duszy. Ups...
— No już, spokojnie... Oddychaj... To tylko dwie godziny snu, a ty zachowujesz się, jakbyś wypiła paletę energy drinków. — pokiwałem przecząco głową. W pewien sposób ten widok napawał mnie dumą. Udowodniłem jej, że odpowiednie traktowanie ma duży wpływ na nasze ciało i umysł. Gdybym mógł wręczyłbym sobie medal.
— Przepraszam, wychodzi ze mnie przepracowanie. — ledwo wyszła ze skorupki, a już do niej wracała. Gdyby nie wisiało nade mną siedem nieszczęść, przełożyłbym ją przez kolano, ściągnął pasek i wytłukłbym z niej każdą drobinę tej ochronnej tarczy. Spojrzałem na nią. — Możemy wrócić do pracy, nie mamy za wiele czasu. — powiedziała obracając na palcu mój sygnet. Zdawało mi się, że chyba się do niego przywiązała, więc szanse na odzyskanie tego cacka spadały do zera...
CZYTASZ
SZATAN KAZAŁ TAŃCZYĆ || Dark Romance {+18}
Storie d'amore{Książka zawiera brutalne sceny seksu i przemocy. Dla ludzi o mocnych nerwach +18} - Nie będę twoim bohaterem. Nie położę swojej marynarki na kałużę, żebyś nie pobrudziła pantofelków. Nie oddam ci bluzy, kiedy będzie ci zimno... Nie otworzę przed to...