Midnight
Obróciłem w dłoniach klucze do jej mieszkania. Spała na fotelu pasażera, zwinięta w kulkę. Zsunąłem z siebie marynarkę i okryłem ją, wysiadając pod jej domem. Udałem się na drugą stronę ulicy. Wsunąłem klucz w drzwi wejściowe i przekręciłem go, wszedłem po schodach i otworzyłem kolejne przejście, wchodząc do jej niewielkiego mieszkania. Wszystko było takie, jakie zostawiłem kilka godzin temu, wynosząc tą kruszynę z tego miejsca. Usłyszałem ciche jęki z sypialni i wszedłem do środka. Ujrzałem strach w oczach Chrisa, co spowodowało szeroki uśmiech na moich ustach. Taki był do przodu, a teraz trząsł się z bólu.
— I co biedaczku, nikt ci nie wezwał karetki... Nikt nie zabrał na izbę przyjęć...? — ukucnąłem nad nim. — Muszę przebrać twoją dziewczynę zaraz po tym, jak ją przelecę. Jest tak pijana, że zrobi dla mnie wszystko... — mój śmiech wypełnił pokój. — Jeszcze z tobą nie skończyłem, wiesz? — poklepałem go po policzku, po czym poczułem smród. — O boże... Zlałeś się ze strachu? Nie dobrze... Nie wolno brudzić Abigail mieszkania... — złapałem go za nogi i wytarłem nim wszystko, co się dało. — Chyba niżej upaść się nie dało... Szmato... I to dosłownie.
— Spierdalaj! — rzucił, do mnie, ale tylko ponownie mnie rozbawił tym stwierdzeniem. Wziąłem walizkę i zacząłem pakować rzeczy Abi. Wziąłem wszystko, co przypadło mi do gustu i odebrałem swoją koszulę. Moja mała, słodka kleptomanka. Zaśmiałem się pod nosem.
— Nie rozumiem tylko, czemu przestałeś być rozmowny? Wcześniej miałeś tak wiele do powiedzenia, tyle gróźb, a teraz cisza? — powoli zapiąłem walizkę, kiedy moją uwagę przykuł wibrator, schowany pomiędzy bielizną. — Ulala... — mruknąłem i szybko dopakowałem nową znajdę. Rozejrzałem się dookoła, czy nie ma jeszcze czegoś, czego by potrzebowała. — Chris, Chris, Chris... — wróciłem do swojej ulubionej ofiary losu i ponownie nad nim ukucnąłem. — Jeżeli mi obiecasz, że nie powiesz nikomu, kto ci zrobił tyle przyjemnych rzeczy, wyciągnę telefon z twoich obszczanych gaci, zadzwonię po pogotowie i zostawię im otwarte drzwi. — zaśmiałem się lekko, a on pokiwał twierdząco głową. Chyba sam rozumiał, że zasłużył na taką karę. — Czekaj, nie dałeś mi skończyć "przyjacielu"... Zrobię to tylko dlatego, żeby cię wyleczyli, bo nie skończyłem z tobą. Mam jeszcze dla ciebie jeszcze kilka atrakcji... Poniesiesz ogromne konsekwencje swoich czynów. Skoro matka nie nauczyła cię szacunku do kobiet, sam cię nauczę. — uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wysunąłem z jego kieszeni telefon i wybrałem numer alarmowy. — Pomóż sobie i usuń się stąd, a i jeszcze posprzątaj, bo kiedy ona zapragnie tu wrócić, ma mieć porządek i spokój ducha. Nie zbliżysz się do niej na więcej niż dziesięć metrów, a jeśli złamiesz słowo, ja połamię ci tym razem nogi, żebyś nie mógł podejść nigdy więcej bliżej. Bądź cierpliwy, bo najpierw muszę posprzątać całe gówno po tobie. Muszę ją naprawić, bo wszystkie krzywdy, jakie jej wyrządziłeś, zasiały straszne spustoszenie w jej głowie. Ratuj się, Chris... I czekaj na mnie cierpliwie, bo jeszcze się zobaczymy. — uśmiechnąłem się do niego i odszedłem kiedy dyspozytor odezwał się po drugiej stronie. Zabrałem ze sobą walizkę i wróciłem do samochodu, otworzyłem bagażnik i wsadziłem walizkę do środka, po czym wsiadłem na miejsce pasażera i dałem znać szoferowi, że możemy wracać do Crystal Palace. Spojrzałem na blondynkę, która wisiała nieco na podłokietniku. — Będziesz jutro płakać, że wszystko boli. — mruknąłem i uniosłem ją delikatnie, złożyłem podłokietnik i pozwoliłem jej położył głowę na moim udzie. Mruknęła coś pod nosem i przejechała dłonią po mojej męskości i udzie... Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś podniesie mi ciśnienie tak szybko. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i spojrzałem przez szybę. Dalej nie rozumiałem, co ona miała w sobie takiego pociągającego, co nie pozwalało mi się jej wyzbyć z mojej głowy? Siedziała tam, jakby przejęła całe to zagracone miejsce. Odruchowo położyłem dłoń na jej głowie i zacząłem bawić się kosmykami włosów. Śpij dziecino, należy ci się. Mój telefon się rozdzwonił.
— Czego chcesz?
— Serio potraktowałeś jej faceta, jak ostatniego śmiecia? — zapytał Sky, a ja przypomniałem sobie, że on dalej miał podsłuch tego, co dzieje się dookoła.
— Nie potraktowałem go jak śmiecia, on po prostu nim jest. Poza tym zrobił jej przykrość i to za dużą... Nie chcesz wiedzieć, jak bardzo była przerażona i drżała w moich ramionach... Zniszczył ją psychicznie...
— A ty teraz ją naprawisz? — zapytał.
— Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam robić. Musze się pilnować do zakończenia sprawy, bo jak ktoś zwęszy, że ona romansuje z klientem, to zeżrą ją w tej firmie. Tego nie chcę dla niej. Nie wspominając o tym, że pewnie by mi nie wybaczyła. Jej kariera się rozkręca. Jak media dotrą do tego, że mam stanąć przed sądem, zrobi się niezły kocioł. Miałem spokój, bo zmieniłem swój wygląd, więc mogłem robić, co chciałem, bo nikt mnie nie rozpoznał. Teraz może być trudniej...
— Może zamaskuj się na sprawę, tylko na przejście z auta do sali sądowej...
— Ty czasami myślisz... Niezły pomysł. — mruknąłem pod nosem. — Dobra wyłącz te mikrofony, nie chcę żebyś musiał słyszeć za dużo i musiał kończyć na ręcznym. — zażartowałem.
— Trzymaj się.
— Na razie. — rozłączyłem się i schowałem telefon do spodni. Podjechaliśmy pod Crystal Palace, gdzie John wyszedł przed budynek, oczekując na nas. Zawsze wychodził i czekał, dopóki nie wrócę bezpiecznie do domu i za to go ceniłem najbardziej. Wysiadłem z auta i podszedłem do bagażnika.
— Paniczu Scarborn.
— Dobry wieczór John. Zabierz walizkę panny Henderson i ulokuj ją w ametystowym pokoju. — zarządziłem, a on skinął i zabrał walizkę.
— Koniec balu księżniczko. — mruknąłem otwierając drzwi od jej strony. Wsunąłem dłonie pod jej pośladki i delikatnie przysunąłem ją do siebie. Wsunąłem dłoń pod jej plecy, a drugą pod kolana i wyniosłem ją z samochodu. Ruszyłem z nią powoli w stronę wyznaczonego miejsca, gdzie mogłaby spokojnie odpocząć. Położyłem ją na łóżku i delikatnie rozpiąłem jej suknię. Powoli zsuwałem ją z niej, centymetr po centymetrze, żeby jej nie obudzić. Kiedy materiał wylądował na podłodze, okryłem ją szczelnie kołdrą. Patrzyłem na nią dobrą chwilę, po czym podszedłem do niej jeszcze raz i złożyłem na jej czole pocałunek. Miałem nadzieję, że wyśpi się i rano nie będzie jej męczył kac. Opuściłem pomieszczenie i udałem się do swojego pokoju. Szybki prysznic i sam znalazłem się w łóżku, myśląc o wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. Wciąż przed nami było najtrudniejsze zadanie. Powoli odpłynąłem w krainę snów.
CZYTASZ
SZATAN KAZAŁ TAŃCZYĆ || Dark Romance {+18}
Romantizm{Książka zawiera brutalne sceny seksu i przemocy. Dla ludzi o mocnych nerwach +18} - Nie będę twoim bohaterem. Nie położę swojej marynarki na kałużę, żebyś nie pobrudziła pantofelków. Nie oddam ci bluzy, kiedy będzie ci zimno... Nie otworzę przed to...