ROZDZIAŁ IX Niesprawiedliwa egzekucja.

38 3 1
                                    

– Tomek! – Valithra wyrwała mnie ze snu nagłym okrzykiem. Przemęczony wydarzeniami poprzedniego dnia nie zamierzałem nawet podnieść powiek, mimo że jej ton sugerował jakieś niebezpieczeństwo.

– Gdzie Senikos?! – Odezwał się znajomy głos jednego z osobistych strażników starego elfa, Arvissa lub Nemehra.

Nagle przypomniałem sobie o zapomnianym wczoraj przywódcy elfów i z przerażeniem otworzyłem oczy, gwałtownie wstając na nogi. Niechcący zahaczyłem ogonem o drzewo, budząc mieszkającą na nim parę orłów.

Pierwsze promienie słońca wciąż kryły się za horyzontem. Przede mną zgromadziły się elfy z Erelą i Valithrą, pełni sił. Każdy oczekiwał na moją odpowiedź w głębokim przekonaniu, iż przekażę im dobre nowiny.

Z grupy wystąpiła przyjaciółka smoczycy, zaniepokojona i pełna negatywnych emocji, patrząc na mnie jak na potencjalne zagrożenie. Obawiałem się o własne życie, ponieważ ręce trzymała niebezpiecznie blisko sztyletów, jakby zaraz miała go użyć.

– Kazałam ci iść wczoraj za głosem Senikosa – przypomniała nad wyraz spokojnym tonem. – Gdzie jest teraz nasz wódz?

– Nie mam pojęcia – przyznałem, ze strachem w oczach. Byłem pewien, że podejrzewała mnie o jego zaginięcie.

Szybko zrelacjonowałem wydarzenia z poprzedniego dnia, kiedy obie straciły przytomność. Próbowałem się jakoś usprawiedliwić, ale mina Ereli dawała jasno do myślenia, że nie wierzyła mojemu słowu.

Wojowniczka zaproponowała zgromadzonym, by wspólnie przeszukać las, co spotkało się z natychmiastową gotowością do pomocy. Żaden elf nie pozostawał bierny. Podzieleni na grupy, czym prędzej wyruszyli w dzicz, zdeterminowani, by odnaleźć zaginionego.  

– Chyba nie myślisz, że zrobiłem mu coś złego? – zapytałem, poszukując jej zaufania.

– Tu chodzi o coś innego – sprostowała Valithra, zachowując spokój w obliczu obecnych wydarzeń, jakby wcale jej nie zależało na szczęśliwym odnalezieniu Senikosa.

Erela skrzyżowała ręce, a jej podejrzliwe spojrzenie całkowicie zniknęło. Chciała coś powiedzieć, lecz nie potrafiła dobrać odpowiednich słów. Valithra w tym czasie z trudem tłumiła w sobie śmiech. Elfkę zaczęło to powoli irytować, aż w końcu nie wytrzymała:

– Nie wyśmiewaj mnie! Jak mam mu wytłumaczyć coś, co nie przetłumaczono jeszcze ze staro elfickiego na wasz ludzki język.

– Dobrze – odparła smoczyca, próbując spoważnieć. Następnie skupiła na mnie wzrok. – Senikos złamał przysięgę i czeka go kara.

– A ty sobie z tego żartujesz?! – powiedziała Erela do Valithry. – To nie nad tobą teraz wisi pieprzona klątwa.

– Masz dysleksję? – zapytałem wojowniczkę. W reakcji te słowa zrobiła zdziwioną minę. – Nie mogłaś ująć tego w ten sposób? – dodałem po chwili, wskazując gestem oczu na Valithrę.

– Nie, bo to zbyt prostackie słowa, aby opisać to, co kryją w sobie kamienie.

Valithra wszystko mi wyjaśniła: Senikos udowadniając swoją wyższość, złamał zakaz i tym samym rozgniewał potężną istotę, drzemiącą w kamieniu natury. Za swą obojętność obie przyjaciółki poniosły karę, która zdaniem dziewczyny była wyjątkowo łagodna.

– Przecież zareagowałaś na tę zniewagę – zauważyłem.

– Nie zmienia to faktu, że trzeba go znaleźć i przeprowadzić rytuał. – Valithra usiadła na moment, ponieważ męczyło ją niepotrzebne stanie w miejscu.

Żyć w Smoczej Skórze cz.1/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz