Zafascynowany, obserwowałem zdenerwowane oczy Valithry, nie mogąc ukryć podziwu dla jej niezłomności i silnego ducha. Jej determinacja i nieustępliwość w walce do samego końca utwierdziły mnie w przekonaniu, że Valithra pozostała sobą.
Okrążyłem ją kilkakrotnie, przyglądając się z uwagą. Nawet przez moment nie odwracała ode mnie wzroku.
– Podobasz mi się – rzuciłem zuchwale, mrugając do niej.
– Zapomnij!!! Sukkub – odparła Valithra wzburzonym głosem, przyjmując postawę obronną.
Po niespełna minucie wyczekiwań na mój pierwszy ruch uroniła kolejne gorzkie łzy. Rozpacz, która na niej ciążyła, kazała mi zaprzestać odgrywania tego teatrzyku.
Na pierwszym piętrze mieściło się kilka komnat, a ogromne drzwi świadczyły o preferencjach Sukkuba do posiadania ciał wielkich istot. Uznałem, że jedno z pomieszczeń będzie dobrym rozwiązaniem, aby porozmawiać w cztery oczy.
Rozkazałem smoczycy podążać za mną w kierunku schodów. Niestety, mimo mojego łagodnego tonu, odmówiła posłuszeństwa, zmuszając mnie do zastosowania bardziej stanowczych środków.
Zawołałem strażników, a następnie podjąłem próbę obezwładnienia Valithry, korzystając z technik, których sama mnie nauczyła. Gdy przygwoździłem ją już do ziemi, rozkazałem sługom, by skrępowali jej pysk i łapy obsydianowymi łańcuchami.
– Wybacz kochana, ale chciałem to załatwić po dobroci – wyznałem zupełnie szczerze, jakbym przestał udawać Sukkuba.
Wedle mojego życzenia służba zaniosła Valithrę na górę. Szamocąc się we wszystkie strony, spowodowała, że kilka mniejszych demonów doznało poważnych obrażeń.
W komnacie poddani przykuli ją do podłogi. Następnie każdy z demonów wrócił do swoich codziennych zajęć. Zostało tylko kilku najsilniejszych strażników, którzy dorównywali mi wzrostem.
– Wy też wyjdźcie i zamknijcie drzwi – rozkazałem im.
– Wasssa Mrocznosssc jesssst pewna? – odrzekł stwór o zupełnie białych oczach. Przez chodzące po nim pająki, które gnieździły się w jego skórze, nie byłem nawet w stanie spojrzeć na jego oblicze.
– Tak! Wszyscy wyjść! I zamknijcie za sobą drzwi.
Gdy pozostałe złe duchy opuszczały pomieszczenie, do środka wpadł mniejszy demon. Miał jedno, duże oko i nosił czerwony fartuch. Jak na kogoś mieszkającego w piekle był nadzwyczaj czysty i zadbany.
– Panie – rzekł nieśmiało – Co z possssiłkiem?
– Przygotuj cokolwiek. Byle świeżego. Ale zostaw go pod drzwiami – odpowiedziałem zirytowany, jak zrobiłby to Sukkub.
– Ależ oczywissscie Wasssza Przebiegłosssc – ukorzył się demon, a następnie odszedł.
– Dla więźnia też przyszykuj najznakomitsze potrawy! – krzyknąłem, gdy humanoidalny wąż w pośpiechu opuszczał komnatę.
Podczas mojej rozmowy z poddanymi Valithra nie przestawała walczyć. Ogonem zniszczyła wszystkie meble, które stały za nią. Z tego powodu ostatni demon niepewnie zamknął drzwi.
Chcąc jakoś nad nią zapanować, z wyczuciem docisnąłem ją do ziemi.
– Nic ci nie zrobię. Zaufaj mi – powiedziałem spokojnie. Valithra na moment zamarła, wyraźnie zaskoczona moimi słowami. Gdy przestała się szamotać, wziąłem to za znak zaufania.
Ostrożnie zdjąłem łańcuchy ograniczające jej pysk, skrzydła i szyję. Niepewnie przymierzałem się do uwolnienia łap, przewidując możliwość ataku.
CZYTASZ
Żyć w Smoczej Skórze cz.1/3
FantasyBohater trafia do magicznej krainy, gdzie zostaje wplątany w wojnę między dobrem a złem. Zamienia się w smoka i spotyka dziewczynę dzielącą podobny los. Łączy ich silna więź i wspólnie stawiają czoło najeźdźcom z piekła. TEKSTU NIE WIDZIAŁ JESZCZE K...