ROZDZIAŁ XVIII Wyrwać się z czeluści piekła.

14 4 0
                                    

Z ciemnej wyrwy wyłoniła się Valithra, nadzwyczaj zdenerwowana i gotowa do najbrutalniejszych czynów. Jej oczy rozświetlał fioletowy blask, jakby dalej siedział w niej demon. Nastroszyła skrzydła oraz kły, dając nam wyraźny znak, że zamierza zaatakować.

Znalazła sobie miejsce po drugiej stronie pomieszczenia. Skupiała się raz na mnie, a raz na Voro, jakby wybierała sobie cel, który zlikwiduje jako pierwszy.

– Valithro? – powiedziałem zdziwionym głosem. – Co ty tu robisz?

Dziewczyna spojrzała w moją stronę, a następnie skoncentrowała swoją moc. W ułamku sekundy znalazła się na wprost mnie i z całej siły pchnęła mną w stronę najbliższej ściany. Cudem uniknąłem jej ostrych rogów.

Nie dając mi chwili wytchnienia, ponownie przeteleportowała się bliżej, zanim zdążyłem wstać. Tym sposobem przygwoździła mnie do ściany. Nadstawiła szpony, aby zadać śmiertelny cios i wyraziła z nienawiścią przeplataną smutkiem oraz rozczarowaniem:

– Wybrałeś złą stronę!

Tylne łapy miałem wolne, więc oparłem je o brzuch Valithry i odrzuciłem ją kawałek dalej. Przeleciała nad przestraszonym Gulnem, który akurat tamtędy uciekał. Niestety, ogon smoczycy podciął człowiekowi nogi i przez pewien czas nie mógł się podnieść.

– Co ty tu robisz drogie dziecko? – zapytał Voro Valithrę. Był zaskoczony jej obecnością zdecydowanie bardziej niż ja.

Smoczyca gwałtownie wstała z ziemi i spojrzała na opętanego opiekuna.

– Nie nazywaj mnie tak! – krzyknęła ze wszystkich sił. Jej skórę rozświetlił fioletowy blask, jakby zaraz miała zrobić to, co ja ze złymi duchami.

– Jesteś prawowitą władczynią piekła – oburzył się Voro.

– Jestem córką Voro, a nie ciebie! – krzyknęła Valithra, otwierając szeroko paszczę. Jej gniew wyzwolił jaskrawą wiązkę energii zamiast ognia. Smok gwałtownie odsunął łeb, unikając trafienia. – Opuść ciało mojego ojca, demonie! – dodała, gdy zaprzestała atakować.

Moja znajoma ponownie zapłakała, zacisnęła zęby i pochyliła głowę, zamykając powieki. Słyszałem, jak jej tętno przyspiesza z każdą sekundą. Nagle podniosła łeb i wystrzeliła dwukrotnie bardziej jaskrawy promień, któremu towarzyszyły drobne wyładowania elektryczne wokół wiązki. Trafiła prosto w serce niczego niespodziewającego się Voro, wyrzeźbiając mu na klatce piersiowej sporą dziurę. Niestety, wiązka energii nie zdołała dotrzeć do serca, a Valithra, pozbawiona mnóstwa energii, musiała przysiąść sobie na ziemi. Sapała jak parowóz, a gniew nie znikał z jej twarzy. Przez pierwsze kilka sekund myślałem, że zamierzała zabić demona samym spojrzeniem.

– Córeczko! – zagrzmiał smok z oburzeniem. Zmarszczył brwi, niewzruszony raną na piersi.– Masz czelność używać przeciwko mnie mojej własnej mocy?

– Nie daruję ci tamtych dni! – krzyknęła Valithra, po czym zebrała w sobie resztki sił i ponowiła ten sam atak.

Voro zasłonił się lewym skrzydłem, przez co doznał jedynie uszkodzeń błony, a smoczyca straciła rezerwy energii. Padłszy na ziemię, nie dała rady ponownie wstać.

Widząc to wszystko, miałem mętlik w głowie i praktycznie nie wiedziałem, co powinienem począć. W mojej głowie rodziło się wiele pomysłów, ale żaden z nich nie wydawał się idealny. Potrzebowałem takiego, który dałby mi stuprocentową szansę, aby razem z Valithrą szczęśliwie opuścić ten świat.

Na widok zmęczonej córki Voro wybuchnął głośnym śmiechem na cały zamek, a potem podszedł i przewrócił ją bardzo ostrożnie na lewy bok. Głaszcząc Valithrę po szyi, szepnął na ucho:

Żyć w Smoczej Skórze cz.1/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz