Rozdział X

274 22 53
                                    

-A ty nadal zamierzasz gorszyć omegi swoją obecnością?- Takimi słowami przywitał go Nick, gdy tylko przekroczył granicę stada.

-A ty nadal zamierzasz gorszyć powietrze swoim oddechem?- Przedrzeźnił go Harry, naprawdę nie mając ochoty na dyskusję z tym snobem.

-Nie rozumiem co takiego widzi w tobie Elle, jesteś zwykłą podróbką omegi. Może tylko udajesz omegę, żeby je zaatakować? Odkryłem twój plan?

Harry wybuchnął śmiechem. Nawet nie był zły, po prostu rozbawiło go to niesamowicie.

-Mam się przed tobą rozebrać i pokazać ci mój brak knota, czy czego oczekujesz?

Nicka chyba zaskoczyła ta odpowiedź, bo zamilknął na chwilę.

-Nie chcę żebyś doprowadził omegi do stania się czymś takim, jak ty. Z resztą, jakoś nie wierzę, że jesteś tak super silny i sprytny. Pewnie puszczasz się za jedzenie i darowanie życia.

Oh, tak. Zdecydowanie Harry, który w całym swoim życiu, nie pozwolił żadnej alfie na bliższe kontakty z nim, uprawiał seks na lewo i prawo za kromkę chleba. Z resztą, nikt oprócz dzikich alf nie chciał nawet dotknąć chłopaka, no może oprócz Louisa. Ale to była akurat nowość w jego życiu.

-Tak. Nawet nie wiesz jak kocham manipulować alfami za obciągnięcie im. Jesteście tacy głupi czasami.

-Jesteś pojebany. Pewnie chcesz nas okraść!

-To w końcu okraść was, zaatakować omegi, czy przespać się z połową stada za jedzenie. Twoje pomysły trochę się wykluczają.- Odparł ze stoickim spokojem Harry.

Na szczęście ich dyskusję przerwała beta, która bez najmniejszego zawahania uwiesiła się na ramieniu Harry'ego.

-Harry, jak dobrze cię widzieć. Musimy pogadać. A ty Nick idź już na trening, bo Louis zaraz się wkurwi.

Nick wyszeptał coś pod nosem i oddalił się w przeciwną stronę. Harry kojarzył tego blondyna skądś, ale nie mógł sobie niczego dokładnie przypomnieć.

-Jestem Niall, jakbyś zapomniał.- Zaczął uśmiechnięty.- Słuchaj stary, bo Ty się zakumplowałeś z Perrie. Mam dla ciebie zadanie bojowe. Dziś wieczorem musisz, po prostu musisz wyciągnąć ją na ognisko. Nie mogę już znieść marudzenia Zayna, jaka ona jest piękna i niedostępna dla niego.- Niall wyrzucał z siebie słowa z prędkością światła.

-Słucham?- Przerwał mu Harry, który prawie nic z tego nie zrozumiał.

-Zayn, ja i Louis robimy dziś ognisko przy jeziorze. Wypijemy trochę wódki, zrelaksujemy się. Twoim zadaniem jest przekonać Perrie do tego pomysłu, bo Zayn niedługo postrada zmysły.

-Ale dlaczego ja?- Odparł zdziwiony.

-Tobie nie odmówi. Z resztą jak powiesz jej, że chcesz poderwać Louisa to tym bardziej się zgodzi.

-Przepraszam?- Wykrzyknął jeszcze mocniej zdziwiony Harry, który prawie zadławił się śliną.

-Możesz okłamywać innych, ale pasujecie do siebie jak dwie krople wody, nie wiem, dwie krople wódki?

-Niall, naprawdę, czy ty dobrze się czujesz?

-Słuchaj, nie chcę, żebyś poczuł się niekomfortowo czy coś, ale widziałem ostatnio jak szedłeś do domu Lou w swoich pięknych szarych dresach. Zrobiłem wtedy przerwę w treningu, żeby coś zjeść i cóż.

Harry miał ochotę umrzeć.

-Jeśli komukolwiek o tym powiesz, przysięgam, że własna matka cię nie pozna.- Zagroził Harry, mocniej prostując się, by przestraszyć chłopaka.

Nie pozwól mi utonąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz