Ostatnie dni przepełnione były cukierkowymi zalotami Louisa do omegi. Harry przepadł dla tej słodkiej bańki rzeczywistości i żałował, że całe jego życie nie toczyło się w taki sposób. Alfa codziennie obdarowywał go jednym kwiatkiem róży, by poranek chłopaka stał się przyjemniejszy.
Trzy róże.Trzy noce spędził w łóżku młodszego, by doprowadzić swoje kolano do normalnego stanu.
Trochę marudził Louisowi, że nie musi codziennie przytulać go do snu, ale w głębi serca był zauroczony takimi gestami. Co prawda, żaden z nich nie odważył się zaproponować temu drugiemu, by razem spędzili noc, ale może tak było lepiej?
Harry nie był pewny, w jakim stanie obudziłby się, będąc skazanym na żar ciała Louisa i największe stężenie zapachu alfy.
Nigdy nie spał z alfą.
Był trochę przerażony tym, jak szybko był w stanie zauroczyć się w tej alfie i oddać całego siebie. Gdyby Louis zaproponował mu postawienie większych kroków w relacji, nie odmówiłby. Na pewno.
Przypomniały mu się nastoletnie lata, zanim zrozumiał, że odstawał od innych. Wtedy strasznie pragnął połączenia, posiadania przynależności do alfy. Tej jedynej. Tej magicznej. Louis był całkowicie inny od wilka, którego wyobrażał sobie lata temu. Nie był zaborczy, nie był brutalny, charakteryzował się za to delikatnością i dobrym sercem, jednocześnie dając Harry'emu poczucie bezpieczeństwa. Gdyby ktoś młodszej wersji omegi powiedział, że zauroczy się w wilku, który nie lubi polować, wyśmiałby go. Ale tak się stało. Poznał Louisa i wtedy zrozumiał na czym polegało to całe oddanie. Nie chodziło wcale o poświęcanie swojego komfortu na rzecz wygodniejszego życia alfy, a o magiczną więź, która nie pozwalała oddalić mu się od niego.
Z lekką niechęcią wrócił do swojej chatki czwartego dnia, chociaż uroczy Louis nalegał na jego osiedlenie się u nich (najlepiej w sypialni alfy). Harry jednak nie mógł pozwolić tak bardzo oczarować się i zmienić swojego życia diametralnie, nawet jeśli w głębi swojej duszy tak chciał. Został mu rozsądek. Mógł ufać młodszemu całą swoją duszą i sercem, ale wiedział, że życie nigdy nie jest tak kolorowe, jak się wydaje. Zawsze trzeba przygotować sobie plan awaryjny, zawsze należy mieć jakieś inne wyjście. Dlatego właśnie postanowił pomieszkać w swojej chatce przez jakiś czas, by na stałe nie przyzwyczaić się do luksusów zapewnianych przez stado, oraz samego Louisa.
Do tego Harry musiał sprawdzić, czy jego gniazdo zostało nienaruszone. Nawet relaksując się w objęciach alfy, nachodziły go chwile trwogi, gdy myślał o swoim bałaganie na łóżku. Chciał wiedzieć, czy nadal jest takie, jakie je opuścił. Nigdy nie pomyślał o tym, że omegi, tak strasznie przywiązują się do swoich gniazd. Czuł się przez to trochę niepewnie. Zamartwiał się, jakie konsekwencje poniósłby, gdyby jego gniazdo zostanie zniszczone. Harry na samą myśl, poczuł ucisk w swojej klatce piersiowej i nieprzyjemne dreszcze.
To gniazdo miało być tylko jego...
Tylko jego i Louisa.
Na pewno przed wyruszeniem na wojnę, będzie musiał zaprosić Louisa do swojego gniazda. Perrie opowiadała mu, że bałagan ubrań działa również kojąco na alfy. Na razie nie był jeszcze gotowy na tak wielkie odkrycie swoich słabości, ale z czasem będzie musiał całkowicie otworzyć się przed alfą.
Chciał być z nim szczery.
Chciał, by alfa zaakceptowała go z całym jego bagażem emocjonalnym.
Siedząc na pomoście, po upewnieniu się, czy jego gniazdo nadal pozostało bez szwanku, rozmyślał o swojej rodzinie. Zdał sobie sprawę, że bardzo pragnął podzielić się z Louisem opowieściami o swojej mamie i siostrze. Marzył, by te dwie kobiety, mogły zobaczyć go w dorosłej wersji z partnerem. Na pewno byłyby bardzo szczęśliwe, widząc jakiego alfę wybrał sobie na drugą połówkę. Może po wojnie Louis pomógłby odnaleźć mu swoje dawne stado?
CZYTASZ
Nie pozwól mi utonąć
Werewolf„Louis, co byś zrobił jeśli, ktoś by ci wyznał, że jesteś dla niego jedynym czynnikiem ratującym go przed utonięciem?" - powiedział Harry drżącym głosem- „Co jeśli jesteś powodem, dla którego zaczerpnięcie świeżego powietrza, stało się dla tej osoby...