Rozdział XXI

234 29 31
                                    

Zachęcenie Harry'ego do wyjścia z domu graniczyło z cudem. Chłopak czuł się nieswojo, nie potrafił spojrzeć innym wilkom w oczy. Mimo pięknej pogody, słońca które ogrzewało najmniejszy skrawek skóry i ciepłej wody jeziora, starszy nadal pozostawał zakopany pod stertą ubrań.

Harry był nieśmiały podczas budowania gniazda. Uciekał wzrokiem od sylwetki Louisa, którt starał się jak najdokładniej oznaczyć zapachem ubrania. Alfa zapewniał go cały czas o tym, że posiadanie azylu, nie oznacza słabości. Jednak, Harry nigdy nie miał nikogo na kim mógł polegać, z tego też powodu przyzwyczaił się do samowystarczalności. Miał wrażenie, jakby obnażył się przed Louisem, całkowicie porzucając dawne życie. Wiedział też, że po poznaniu młodszego, nie miał już szans na zostanie tą samą osobą, co kiedyś. Musiał stawić czoło rzeczywistości i zrozumieć, że życie ma wiele niespodzianek i nie może być prostą, ciągłą linią. W ciągu kilku tygodni zyskał dom, nową rodzinę, miłość swojego życia, a co najważniejsze poczucie bezpieczeństwa, które ostatnio zostało zachwiane. To nie był powód do wstydu. Nie stracił swojej siły. To na co zapracował, to jak wyszkolił swoje ciało, nigdy nie zniknie. Po prostu przywyknięcie do nowej sytuacji zawsze zajmowało trochę czasu. Nie wiedział jak jego ciało zareaguje na zniszczenie gniazda, bo nigdy żadnego nie miał. Nie wiedział, jak będzie czuć się po upadku, bo nigdy nie upadł. Ale będąc przy Louisie wiedział, że nie ważne co się wydarzy, alfa zawsze mu pomoże.

Udowodnił to zajmując się Nickiem. On nie chciał przy tym być. Obawiał się, że jego samopoczucie zostanie pogorszone przez zapach tego barbarzyńcy. Mimo tego, że był niekonwencjonalną omegą, w głębi duszy czuł, że takie rzeczy powinny zostać załatwione między alfami. Louis musiał pokazać swoją teoretyczną dominację nad Nickiem i to, że Harry należy tylko do niego.

Harry dopuścił do siebie tę myśl. Od jakiegoś czasu myślał o Louisie konkretnie jako swojej alfie, a gdy starszy nazwał go swoją omegą, czuł mityczne motyle w brzuchu. Oczywiście, jego umysł często kazał mu zaprzeczyć, że do kogoś należy, ale jego omega była tak bardzo szczęśliwa, że nie potrafił jej powstrzymać.

Sama Elle okazała się dużym kluczem do wprowadzenia loczka w nową sytuację. Po kilku próbach wpuścił ją do swojego gniazda i zaczął traktować bardziej jak mamę, niż osobę która podarowała mu nowe życie. Kobieta była bardzo wyrozumiała i próbowała uzupełnić wszystkie braki w edukacji Harry'ego na temat seksualności pomiędzy wilkami. Co prawda, często kończyło się to krzykiem starszego i błaganiem, żeby przestała już mówić, bo nie jest dzieckiem. Mimo tego, chłopak nauczył się wielu ciekawych rzeczy. Niestety Mark nie mógł zbliżyć się do jego gniazda. Omedze naprawdę było źle z tego powodu, ale nie potrafił znieść zapachu obcej alfy przy tak ważnym miejscu. Może nawet nie obcej, a po prostu alfy, która nie była Louisem.

A sam Louis obchodził się z nim jak ze szkłem. Nie chciał nawet trenować, by nie zostawiać go na chwilę bez opieki. Nie denerwowało go, gdy Harry miał pretensje o poprzestawiane rzeczy w gnieździe, ani to gdy musiał nosić mu jedzenie do łóżka, bo omega nie miała siły zejść po schodach. Codziennie budził go pocałunkami i powtarzał jak mantrę, że kocha go najmocniej na świecie, jakby te słowa miały zostać niezniszczalne. Co wieczór brali razem kąpiel, a alfa nigdy nie zapomniała prawić starszemu komplementów. Cały czas zachwycał się jego umięśnionymi nogami, pięknym brzuchem i lśniącymi, zielonymi oczami. Wiele razy proponował mu randki na plaży, kiedy większość mieszkańców pogrążona była we śnie, proponował też spacery, bieganie razem jako wilki, jednak Harry nie był do tego entuzjastycznie nastawiony. On po prostu potrzebował przerwy. Potrzebował chwili całkowitego relaksu, by wrócić w pełni do sił. Mimo tego, że znalazł się w takiej sytuacji nie z własnej prośby, czuł się lepiej. Nigdy nie podejrzewał, że odpoczywanie w kupce ubrań pachnących jakąś alfą, będzie miało tak dobry wpływ na jego psychikę. Czuł się niekomfortowo z pokazywaniem swoich słabości, ale osiągnął wewnętrzny spokój. Gdy tak samotnie leżał wyobrażał sobie wspólną przyszłość z Louisem. Jego ciało mówiło mu, że dostanie gorączki. On miał to dziwne wrażenie, że to stanie się niedługo, ale z drugiej strony coś to hamowało. Nie potrafił porozumieć się ze swoją własną omegą i zrozumieć w czym tkwił problem. Ona pragnęła oddać się alfie, ale nie mogła...

Nie pozwól mi utonąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz