-Czy mógłbyś po prostu nie biegnąć za mną, za każdym razem gdy próbuję od ciebie odejść?- Zapytał zirytowany obecnością Nicka Harry.
-Mam prawo biegać gdzie tylko mi się podoba, to ty jesteś gościem na treningu alf.- Odpowiedział, kładąc nacisk na wybrzmienie ostatniego słowa.
Harry był strasznie niewyspany i drażliwy. Nie umiał zebrać swoich sił, by zostawić w nocy Louisa samego, który podczas snu moczył swoją śliną jego koszulkę. Leżał z nim do rana delikatnie głaszcząc włosy młodszego, by ten cały czas miał zapewniony jego dotyk. Nieśmiało przygotował mu też śniadanie, ale o tym wolałby zapomnieć. Nie wiedział co w niego wstąpiło, ale gdy tylko pierwsze promienie słońca wyłoniły się zza horyzontu, poczuł pragnienie zaopiekowania się alfą. Harry nie miał sprawności w krojeniu tak delikatniej rzeczy jak chleb, dlatego jego kanapki były niewyobrażalnie grube i krzywe. Jednak uśmiech Louisa wynagrodził mu wszystko. Młodszego nie przejmowały nierówne kawałki jedzenia, liczyło się tylko to, że omega zrobiła coś dla niego. Tylko dla niego.
Poczuł się zaopiekowany.
Louis zawsze marzył o drugiej połówce, która troszczyłaby się o niego. Alfy zazwyczaj wstydziły się okazywania swoich słabości, ale niebieskooki chciał otworzyć się emocjonalnie przed swoim wybrankiem. Nigdy nie rozumiał skrywania uczuć w sobie, ale jednocześnie nie chciał przytłaczać Harry'ego swoimi problemami. Chłopak na pewno cały czas odczuwał pewne zmieszanie przez to co działo się z jego ciałem i duszą, dlatego Louis nie odczuwał potrzeby obciążania go jeszcze bardziej. Wierzył, że starszy niedługo zaakceptuje swoje skrywane przez tyle lat oblicze i wreszcie ich relacja wkroczy na wyższy poziom. Podczas treningu nalegał, by omega trzymała się blisko niego, ale on odmówił, bo nie chciał czuć się faworyzowany. Powiedział Louisowi poważnym głosem, że jest dorosłym wilkiem i potrafi wytrzymać towarzystwo alf. Młodszy chciał jakoś przekonać go do zmiany swojej decyzji, ale nie zdążył, bo kręconowłosy zamknął mu usta swoimi własnymi. Po tym bez ostrzeżenia wybiegł z domu i zostawił go z uśmiechem na twarzy.
-Nie mogę zrozumieć co on w tobie widzi.
-To nie mój problem, że myślenie nie jest twoją mocną stroną.- Rzucił Harry nie zwracając nawet większej uwagi na Nicka.
-Jeszcze gdybyś był ładny, ale wyglądasz jak przerośnięty chłopiec.
To nie był pierwszy raz, gdy coś takiego słyszał. Musiał to po prostu zignorować.
Przyspieszył, ale od razu usłyszał za sobą kroki alfy.
-Wziąłeś go na litość? Opowiedziałeś jakąś smutną historię, żeby zrobiło mu się smutno?
-Opowiedziałem mu, jak chciało mi się wymiotować, gdy poczułem twój zapach. Poczuł się tak zdruzgotany moim stanem, że od tamtego momentu troszczy się o mnie.- Powiedział chłodno, mając nadzieję, że jego niechciany rozmówca zaraz się znudzi.
-Jesteś bezczelny, mam nadzieję, że żadna omega nie załapie od ciebie takiego zachowania.
-Ja mam nadzieję, że od ciebie nie załapie żadnej choroby wenerycznej. Mógłbyś już dać sobie spokój?
-Nie. Muszę się dowiedzieć co kombinujesz za naszymi plecami. Ktoś taki jak ty, na pewno nie ma dobrego serca.
Harry westchnął, nie miał siły wysłuchiwać czyjegoś bezsensownego gadania. Rozmyślał czy nie podbiec do Louisa, przynajmniej zaznałby chwili spokoju.
-Jesteś złodziejem, prawda? Co zdążyłeś już ukraść?
Po prostu przestał reagować. To jednak nie działało.
CZYTASZ
Nie pozwól mi utonąć
Werewolf„Louis, co byś zrobił jeśli, ktoś by ci wyznał, że jesteś dla niego jedynym czynnikiem ratującym go przed utonięciem?" - powiedział Harry drżącym głosem- „Co jeśli jesteś powodem, dla którego zaczerpnięcie świeżego powietrza, stało się dla tej osoby...