Harry czasem nie potrafił zapanować nad swoim „dzikim" instynktem. Gdy coś go przytłaczało potrafił biegać godzinami, nie zastanawiając się nad tym, co potencjalnie może się zdarzyć. Przez brak snu był dodatkowo rozkojarzony przemierzając głębiny lasu i nie myślał dokąd zmierza. W jego uszach coraz wyraźniej rozbrzmiewał dźwięk wiatru uderzającego o wodę. Zbliżał się do jeziora. Do swojego azylu. Jednak, zdecydowanie coś było nie w porządku. Dopiero gdy poczuł znajomy zapach, zorientował się, że jest po drugiej stronie zbiornika. Ustał bardzo szybko, jakby każdy pojedynczy mięsień odmówił mu pracy. Jak mógł być tak skupiony na podziwianiu natury, by nie dostrzec potencjalnego zagrożenia.
Przed nim, na brzegu jeziora, znajdowała się Elle z młodą kobietą. Były do siebie bardzo podobnie, prawie niczym dwie krople wody. Robiły one pranie. No tak, przecież omegi nadawały się tylko do czyszczenia brudnych skarpet alf...
-Witaj Harry! Jak miło cię znów zobaczyć.- Odezwała się ciemnowłosa.- Gdybym wiedziała, że do nas zawitasz, przyniosłabym ci nasze wypieki.
Harry był lekko skołowany, dopiero zdał sobie sprawę, że nie przekroczył granicy żadnego stada. Jak to było możliwe? Skoro ewidentnie znajdowały się tu samotnie dwie omegi. Przecież na własną rękę prosiły się o kłopoty.
-Dlaczego jesteście tu same?- Zapytał, bo ciekawość nie dawała mu spokoju.- Poza terytorium może wam się przytrafić coś złego.
-Z córką czasem lubimy odpocząć od zgiełku.- wyjaśniła.- Z resztą nie żyjemy w więzieniu, jeśli ktoś ma ochotę na krótką wyprawę, nigdy nie było to zabraniane. Ufamy sobie w stadzie i wierzymy, że nikt nie oddali się bardzo daleko od naszych ziem. Z resztą ta okolica jest na razie dość bezpieczna.- Zapewniła posyłając chłopakowi ciepły uśmiech.
-Zachowujesz się jak hipokryta.- Wtrąciła młodsza.- Sam żyjesz jako omega poza stadem, a dajesz nam porady, by nie opuszczać go nawet na chwilę.- Przerwała po czym dodała.- Poza tym, jeśli się o nas martwisz, to możesz z nami posiedzieć. Wydajesz się spoko gościem, sama bym chciała umieć dawać wpierdol alfom.
Z jednej strony Harry nie chciał zostawać na jakieś pogaduchy, z drugiej był fizycznie wyczerpany. Nie spał od jakiś trzydziestu godzin, a jego jedynym posiłkiem było kilka jagód i surowy zając. Mimo wszystko, mógł po prostu odejść kawałek i uciąć sobie drzemkę pod jakimś drzewem, zamiast spędzać czas z kobietami.
-Harry zostań z nami na chwilę, blado wyglądasz. Obiecuję, że nie będę cię namawiać do żadnych treningów.- mówiąc to, patrzyła Harry'emu prosto w oczy.- Powiedziałeś nie, szanuję twoją decyzję, ale moja propozycja, żebyś się u nas osiedlił nadal jest aktualna.
To było miłe, chłopak nie pamiętał, żeby ktokolwiek był dla niego tak życzliwy. Może powinien zostać na chwilę? Przecież to było sąsiednie stado, mógłby pozostać z nimi w dobrym kontakcie. Nie chodziło mu oczywiście o nawiązywanie przyjaźni, ale o coś w stylu „nie robienia sobie pod górkę".
Więc Harry podszedł bliżej nich i przedstawił się młodszej dziewczynie, mimo że znała go już z opowieści swojej matki.
- Ja jestem Lottie, twoja największa fanka.- powiedziała z uśmiechem. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.- Często obserwowałam cię przez lornetkę, wiem, że to głupie... Ale jesteś taki odważny! Chciałam się czegoś o tobie dowiedzieć, Harry.
Cóż, Harry mógłby żyć bez tej informacji. Wiedza, że był obserwowany przez młodą dziewczynę i nawet się nie zorientował, była dość przytłaczająca. Spojrzał wtedy na Elle, która śmiała się cichutko pod nosem.
-Kiedyś Lottie razem ze swoim bratem uciekali do twojej chatki, by się tam bawić. Może przywiązanie do tego miejsca zrobiło z niej szaleńca na twoim punkcie.
CZYTASZ
Nie pozwól mi utonąć
Hombres Lobo„Louis, co byś zrobił jeśli, ktoś by ci wyznał, że jesteś dla niego jedynym czynnikiem ratującym go przed utonięciem?" - powiedział Harry drżącym głosem- „Co jeśli jesteś powodem, dla którego zaczerpnięcie świeżego powietrza, stało się dla tej osoby...