Rozdział 7 - gra aktorska

5K 152 23
                                    

Jebany Arron Miller.

Mam wyjść za mężczyznę który w dzieciństwie mi dokuczał, śmiał, zabierał mi zabawki na placu zabaw. Od tamtego czasu czuje do niego nienawiść. Przecież to jest idiota, a ja mam za niego wyjść. Boże to może być już jakiś stary dziad zamiast jego. Za jakie grzechy? Za wszystkie. Ojciec z matką podeszli pierwsi żeby ich powitać, później moi bracia, a ja na samym końcu.

- Dzień dobry Panie Miller. - powiedziałam do niego z sztucznym uśmiechem. Ma jakieś pięćdziesiąt lat. Prezentuję się dobrze. Ma czarny garnitur elegancko wyprasowany oraz białą koszulę i do tego krawat. Włosy uczesane do tyłu oraz kilku dniowy zarost. Jego syn wygląda tak samo tylko włosy ma w totalnym nie ladzie. Nawet wygląda.... Nie Vivian. Podeszłam do mojego przyszłego męża który ma kamienną twarz tak samo jak ja.

- Część.

- Hej, skarbie. - odpowiedział chłopak na co ja popatrzałam na niego z niedowierzaniem. Teraz skarbie? Po tym jak mnie obraziłeś? Po kilku sekundach rzuciłam mu obojętne spojrzenie i zaczęłam iść w stronę jadalni. Nas rodzice już tak są. Przechodziłam obok kuchni i już prawie wchodziłam do odpowiedniego miejsca, ale poczułam dłoń na mojej talii. Wiedziałam, ze to jego, chciałam iść dalej. On natomiast miał inne plany. Pokierował nas na górę, a ja posłałam mu pytające spojrzeniem z kolei on się cwanie uśmiechną. Wepchną mnie do mojego pokoju. Ja od razu poszłam jak najdalej od niego. Dokładnie pod okno. Arron zamknął drzwi i to jeszcze na klucz. Moje serce zabiło mocniej gdy chłopak zaczął kierować się w moją stronę. Wstrzymałam oddech jak klatka piersiowa chłopaka stykała się z moją. Podniosłam głowę by na niego spojrzeć, a on się we mnie wpatrywał. Nie miałam jak uciec bo Arron ułożył swoje dłonie na szybie, blisko mojej głowy. Obniżył głowę by wyszeptać mi te słowa:

- Za dwa dni będziesz żyła na moich zasadach. - czemu za dwa dni? O co mu chodzi? Zmarszczylam brwi na co chłopak dodał. - Za dwa dni się do mnie przeprowadzasz, młoda. - No chyba go powaliło, że będę z nim mieszkać przed ślubem. Mogę się
do niego przeprowadzić tydzień przed.

- Nie ma opcji.

- Jest. Masz czterdzieści osiem godzin na spakowanie się. I nie pochodzi mnie to czy tego chcesz czy nie. - Jego chłodny głos mnie troche zdenerwował. Chłopak się wyprostował, ale dalej trzymał dłonie tam gdzie wcześniej.

- Jebany chuj. - wymamrotałam do siebie. Chłopak przede mną posłał mi wrogie spojrzenie. Chyba usłyszał.

- Coś ty powiedziała? - zapytał.

- Że jesteś jebanym chujem. Co uraziłam twoje ego? Och, wybacz. - po wypowiedzeniu tych słów chciałam odejść, zatrzymał mnie lapiąc w talii.

- Dostaniesz za te słowa karę, a teraz łanie pójdziesz ze mną na dół. - chciałam zepchnąć dłoń Arrona z talii, ale zacisnął ją mocniej. Odpuściłam choć nigdy nie odpuszczam. Dlatego zeszłam na dół trochę przytulana do jego boku. Weszliśmy do jadalni gdzie wszyscy się szeroko uśmiechnęli. O co im chodzi? Zobaczyłam czy jest babcia, ale jej jeszcze nie ma. Mój humor się popsuł.

- Siadajcie. Mamy do pogadania. - po wypowiedzi mojego ojca usiedliśmy przy stole. Było by wszystko dobrze gdyby nie to, że Arron usiadł obok mnie, a do tego położył dłoń na moim udzie. Dostałam zimnej skórki na jego dotyk.

- A więc tak. Ja razem z ojcem Arrona podpisaliśmy umowę. - ja dokładnie wiedziałam jaką umowę. - Jeśli zrobi Ci jaką kolwiek krzywdę płaci mi dziesięć milionów dolarów. Natomiast, jeśli ty będziesz nie posłuszna albo będziesz sprawiała problemy ja płacę
Lucasowi. Mam nadzieję, że nic z tych rzeczy. Za dwa dni przeprowadzasz się do Arrona, będziecie mieszkać tam sami. Przygotowania do waszego ślubu odbędą się za tydzień. Vivian będziesz musiała wybrać światową, a Miller światka. Arron po ślubie ma dwa
lata na spłodzenie dziedzica. - No ich do reszty powaliło. Ja nie będę miała z tym człowiekiem dziecka. Za żadne grzechy. - Inaczej będzie musiał znaleźć nową żonę, a ty wrócisz tutaj. To tyle. Jeśli Miller ma coś do dodania to powie Ci to za dwa dni jak po ciebie przyjedzie by zabrać do nowego domu. - po tych wszystkich jego słowach bardziej go znienawidziłam. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Babcia. Chciałam ruszyć biegiem, nie mogła tego zrobić, ponieważ całą gra poszła by na marne. Wszyscy zrobili zszokowane miny.

Córka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz