Rozdział 8 - nowy dom

5K 134 14
                                    

2 dni później...

Poniedziałek. Najgorszy dzień w moim życiu przez dwa powody, jeden to poniedziałek, a dwa przeprowadzka do Aarona. No czy mogło być coś gorszego? Może tak, może nie. Kto wie? Nikt. Zadzwonił mój cholerny budzik. Ja jak to ja wstałam po dziesięciu minutach. Miller ma przyjechać po mnie o dwunastej, a jest jedenasta trzydzieści. Zdążę się pomalować i ubrać? Nie. Dlatego biedny Aaronek będzie musiał sobie trochę poczekać. On nie lubi gdy ktoś się spóźnia, dlatego zrobię to ja. Chce go wkurzyć? Oczywiście. Teraz wiem co będę robić by go porządnie wkurwic. Do jakiej kolwiek pracy zabroniono mi iść, więc będę go wkurzać. Bo co innego mogłam bym robić? Siedzieć i się nudzić? Zdecydowanie nie.

Wstałam idąc do toalety. Jak się załatwiłam, poszłam wybrać jakieś ubrania. Oczywiście te które nie zdążyłam spakować. Nie spakowałam rzeczy których nie lubię dlatego do wyboru miałam tylko szare jeansy, jakieś białe koszulki. Więc wzięłam szerokie szare jeansy i biały top. Ubrałam czerwoną koronkową bieliznę, ponieważ moją czarną ulubioną spakowałam. Dlaczego wczoraj nie przygotowałam ubrań oraz bielizny? Nie wiem, może żeby się dłużej szykować. Po ubraniu się podeszłam do toaletki, aby wziąć mój ulubiony róż. Wróciłam do łazienki żeby zacząć się malować. Dzisiaj lekko się pomalowałam bo tylko nałożyłam korektor, róż, tusz na rzęsy i błyszczyk.

- Vivian! Aaron już jest! - usłyszałam krzyk z dołu mojej matki.

- Zaraz schodzę!

Wzięłam telefon z szafki nocnej i sprawdziłam godzinę. Dwunasta osiemnaście. Idealnie. Sprawdziłam czy wszystko mam, dopiero potem zeszłam. Zobaczyłam moją matkę w kuchni z chłopakiem.

- O w końcu jesteś. Ochroniarz już zaniósł twoje walizki do auta. - widziałam, że jest zadowolona z tego. W końcu pozbyła się córki. Moi rodzice nigdy nie chcieli córki. Ja jestem wpadką. Oni się cieszą ja tak samo bo mogę się od nich uwolnić, a oni nie
będą musieli mnie widzieć. Tylko teraz się zastanawiam czy u Millera będzie lepiej czy gorzej.

- Choć. - odezwał nie Aaron. Może jakieś hej? A z resztą walić go. Debil zostanie debilem. Pożegnałam się z matką i poszłam z chłopakiem do samochodu. Nie wiedziałam gdzie znajduje się dom Millera, ale i tak nie będę pytać. Nie chcę z nim w ogóle gadać.
Nie chce ślubu, dzieci. Oczywiście z nim. Z kimś innym to tak.

- Tak jak mówiłem będziesz mieszkać na moich zasadach. Najpierw będziesz miała sama pokój natomiast po ślubie przenosisz się do mnie. Jeśli dojdzie między nami do zbliżenia nie masz co liczyć na prezerwatywy. Do pracy w ogóle nie pójdziesz. Wiesz
czym się zajmuje, zgadza się? - przytaknelam głową. Co innego może robić mafioza? No to oczywiste, że nielegalne rzeczy, chandle narkotykami, zlecenia i tak dalej. - Świetnie. Jak będziesz gdzieś wychodzić informujesz mnie o tym gdzie wychodzisz i o której wrócisz. Będziesz miała ochroniarza który będzie pilnował twojego bezpieczeństwa i woził gdzie będziesz chciała. Dom jest podzielony na dwa skrzydła. W jednym jest kuchnia, sypialnie, łazienki, pokoje takie jak siłownia. Oczywiście masz pokój do tańca. Natomiast drugie skrzydło jest miejscem do pracy moim oraz moich ludzi dlatego masz tak zakaz chodzenia. Zrozumiałe? - przytaknelam kolejny raz głową. - Umiesz mówić?

- Tak. - prychnełam.

- To odpowiadaj, a nie kiwaj głową. - może nie chce z tobą gadać? Idiota. - Chce iść do fryzjera. Masz jakiegoś fajnego? - Zapytałam widząc moje włosy. Muszę iść przyciąć końcówki. Zastanawiam się nad grzywką. Włosy mam jasno brązowe, a chce ciemniejsze.

- Tak. Umówić cię?

- Tak. Masz jeszcze jakieś zasady? - do pytałam. Mam nadzieję, że nie bo nie chce go już słuchać.

Córka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz