Rozdział 16

595 41 2
                                    


Podeszłam do drzwi trochę się wahałam czy otworzyć bo kto to może być. Ale w końcu jednak otworzyłam a przedemną stało dwóch facetów mieli od 20-25 lat.

-Gdzie jest Nick?!?

-Yyy Nie ma go w domu

-Nie kłam ty szmato~odedzwał się blondyn o niebieskich oczach

-Wyjechał na kilka miesięcy

-Idziesz z nami

-Co?!? Nie!! ~zaczełam krzyczeć a Jasper wbiegł na korytarz w którym byliśmy

-Odsun się mały ! To nie twoja sprawa
-Moja zostawcie ją!!!

-Powtórze drugi i ostatni raz odsuń się a nie ucierpisz ~Jasper nie posłuchał a wtedy usłyszałam tylko strzał.

-O mój Boże Jasper!!! ~zaczełam płakać widząc go leżącego w kałuży krwi

-Idziesz z nami mała

-Błagam nie zostawiajcie go tak błagam

-To nie nasz problem mój kolega go ostrzegał

Zaczełam płakać gdy jeden z nich wrzucił mnie do jakiegoś busa i zamkną drzwi. Znowu przeszłość Nicka się odzywa. Dlaczego mi się to przytrafia czy nie mogę być zwykłą nastolatką do kurwy nędzy!!! Jedziemy już kilka godzin i nie widać końca. Jest tu ciemno zimno a jeszcze teraz zjechaliśmy na jakąś polną droge. Gorzej już być nie może. Około 10min później się zatrzymaliśmy uslyszałam trzask drzwi co znaczyło że wyszli. Nagle jeden z nich otworzyl drzwi i szarpiąc mnie za włosy wywalił z busa.

A to pierdolony cham

-Teraz żadnych ale to żadnych trików nawet nie próbuj uciekać bo i tak cię znajdziemy jasne?!?

-T...ta..tak

-No to teraz ruszaj się szybciej ~ popchnął mnie tak mocno że upadłam

-Japierdole czy ty nic nie potrafisz ?

-J..j...ja y..ym

-Dobra wstawaj

Byliśmy przed wielkim budynkiem do ktorego zamierzał mnie zaprowadzić. Nie wiem dlaczego nie bałam się nie czułam strachu przerażenia gniewu nie czułam nic. Czy to dobrze ? Czy źle ? Tego sama już nie wiem. Jedyne co czułam to to że muszę chronić swoje nienarodzone dzieci bo jeśli oni mają mnie tam katować to to się źle dla nich skończy tylko to mnie martwi.

-Teraz tutaj bedziesz mieszkać ~ gdy się rozejrzałam zobaczyłam grzyb na ścianach zaschnietą krew na podłodze stary spleśniały materac w rogu malutkiego pokoju do tego hak ktory zwisał z sufitu. Boże ci to jest !?!
Ledwo co mogłam co kolwiek z siebie wykrztusić

-Aa.. To po co ? ~ wskazałam na hak ale on tylko zaczął się śmiać był paskudny wyglądał jak knur był łysy miał na twarzy blizny był niski miał może 165cm i był gruby co za oblech

Wyszedł z pokoju zamykając go na klucz a ja nie wiedziałam co zrobić. W tym pokoju jest ochydnie w kazdym skrawku. Nie miałam ochoty leżeć na tym spleśniałym zakrwawionym materacu z ktorego wystawały druty. Usiadłam więc na podłodze i oparłam się o ścianę plecami oczywiście znalazłam sobie najmniej ochydne miejsce. I tak zasnęłam niestety mój sen a raczej koszmar mnie obudził.
Moje myśli cały czas były takie same czyli czy Jasper żyje ? I dlaczego ja tutaj jestem. Nie wiem która jest już godzina ale chyba był ranek siedze w tym samym miejscu nie roszając sie ani o centymetr. Po chwili drzwi do "mojego" pokoju się otwirzyły a przez nie wszedł jakiś facet miał może 23 lata

Na Skraju ŻyciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz