R. VIII. Wiem Jak To Jest

438 18 1
                                    

Opierałam się o szybę samochodu i przeglądałam zdjęcia na Instagramie moich znajomych. Jechaliśmy już jakieś ponad dwie godziny, co jakiś czas zerkałam kątem oka na chłopaka, który nie odrywał wzorku od drogi. Na niebie pojawiły się ciemne chmury i już po chwili zaczął padać deszcz. Jeszcze przez jakiś czas przewijałam zdjęcia z nijakim wyrazem twarzy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, gdy ja mój telefon przyszło powiadomienie o nowym zdjęciu zamieszczonym przez Harper. Uśmiech jednak szybko spełzł z mojej twarzy, kiedy zobaczyłam to zdjęcie. Nie była na nim sama, brunetka stała po środku, a po obu jej bokach stali Gabriel i Travis, tuż za nimi była widoczna niebieska tafla jeziora. Naszego jeziora. Pojechali tam sami, beze mnie. Dobrze wiedzieli jak bardzo uwielbiam to jezioro, a mimo to pojechali tam beze mnie i nawet mi o tym nie raczyli powiedzieć.

Schowałam telefon do kieszeni i odwróciłam wzrok w kierunku szyby, patrzyłam na lekko rozmazane drzewa, które mijaliśmy. Czułam, że po moim policzku zaczyna spływać łza, którą szybko starałam rękawem.

— Wszystko okej? — usłyszałam głos Davida, mruknęłam jedynie coś pod nosem i pokiwałam lekko głową. Nagle zjechał na pobocze i zatrzymał samochód, odwrócił się w moją stronę, a ja jedynie zerkałam na niego kątem oka. — Widzę, że nie jest.

Przez chwilę po prostu milczałam. W końcu wyciągnęłam telefon z powrotem z kieszeni i włączyłam zdjęcie, które doprowadziło mnie do tego stanu. Wpatrywałam się krótką chwilę w telefon, a następnie wyciągnęłam telefon w jego stronę. Brunet zmarszczył brwi nie rozumiejąc za pewne sensu zdjęcia i mojego zachowania.

— Ta dziewczyna po środku i chłopak po prawiej to moi przyjaciele. — powiedziałam wskazując ich po kolei palcem. — A ten drugi chłopak to przyjaciel mojego przyjaciela, nie lubimy się za bardzo. Mieliśmy jechać dzisiaj wspólnie nad jezioro, ale się pokłóciliśmy i pojechali sami z... nim.

— Rozumiem cię. — odezwał się po chwili ciszy.

Nagle sama nie wiem skąd zebrała się we mnie złość, potworna złość nie tylko na Harper i Travisa, ale na cały Boży świat. Rozumiał mnie? Jego też kiedyś przyjaciele potraktowali w taki sposób? Przez to, że David był akurat w pobliżu mnie i nawet jeśli tego bardzo nie chciałam to cała moja złość została wyładowana właśnie na nim.

— A co to w ogóle możesz o tym wiedzieć, co? — powiedziałam podniosłym tonem odwracając się do bruneta. — Skąd możesz wiedzieć jak to jest być porzuconym przez najbliższych? Patrząc na ciebie, na twoje zachowanie i na to czym się wozisz to wygląda na to, że mało wiesz o życiu i prawdziwych problemach.

Nie zauważyłam w jego oczach złości, którą spodziewałam się, że tam ujrzę po moich słowach. Właściwie to nie byłam w stanie odczytać kompletnie nic z jego twarzy. Był w szoku. Spuścił wzrok, zauważyłam, że przygryzł wewnętrzną część lewego policzka. Robił to dokładnie tak jak ja.

— Wiesz... — zaczął, ale od razu urwał. — Tak się składa, że trochę wiem jak to jest być porzuconym. — zmarszczyłam brwi i przysłuchiwałam mu się uważnie mając nadzieję, że rozwinie to co przed chwilą powiedział. — Kiedy miałem trzy lata... — zaczął, doskonale widziałam jaką trudność sprawia mu mówienie o tym. — Moja matka nas zostawiła i zostałem sam... z ojcem, który nigdy tak naprawdę nim dla mnie nie był. I uwierz mi, że życie z nim nie było kolorowe.

Rozchyliłam usta i spuściłam wzrok w dół. Nie było nawet takich słów, aby opisać jak bardzo głupio i wstyd mi było. Najchętniej w tamtym momencie wysiadałabym z samochodu i zakopała gdzieś w tym cholernym lesie. Chciałam coś powiedzieć, ale sama nie miałam pojęcia co.

— David ja... — westchnęłam. — Ja nie wiedziałam... przepraszam... — dodałam ledwo słyszalnie. — Jestem do dupy, jak ja mogłam w ogóle tak powiedzieć skoro nawet nie wiem przez co ty przechodziłeś...

Zapisani w GwiazdachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz