R. IX. Nie Możesz Mnie Zostawić

438 15 4
                                    

Siedziałam właśnie przy kuchennym stole i kończyłam przeżuwać swoje śniadanie, które nie było zbytnio wybitne, bo składało się ono z dwóch kromek chleba z sałatą i pomidorem. Co jakiś czas popijałam kanapki ciepłą herbatą, w jednej ręce trzymałam telefon i przeglądałam filmiki na tik toku. Nogi miałam na krześle, a kolana podciągnięte do klatki piersiowej, na których opierałam swój podbródek. Wciąż miałam na sobie piżamę, która składała się z zbyt dużej koszulki sięgającej mi do kolan i luźnych szortów.

Nagle do kuchni wszedł Josh, nie wyglądał jakby miał dobry humor. Po wyrazie jego twarzy można było stwierdzić, że jest zły. Potwornie zły. Podszedł nieco bliżej mnie i skrzyżował ręce na piersi.

— Musimy pogadać. — powiedział stanowczym i chłodnym tonem.

Od razu poczułam jak moje serce zaczyna bić nieco szybciej, a jedzenia staję w gardle. Nie cierpiałam, gdy Josh był, aż tak bardzo poważny. Blondyn usiadł naprzeciwko mnie przy stole i przez kilka chwil wpatrywał się we mnie poważnym wzrokiem, który jeszcze bardziej mnie stresował.

— Jest coś co chciałabyś mi powiedzieć? — zapytał unosząc lekko głowę do góry.

A żeby to była jedna rzecz. - pomyślałam.

Spuściłam głowę w dół i udałam, że się nad czymś intensywnie zastanawiam. Świdrowały wzorkiem po stole i pustym talerzu po moim śniadaniu. W końcu po paru krótkich chwilach spojrzałam z powrotem ja swojego brata i pokręciłam głową najbardziej pewnie siebie jak tylko potrafiłam.

— Kłamiesz. — warknął i nachylił się nad stołem, nasze twarze teraz było dość blisko siebie. — Nie musisz już kłamać, Travis mi o wszystkim powiedział. Co ci strzeliło do tego łba, aby w ogóle szukać mordercy rodziców, co?!

Otworzyłam szerzej oczy i wpatrywałam się blondyna oszołomiony wzrokiem. Jak Travis mógł mi to zrobić... Pierwszym co poczułam było zaskoczenie, ale niemalże od razu po nim pojawiła się złość, okropna wściekłość.

— Odpowiesz mi, czy będziesz się tak gapić jak jakaś kretynka?! — krzyknął po dłuższej chwili mojego milczenia.

— Nie rozumiesz, Josh! — podniosłam głos. — Ja muszę odnaleźć tego człowieka! Chce spojrzeć mu w oczy, chce wiedzieć jak wygląda człowiek, który zniszczył życie mi i wam! A Travis nie miał prawa ci o tył mówić!

Wstałam gwałtownie od stołu przez co krzesło runęło z hukiem na podłogę. Stwierdziłam, że moje piżama nie wygląda zbytnio jak piżama więc ruszyłam od razu w stronę drzwi wyjściowych. Słyszałam za sobą krzyki Josha, który próbował mnie zatrzymać, ale zignorowałam to. Szybszym krokiem poszłam do garażu, ubrałam kask i wsiadłam na motor. Pojechałam prosto do mieszkania Travisa.

Targało mną tyle negatywnych emocji, że nawet nie byłam w stanie rozkoszować się jazdą tak jak robiłam to zwykle. Wiatr targał moje już i tak rozczochrane włosy. Po jakimś czasie byłam już pod drzwiami bruneta, stałam przed nimi chwile i zbierałam się do zapukania w nie.

Zapukałam do drzwi jeden raz. Potem drugi i trzeci, potem również czwarty i piąty, ale wciąż nikt ich nie otwierał. Z każdą chwilą, gdy drzwi pozostawały zamknięte panikowałam coraz bardziej, miałam po prostu traumę po ostatnim incydencie z Harper. Drzwi w osoby jednak się otworzyły, a w ich progu stanął Travis, miał na sobie jedynie krótkie spodenki i wyglądał na dość zmęczonego i niewyspanego.

— Judith? — zapytał przecierając twarz wierzchem dłoni. — Co ty tu robisz?

— Jak mogłeś. — wysyczałam przez zaciśnięte zęby. — Prosiłam cię! Obiecałeś, że mu o niczym nie powiesz! Jak mogłeś mi to zrobić?! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi!

Zapisani w Gwiazdach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz