Kiedy otworzyłam oczy pierwszym co ujrzałam był biały szpitalny sufit. Przymrużyłam oczy przez dzienne światło, które padało do sali prosto przez małe okno. Rozejrzałam się dookoła, w sali byłam sama, do swojej ręki miałam podpiętą kroplówkę, a obok mojego łóżka stało jeszcze kilka innych maszyn, których nazw nie znałam.
Spróbowałam podnieść się do siadu, ale przeszkodził mi w tym ból głowy, który zamiast zmaleć zwiększył się jeszcze bardziej. Nagle drzwi do mojej sali się otworzyły, a do środka weszła Martina, zamknęła za sobą drzwi i kiedy zobaczyła, że się już obudziłam podbiegła do mnie i mocno objęła. Syknęłam cicho z bólu, a blondynka trochę poluźniła uścisk.
— Martwiłam się. — wyszeptała. — Tak bardzo się martwiłam, wszyscy się martwiliśmy. Nigdy więcej nam tego nie rób.
— Ktoś tu jeszcze jest? — zapytałam, gdy dziewczyna odsunęła się ode mnie.
Moja siostra kiwnęła lekko głową.
— Oprócz mnie przyjechał tu jeszcze Josh, Harper, Travis, Gabriel i jest też jakiś... James? I Jennifer? — powiedziała, a jej oczy trochę pociemniały.
James? James i Jennifer tu są? Ale dlaczego oni tu...
Otworzyłam szerzej oczy, a moje serce zabiło mocniej, gdy uświadomiłam sobie, że nie byłam przecież jedyną osobą, która uczestniczyła w wypadku. Poczułam jak w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a moje wargi zaczęły trząść.
— Co z Davidem? — zaatakowałam nagle Martinę, która spojrzała na mnie jak na wariatkę.
— Z kim? — zapytała zdziwiona marszcząc swoje cienkie brwi.
— Ten chłopak, który jechał ze mną na motorze podczas wypadku. — wyjaśniłam. — Co z nim? — blondynka chwile wpatrywała się we mnie i po chwili wzruszyła ramionami. — Przyprowadź tu James'a.
Rozkazałam. Martina po krótkiej chwili zerwała się z krzesła i wyszła na korytarz. Znowu zostałam sama. Odprowadziłam blondynkę swoim wzorkiem do samych drzwi, gdy drzwi się za nią zamknęły położyłam głowę z powrotem na poduszce i wypuściłam głośno powietrze z ust.
Dopiero po krótkiej chwili dopadł mnie lęk. Bo ci jeśli James uzna, że to wszystko moja wina? Co jeśli już do końca mojego życie będzie obwiniał mnie o ten cholerny wypadek? A co jeśli stan Davida nagle się pogorszy i... Nie. On musiał przeżyć. Nie widziałam nawet innego rozwiązania. Z resztą była gotowa na każde słowa, które miałam usłyszeć od James'a, bo doskonale wiedziałam, że to wszystko jest tylko i wyłącznie moja wina.
David pozwolił ci prowadzić motor, a ty kretynko rozpędziłaś się jak pojebana... Jeśli on umrze to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina.
Przez te myśli nawet na chwilę zapomniałam o potwornym bólu głowy, który cały czas mi towarzyszył i wciąż nie ustępował. Nagle drzwi do sali się otworzyły, a do środka powolnym korkiem wszedł James'a, a tuż za nim Martina. Gdy tylko zobaczyłam chłopaka od razu podniosłam się do siadu, na mojej twarzy pojawił się grymas, kiedy poczułam ból.
— Hej, młoda. — powiedział półszeptem, posłał mi ponury uśmiech i usiadł na krześle obok łóżka, wyglądał na smutnego. — Jak się czujesz?
— Co z Davidem? — zaatakowałam go nie odpowiadając na jego pytanie. — Gdzie jest? Jak się czuję? Jest przytomny?
Brunet spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i spuścił wzrok. Bałam się. Tak bardzo się bałam, że zaraz usłyszę coś co złamie moje serce i coś przez co już do końca życia będę miała wyrzuty sumienia. Chłopak milczał dłuższą chwilę. Usłyszałam jego głośne westchnięcie, a po chwili spojrzał na mnie.
CZYTASZ
Zapisani w Gwiazdach
Teen Fiction„ - Dlaczego tak bardzo je lubisz? - Kiedy miałam osiem lat, moja babcia powiedziała mi, że gdy człowiek umiera staję się właśnie taką gwiazdą. (...) Mówiła też, że nasi najbliżsi, którzy odeszli piszą tam dla nas przyszłość. - Nasza przyszłość je...