PROLOG

800 29 0
                                    

23. 10. 2014 r.

Był deszczowy, jesienny wieczór, siedziałam na łóżku w moim pokoju i czytałam książkę fantasy. W pokoju paliły się niebieskie ledy, mama zawsze mówiła, żebym nie czytała przy takim świetle, bo zepsuję sobie wzrok, ale teraz korzystałam z okazji, kiedy rodzice pojechali do jednej z droższych restauracji w naszym mieście w ramach już dwudziestej ósmej rocznicy.

Uśmiechałam się pod nosem, gdy dotarłam do bardzo uroczej sceny w książce, kiedy do pokoju wszedł mój o dwa lata starszy brat, Josh. Wystraszyłam się tak bardzo, że zamknęłam z impetem lekturę i rzuciłam ją gdzieś na bok, spojrzałam się na swojego brata z wybałuszonymi oczami.

Już miałam się na niego wydrzeć, ale wyraz jego twarzy mnie zaniepokoił. Oczy miał czerwone, a policzki mokre od płaczu, jego wargi lekko się trzęsły. Stał w progu mojego pokoju i wpatrywał się we mnie z ogromnym smutkiem. Moje serce podeszło do gardła.

— Co się stało? — zapytałam niepewnie, byłam przerażona.

Nigdy nie spodziewałam usłyszeć się takiej odpowiedzi, jaką miałam już za chwilę usłyszeć.

— Rodzice mieli wypadek. — wykrztusił, a z jego oczu puściły się kolejne łzy. — W ich samochód wjechał pijany kierowca... — przerwał, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, bo właśnie, uświadomiłam sobie co Josh właśnie, próbuje mi przekazać. — Zginęli na miejscu, nie mieli szans na przeżycie.

Mój cały świat zawalił się dosłownie w kilka sekund. Nagle moje jedynie piętnastoletnie życie przestało mieć jakikolwiek sens, bo już nigdy miałam nie zobaczyć swoich rodziców, których tak bardzo kochałam, i którzy byli dla mnie największym wsparciem. Straciłam ich bezpowrotnie. Nawet nie mogłam się z nimi pożegnać.

***

28. 10. 2014 r.

Stałam właśnie wraz z Joshem i naszą siostrą Martiną, która była ode mnie dwa lata młodsza nad grobem naszych rodziców. W głowie miałam flesz beki z naszych wspólnych chwil, gdy byliśmy szczęśliwy. Dobrze wiedziałam, że już nigdy nie doznam tego szczęścia, którego doznawałam jeszcze niecały tydzień temu, bo już ich tu nie było i nagle wszystko dookoła stało się szare i straciło swój dotychczasowy sens.

Wtedy przypomniała mi się jedna z rozmów rodziców, gdy byliśmy na imieninach u babci. Śmiali się, że jak, umrą to nie, chcą, żebyśmy ich chowali razem, oboje stwierdzili, że chcieliby mieć od siebie spokój, chociaż za grobu. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o tym wspominaniu, nie posłuchaliśmy ich prośby, rodzice byli pochowani razem w jednym grobie.

Isabella Kate Harris
ur. 06. 05. 1972 r. zm. 23. 10. 2014
Niezapomniana żona, córka i matka

George Anthony Harris
ur. 10. 12. 1970 r. zm. 23. 10. 2014 r.
Niezapomniany mąż, syn i ojciec

Wpatrywałam się w napisy wygrawerowane na ziemnych, kamiennych płytach mając nadzieję, że rodzice nie mają nam za złe, że pochowaliśmy ich razem. Po policzkach cały czas spływały gorzkie łzy przepełnione rozpaczą, które wręcz krzyczały, że właśnie straciłam kogoś bardzo bliskiego.

— Co my teraz zrobimy...? — zapytała Martina, pociągając nosem.

Spojrzałam kątem oka na Josha, który nie odrywał wzorku od nagrobka. Już nie płakał, w jego oczach błyszczały łzy, ale nie pozwalał im spływać po policzkach. Wróciłam wzorkiem ponownie do kwiatów znajdujących się na grobie i wtedy Josh w końcu się odezwał.

— Przez rok będziemy mieszkać z babcią. — zaczął spokojnym, wypranym z emocji tonem. — Po mojej osiemnastce, znajdę jak najszybciej pracę i wyprowadzimy się z tego miasta. Zbyt wiele tu złych wspomnień.

Gdy, wypowiedział ostatnie zdanie, spojrzał, na mnie i wysilił się na smutny uśmiech, który odwzajemniłam. Chyba żadnemu z naszej trójki nie podobała się wizja mieszkania z babcią Lucy, była tym typem starszej osoby, która denerwowała każdego samą swoją obecnością. Właśnie dlatego tak bardzo ekscytowała mnie myśl przeprowadzki do innego miasta, nie mogłam się doczekać momentu, w którym pożegnam stare życie i zacznę drugie od zera.

***

29. 06. 2015 r.

Zgodnie z obietnicą Josha byliśmy właśnie w połowie drogi do wkroczenia w nasze nowe życie. Mój brat skończył osiemnaście lat w kwietniu, udało mu się znaleźć dobrze płatną pracę w San Diego i właśnie do tego miasta jechaliśmy. Już za kilka godzin miałam rozpocząć nowe życie, lepsze życie. Oczywiste było to, że stresowałam się zmianą szkoły, ale pocieszała mnie myśl, że do końca edukacji zostały mi już tylko dwa lata, poza tym nie byłam w tym sama. Naukę w nowej szkole miała rozpocząć również Martina.

Już po dwóch godzinach byliśmy pod naszym małym domkiem, do którego pomogła nam się dołożyć babcia Lucy. Dom nie był kolosalnych rozmiarów, ale na pewno był wystarczający dla naszej trójki. Od razu udałam się do swojego pokoju, który przypisał mi Josh, znajdował się on na piętrze i miał wyjście na balkon, z którego byłam pewna, że będzie idealnie widać zachody słońca, które tak bardzo uwielbiałam.

Rzuciłam swoje torby na bok i opadłam na duże, podwójne łóżko. Położyłam się na plecach i przymknąłem oczy, zaczęłam wspomnieniami wracać do czasów, gdy mama i tata jeszcze żyli. Po moim policzku spłynęła jedna pojedyncza łza, którą prędko starłam wierzchem dłoni. Nie mogłam już płakać, nie gdy właśnie zaczynałam swoje nowe i lepsze życie.

Zapisani w Gwiazdach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz