R. XXX. Oboje Wiemy Że To Kłamstwo

292 18 19
                                    

Gdy otworzyłam oczy, na dworze było już ciemno, a w pokoju byłam sama. Leniwym ruchem sięgnęłam po telefon, który znajdował się centralnie obok mojej głowy. Na ekranie ujrzałam godzinę dziewiątą w nocy. Przespałam cały dzień, ale w takim razie dlaczego wciąż czułam zmęczenie? Podniosłam się z łóżka i ospałym krokiem udałam się po schodach do kuchni. Nalałam sobie szklankę zimnej wody i usiadłam przy stole. Odkąd wyszłam z mieszkania Davida, cały czas miałam włączony tryb nie przeszkadzać. Kiedy tylko go wyłączyłam od razu zasypała mnie fala wiadomości od James'a, Jennifer i Conrada oraz jedna wiadomość od Davida. Najwięcej z nich było o dziwo od James'a. Błagał mnie wręcz, abym odpisała i dała sobie wszystko wyjaśnić. Oczywiste było to, że nie miałam zamiaru z żadnym z nich rozmawiać ani wyjaśniać czegokolwiek. Byłam pewna, że cała ich piątka doskonale wiedziała o tym, co zrobił David. Mimo to ich zachowanie w stosunku do mnie wcale się nie zmieniło. Zachowywali się tak, jakby nic takiego się nie stało.

Przez chwilę wgapiałam się na nieodczytane wiadomości, próbowałam przełamać się, aby odczytać tą jedną wiadomość, która była dla mnie najważniejsza i czułam, że będzie również najbardziej bolesna. W końcu, po kilku głębokich wdechach kliknęłam w okienko czatu z Davidem. Otworzyłam szerzej oczy, gdy zobaczyłam wiadomość, która była dłuższa od rozprawek, które pisałam.

David: Wiem, że pewnie nawet tego nie przeczytasz, ale piszę to tak na wszelki wypadek, gdybyś może zmieniła zdanie. Może zobaczysz to dopiero za kilka godzin, dni, tygodni, a może lat? Ale to nie ma znaczenia, bo słowa, które za chwilę przeczytasz będą aktualne zawsze. Jestem w pełni świadomy tego, jak bardzo mnie teraz nienawidzisz, ale chcę żebyś wiedziała, że cię kocham. Kocham cię i obawiam się, że nigdy się to nie zmieni. Będę o tobie pamiętać już zawsze. Zmieniłaś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni, zmieniłaś mnie. Przy nikim innym nie czułem się tak, jak czułem się przy tobie. Wydaję mi się, że z nikim nie uda mi się zbudować takiej relacji jaką zbudowałem z tobą. Relacji, którą zniszczyłem swoją własną głupotą. Bo to ty byłaś i już zawsze będziesz moją pierwszą i jedyną prawdziwą miłością. Nie piszę do ciebie, aby błagać cię o wybaczenie i nie chcę zmiękczyć cię moim słowami. Jedyne o co chcę cię prościć, to o ostanie spotkanie. Chcę ostatni raz spojrzeć w twoje piękne niebieskie oczy i się pożegnać. Po tym zniknę z twojego życia i już nigdy do niego nie wrócę. Dam ci spokój. Zrobię wszystko, abyś już nigdy więcej o mnie nie usłyszała.

Wierzchem dłoni zaczęłam ścierać łzy, które powoli spływały po moich policzkach. Byłam pewna, że wczoraj wypłakałam już wszystko co mogłam, ale jak widać się myliłam. Może byłam głupia, ale czułam, że te słowa były szczere. Z początku chciałam po prostu go zablokować, ale z upływem kolejnych minut, zaczęłam coraz bardziej się wahać. Sam napisał, że nie chce błagać mnie, abym mu wybaczyła. Chciał się tylko spotkać. Czułam wstręt do jego osoby, ale nie byłam w stanie po tym wszystkim być dla niego aż taką suką.

Judith: Przyjdź do altanki w parku, w której spotkaliśmy się po raz pierwszy o dwudziestej drugiej.

Wystukałam i odłożyłam prędko telefon na stół. Specjalnie wybrałam miejsce, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy. Chciałam podkreślić, że będzie to nasze ostatnie spotkanie. Naszą wspólna droga przez życie miała się skończyć tam, gdzie się zaczęła. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej uświadomiłam sobie, że ja nie jestem na to gotowa. Nie jestem gotowa na pożegnanie. Moje serce podpowiadało mi, abym za wszelką cenę nie pozwoliła mu odejść, ale rozum mówił zupełnie na odwrót. Mimo tych wszystkich rzeczy, które zrobił, ja wciąż go kochałam i to cholernie mnie przerażało.

Dopiłam całą wodę ze szklanki, włożyłam ją do zlewu i udałam się do łazienki. Czułam jak spocone ubrania kleją się do mojego ciała. Zamknęłam za sobą drzwi i je zakluczyłam. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Przymknęłam oczy, gdy chłodna woda zdążyła się z moim rozgrzanym ciałem. Stałam pod deszczownicą dopóki skóra na moich palcach nie stała się pomarszczona. Ubrałam świeże szare dresy oraz za dużą czarną koszulkę, po czym udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na swoim łóżku pochylając się lekko do przodu, starałam się przygotować psychicznie na jutrzejsze spotkanie. Sama nie wiem czemu, ale... czułam, że coś jutro się stanie. Coś... złego.

Zapisani w GwiazdachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz