— Jesteście razem?
Zapytała Martina, która wleciała wręcz do mojego pokoju. Przyszła może sekundę po tym, jak David odjechał spod naszego domu. Odłożyłam na bok telefon, który trzymała w rękach i spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami.
— Ty i David. Jesteście razem czy nie? — zapytała dobitniej.
— Nie? — powiedziałam.
— Kurde. — warknęła pod nosem. — Masz pożyczyć dziesięć dolarów?
Podniosłam się z łóżka i stanęłam obok niej krzyżując ręce na piersi.
— Na co ci dziesięć dolarów? — zapytałam poważnym tonem.
Blondynka zamknęła drzwi od pokoju, po czym oparła się o mnie cicho wzdychając. Patrzyła na mnie spod rzęs, chyba mając nadzieje, że odpuszczę sobie to pytanie, ale ja patrzyłam na nią wyczekującym wzorkiem.
— Kiedy zabrałaś nas do mieszkania Davida, to założyłam się tam z Jennifer. — zawahała się przez moment czy dalej mówić. — Obie stwierdziłyśmy, że się w sobie nawzajem podkochujecie i założyłyśmy się, kiedy będziecie razem. — otworzyłam szerzej oczy. — Ja powiedziałam, że potrwa to jakieś trzy tygodnie, a Jennifer, że cztery. Dzisiaj mijają te dwa tygodnie, czyli już przegrałam zakład.
Przetarłam twarz dłonią, cicho westchnęłam kręcąc z niedowierzania głową. Już sama nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy może płakać. A może po prostu zacząć się śmiać przez łzy?
— Pożyczysz te dziesięć dolarów? — zapytała posyłając mi przesłodzony uśmiech.
— Nie! — warknęłam na co blondynka się wzdrygnęła. — Idź żebrać do Josha, on ma kasę w przeciwieństwie do mnie.
Martina przekręciła oczami i burknęła coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wyszła z pokoju trykając przy tym drzwiami. Mozolnym krokiem podeszłam do kozak i rzuciłam się na nie prawie miażdżąc przy tym kota, który wtopił się w kolor pościeli.
Jennifer i Martina założyły się, kiedy ja i David będziemy razem... Nie czułam się z tym źle, czułam się... dobrze? Ta myśl sprawiała, że uśmiech sam wkradał się na moją twarz. Czy naprawdę wszyscy wkoło dostrzegli, że oboje coś do siebie czujemy, a my musieliśmy dopiero powiedzieć to sobie prosto w twarz, aby zrozumieć? To wszystko było tak bardzo głupie... Leżałam tak kilka minut, gdy poczułam jak mój telefon, który leżał na wysokości mojej głowy, zawibrował. Sięgnęłam po niego, na ekranie wyświetlała się wiadomość od Davida.
David: Chcesz wpaść do mnie?
David: Będzie też James, Matteo i Jennifer.
David: Właściwe to nie masz zbytnio wyboru, masz przyjść i tyle ;)
Zaśmiałam się pod nosem. Tego właśnie mi brakowało. David potrafił napisać do mnie w najbardziej niespodziewanym momencie w ciągu dnia. Spojrzałam w stronę okna, deszcz już dawno przestał padać, a teraz świeciło słońce. Miałam nadzieję, że droga wyschła na tyle dobrze, aby dało się jechać po niej bezpiecznie na motorze.
Judith: Zaraz będę.
Wystukałam. Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do szafy, zdjęłam z siebie stare dresy i ubrałam czarne dżinsy oraz białą bluzę z kapturem. Spięłam włosy w wysokiego kucyka, schowałam telefon do kieszeni i z zbiegłam po schodach na dół. Mruknęłam jedynie coś pod nosem do Martiny, która zapytała dokąd idę i pobiegłam do garażu. Wskoczyłam na motor i ubrałam swój kask. Drogę do mieszkania Davida pokonałam dość szybko, a przez cały ten czas na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak bardzo brakowało mi jego obecności w moim życiu. Kiedy go nie było... czułam się jakby cała energia uleciała ze mnie niczym powietrze z balonu.
CZYTASZ
Zapisani w Gwiazdach
Teen Fiction„ - Dlaczego tak bardzo je lubisz? - Kiedy miałam osiem lat, moja babcia powiedziała mi, że gdy człowiek umiera staję się właśnie taką gwiazdą. (...) Mówiła też, że nasi najbliżsi, którzy odeszli piszą tam dla nas przyszłość. - Nasza przyszłość je...