R. XXII. Jestem Tego Pewna

367 14 1
                                    

Kiedy otworzyłam oczy od razu uderzyły we mnie jasne promienie słońca. Zaspanym wzrokiem rozglądnęłam się dookoła, zmarszczyłam brwi, gdy zdałam sobie sprawę, że leżę na tylnich siedzeniach samochodu. Po chwili rozpoznałam, że jest to samochód Davida. Powoli podniosłam się do siadu i spojrzałam przez okno, dostrzegłam bruneta opierającego się o samochód palącego papierosa.

Wyjęłam swój telefon z kieszeni i włączyłam aparat, po czym nakierowałam go na siebie. Wyglądałam po prostu strasznie. Moje oczy były spuchnięte od płaczu, a nos czerwony. Westchnęłam cicho i rzuciłam telefon gdzieś na siedzenie. Chciałam wyjść z pojazdu, ale jego drzwi były zamknięte, westchnęłam sfrustrowana i zapukałam kilka razy w szybę. David zerwał się gwałtownie i spojrzał na mnie, po czym otworzył samochód. Z impetem otworzyłam drzwi i z niego wyszłam. Stanęłam przed chłopakiem, który ewidentnie był zdziwiony moją nagłą reakcją.

— Wiesz co z Martiną? — zapytałam spokojnym tonem. — Operacja się skończyła? Udała się?

— Z tego co mi mówił Josh wszystko przebiegło tak jak powinno. — oznajmił, a ja poczułam jak ogromny kamień spada z mojego serca. — Jak byłem tam godzinę temu to jeszcze się nie obudziła.

— Można do niej wejść?

Chłopak kiwnął lekko głową. Powolnym krokiem udaliśmy się w stronę wejścia do szpitala. Szliśmy długim i prawie pustym korytarzem, po którym co jakiś czas chodzili jedynie lekarze i pielęgniarki. Widziałam wzrok Davida, który mierzył każdą osobę z personelu, która nas mijała.

Praktycznie na samym końcu korytarza dostrzegłam siedzącego na krześle pochylonego lekko do przodu Josha. Przyspieszyłam kroku i w kilka chwil znalazłam się obok niego.

— Coś się stało? — zapytałam od razu, gdy na mnie spojrzał. — Dlaczego siedzisz tu, a nie w sali?

— Zabrali ją na jakieś badania. — powiedział opanowanym głosem. — Obudziła się.

Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy, poczułam ogromną ulgę, bo Martina żyła. Wszystko było z nią dobrze i miałam nadzieję, że tak już zostanie. Nie mogłam się doczekać aż w końcu ją zobaczę. Chyba nigdy nie tęskniłam za nią tak bardzo jak teraz.

***

— Martwiłam się o ciebie. — powiedziałam siadając na krześle obok łóżka siostry. — Wszyscy się martwiliśmy.

Blondynka posłała mi słaby uśmiech i przymknęła oczy. Złapałam delikatnie jej rękę, do której wbita była kroplówka.

— Jak się czujesz? — zapytał stojący za mną Josh.

— A jak wyglądam? — zaśmiała się cicho, a cała nasza dwójka zamilkła. — No właśnie.

Martina miała na głowie nie mały opatrunek, na jej rękach była masa siniaków i zadrapań. Jej włosy były poplątane i wciąż trochę brudne, a w kąciku jej ust znajdowała się zaschnięta krew.

— Wszystko mnie boli... — jęknęła poprawiając się. — Kiedy mogę stąd wyjść? — zapytała spoglądając na blondyna.

— Z tego co mówił lekarz już za jakiś tydzień. — oznajmił.

Dziewczyna westchnęła cicho i spróbowała się podnieść, zerwałam się z krzesła i popchnęłam ją lekko z powrotem na łóżko.

— Masz leżeć. — powiedziałam stanowczym tonem. — Miałaś wstrząśnienie mózgu.

— Przecież jak go nie mam, nie pamiętasz? — wypomniała mi słowa, które kiedyś do niej powiedziałam.

Zapisani w GwiazdachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz