Rozdzial 9

42 3 0
                                    

Dzisiejszej nocy nie zmrużyłam oka. Cały czas rozmyślałam nad całą sytuacją, która wydarzyła się wczoraj wieczorem. Kai widział mnie z innym chłopakiem, lecz najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię zdecydować którego z nich wolę. Marcus jest naprawdę cudownym i kochanym chłopakiem i nie wyobrażam sobie swojego życia bez niego, jednak Kai ma w sobie coś czym mnie do siebie przekonał. Mimo, że nie znam go zbyt dobrze i zbyt długo to po prostu ciężko jest mu się oprzeć. A podejrzewam, że niedługo będę musiała dokonać wyboru między nimi dwoma, a to będzie najcięższa decyzja w moim życiu.

Nagle usłyszałam kroki zbliżającej się mamy po schodach. Tak, rozpoznawałam kroki rodziców. Dlatego szybko podniosłam się do pozycji siedzącej na łóżku, gdy matka otworzyła drzwi.

Natychmiast zlustrowała mnie tym niechętnym spojrzeniem, co aktualnie średnio mnie ruszało.

-Posprzątałabyś tu, dzisiaj przychodzą klienci do ojca. - powiedziała z jadem w głosie.

-I co będą tu wchodzić? - spytałam przewracając oczami. Dzisiaj miałam w dupie ich zdanie. Może nie tylko dzisiaj, ale w sumie przez większość czasu.

-Po pierwsze trochę szacunku jak ze mną rozmawiasz, po drugie nie pyskuj i nie przewracaj na mnie tymi oczami i trochę byś się ogarnęła bo wyglądasz jak siedem nieszczęść. - powiedziała z wyższością marszcząc brwi.

-Dzień Dobry pani Evans. - przerwał nam kłótnie chłopak, który był moim zbawieniem.

-Dzień Dobry Marcusie. Jak ci się spało? - spytała miło moja mama. Oczywiście jak zawsze milutka do gości.

Marcus z tego co wiem przez jakiś czas teraz będzie u nas w domu nocował w pokoju gościnnym, co mi odpowiadało, ale podejrzewam, że Kai'owi nie do końca.
Boże miałam o nim nie myśleć.
Ale ciekawe co teraz robi.

-Dobrze, bardzo wygodnie i przytulnie, a teraz chciałbym porozmawiać z Nevaeh. - powiedział miło blondyn z uśmiechem na twarzy.

-Rozumiem, przepraszam za nią i za to jak teraz wygląda, ale mam nadzieję, że to nie problem. - odpowiedziała równie miło moja mama, tyle że ona udawała miłą.

-Ależ oczywiście, że mi to nie przeszkadza, Nevaeh wygląda cudownie jak zawsze. - Marcus mówiąc druga część zdania spojrzał prosto w moje oczy, a ja się uśmiechnęłam. Złoty chłopak.

Nie obeszło by się bez ostatniego niechętnego spojrzenia matki w moją stronę do czego już przywykłam. Blondyn wszedł do mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Na sobie miał tylko biały luźny t-shirt i dresy, najpewniej w tym spał. Do tego jego włosy układały się w każdą możliwą stronę. Chłopak usiadł obok mnie na łóżku i spojrzał na mnie jakby zmartwiony.

-Coś się stało? - zapytał z troską w głosie. Jak ja nienawidziłam tego pytania. Nie rozumiem jaki sens miało pytać się kogoś „coś się stało?" Skoro i tak większość odpowie że wszystko dobrze, choćby ich świat się zawalał to nie przyznają się do tego bo twierdzą że dadzą sami radę, a to gówno prawda, ale tak naprawdę potrzebują pomocy mimo, że tego nie powiedzą bo gdy próbują o nią poprosić dostają tylko odpowiedź, że są atencjuszami.

-Tak, jest okej. - skłamałam gładko uśmiechając się i potakując głową.

-Nevaeh. - westchnął ciężko. -Znam cię nie od dziś, powiedz mi proszę co leży ci na sercu? - zapytał z powagą na twarzy Marcus. Na to nie byłam gotowa.

-Po prostu ten chłopak, który nas wczoraj widział. - zaczęłam cicho, powstrzymując łzy na samą myśl co dalej powiem. -Zależy mi na nim, tak samo jak zależy mi na tobie i boję się, że będę musiała wybierać pomiędzy waszą dwójką. - mówiłam spuszczając wzrok.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz