Rozdzial 12

44 3 0
                                        

Minęło około półtora tygodnia. Kai dalej się nie odezwał, więc ja nie odezwałam się do niego. W taki sposób coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy, stawaliśmy się dla siebie obcy. A ja wcale tego nie chciałam, naprawdę liczyłam, że brunet chociaż da znak życia. I nic. Żadnej wiadomości, żadnego telefonu. Kompletnie kurwa nic. Równie dobrze ja mogłam do nie napisać lub zadzwonić, ale to on zepchnął mnie nie schodów, a nie ja jego. Więc nie zamierzałam pisać do niego pierwsza. To zakuło by moje ego.

Marcus właśnie się pakował, bo dzisiaj wracał do Hiszpanii i przez ostatni tydzień cały czas rozmyślałam czy nie polecieć z nim. Była to naprawdę kusząca oferta, jednak wtedy musiałabym zostawić rodzeństwo, bo oni nie chcą lecieć. A ja przecież zawsze chciałam dla nich jak najlepiej. I mimo, że bardzo chciałam lecieć z blondynem to jednak było coś co mnie najmocniej tu zatrzymywało. A to coś nazywało się Kai. W końcu jest w nim coś przez co chcesz spędzić z nim resztę życia. Tak po prostu. Nie mam pojęcia czy to, to hipnotyzujące spojrzenie, czy tatuaż róży przy oku, a może jego wzrost, włosy lub mięśnie. Nie było jednej konkretnej rzeczy, to było wszystko na raz. Z daleka widziało się te czarne włosy - Kai. Widziało się ten wzrost - Kai. Widziało się te tatuaże - Kai. Zawsze wiedziało się, że to on tak po prostu. Ale zapomniałam jeszcze najważniejszego. Jego perfumy.

-Będę cholernie tęsknił, myślałaś nad tym powrotem ze mną? - spytał blondyn z ewidentną nadzieją w oczach.

-Marcus ja naprawdę nie wiem. - odpowiedziałam wpatrując się w swoje palce, którymi właśnie się bawiłam. Robiłam tak gdy rozmowa mnie stresowała. -Jestem pogubiona. - odparłam szczerze. Pierwszy raz tak bardzo nie wiedziałam co robić. Niby mówię o Kai'u cały czas, ale przecież wybrałam Marcusa. Dlatego powinnam wybrać go, więc dlaczego się zastanawiałam? I dlaczego tak opornie mi to szło?

Chłopak podszedł do mnie i zwyczajnie mnie objął. Przekazując mi tym, że mnie wspiera i jest w tym ze mną. Za to go uwielbiałam, czasem nie potrzebowaliśmy długich szczerych rozmów. Po prostu staliśmy i przytulaliśmy się przekazując sobie wsparcie w milczeniu.

-Oboje dobrze wiemy czemu chcesz tu zostać. - powiedział Marcus odsuwając się ode mnie, by na mnie spojrzeć.

-Nie, wybrałam ciebie, nie jego. - zaprzeczyłam od razu. Cały czas wpajał mi do głowy coś co od prawdy było bardzo daleko.
A w rzeczywistości było bliżej niż się spodziewałam.

-Nevaeh. - westchnął chłopak. -Już dawno wybrałaś jego. Przecież widzę jak się zachowujesz. - dokończył zrezygnowany i jakby smutny tym faktem.

-Jak niby? - spytałam szczerze ciekawa lekko się denerwując. Blondyn spojrzał na mnie z politowaniem.

-Widzę jak chodzisz z głową w chmurach myśląc czy wszystko u niego w porządku, ukradkiem kiedy myślisz, że nikt nie widzi przeglądasz wasze stare wiadomości. Gdy przyjdzie ci powiadomienie sprawdzasz je jak najszybciej umiesz, a gdy to nie on, odkładasz telefon z zrezygnowaniem. Widzę to Nevaeh. - wymieniał po kolei, a ja stałam w bezruchu słuchając uważnie każdego jego słowa. Może miał rację? Może tak naprawdę już dawno wybrałam Kai'a, ale nie chciałam się do tego przyznać?

Chłopak nic więcej nie dodał i wrócił do pakowania się, więc ja również się nie odezwałam. Zamiast tego cały czas rozmyślałam o tym co mi powiedział. Najbardziej z tego wszystkiego szokuje mnie to, że ja nie pamiętam, żebym tak robiła, co oznacza, że robię to nieświadomie. Gdy tak stałam przypomniało mi się gdy którejś nocy napisałam do niego trzydzieści różnych wiadomości, ale końcowo żadnej nie wysłałam, bo po prostu nie mogłam. Czułam jakąś niewidzialną barierę, która mi przeszkadzała i przez którą nie mogłam się przedostać.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz