Rozdzial 2

91 7 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, które raziły mnie prosto w twarz. Super. Nic się nie zmieniło odkąd się przeprowadziliśmy, dalej zapominam zasłaniać rolet i zawsze budzę się tak samo. Sięgnęłam po telefon na szafce nocnej, żeby zobaczyć godzinę. Równo szósta pięć. Wstałam i zaczęłam się szykować. Weszłam do łazienki, do której drzwi równiej znajdowały się w moim pokoju. Zawsze chciałam mieć łazienkę tylko dla siebie, chyba coraz bardziej lubię ten pokój. Gdy już zrobiłam pielęgnację twarzy i nałożyłam dużo makijażu, żeby zakryć zmęczenie, wyszłam z łazienki i zaczęłam wybierać rzeczy, w których mogłabym iść i które oczywiście musiały zostać zaakceptowane przez rodziców. Dlatego wybrałam elegancki biały sweterek i czarna spódniczkę, do tego dobrałam czarne conversy i wpięłam we włosy białą kokardę. To totalnie nie był mój styl, ale według ojca musiałam się dobrze prezentować i w dodatku nie tylko w pierwszy dzień szkoły, ale cały rok. Co było katorgą.

-Pośpiesz się, nie będę czekać na ciebie całą wieczność! - krzyknął z dołu mój ojciec, przez co przewróciłam oczami. Dobrze, że tego nie widzi bo nie wyobrażam sobie jak zareagowałby gdyby to zobaczył.

Wzięłam szybko swoją dużą torebkę na ramię, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy oprócz podręczników, które dopiero dziś miałam odebrać. Zbiegłam po schodach i napotkałam przeszywający mnie wzrok ojca.

-Idealnie nie jest, ale może być. - skomentował mój wygląd. A ja zwyczajnie zignorowałam jego słowa.

Później wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę  samochodu ojca, oboje do niego wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę mojej nowej szkoły. Podróż jak zwykle minęła w grobowej ciszy, której nikt nie chciał przerwać. Kiedy wjeżdżaliśmy na szkolny parking, spojrzałam na tą wielką szkołę. Jedyne co mnie zdziwiło to, to, że ta szkoła nie wyglądała na jakąś bogatą lub luksusową, co mnie dziwiło, bo przecież moim rodzicom od zawsze zależało tylko na nauce. Później zaczęło docierać do mnie, że mogę zostać niezaakceptowana i stanę się klasowym popychadłem przez to, że będę się wyróżniać, choćby swoim eleganckim stylem, który wymyśli sobie moi rodzice.

-Nie mam później czasu by cię odebrać, więc musisz sama dotrzeć do domu. - odezwał się ojciec, gdy już wyszłam z samochodu, a następnie odjechał.

Zaczęłam się rozglądać dookoła, i był to ogromny błąd. Ludzie wokół patrzyli się prosto na mnie, szeptając coś między sobą. Poczułam się strasznie niekomfortowo, nie lubiłam być w centrum uwagi. Zdecydowanie bardziej wolałam wtapiać się w tłum, więc spuściłam wzrok i zaczęłam kierować się do środka budynku. Po wejściu do środka podniosłam wzrok i faktycznie była to zwykła szkoła średnia, gdzie każdy chodził ubrany w szerokich bluzach i dresach. Czułam, że tu nie pasuję. Jednak musiałam się jakoś dowiedzieć, gdzie i jaką mam teraz lekcję.

Szłam korytarzem poszukując jakiejś osoby, która mogłaby mi pomóc. Jednak nagle poczułam jak odbijam się od czyjegoś ciała, przez co straciłam równowagę i, gdy już byłam gotowa na upadek, poczułam czyjąś dłoń na swoich plecach. Podniosłam wzrok i napotkałam  wzrokiem niebieskookiego bruneta, który lekko się do mnie uśmiechał. Cholera wyglądał pięknie.

-Wszystko okej? - spytał przez co sprowadził moje myśli na ziemie. Szybko się pozbierałam  i odchrząknęłam. Przecież każdy na korytarzu to widział. Pierwszy dzień w szkole a ja już się pogrążam.

-Tak, jest dobrze. - powiedziałam szybko, ale później sobie o czymś przypomniałam. -Wiesz gdzie ma lekcję klasa trzecia a? - zapytałam z nadzieją, że chłopak będzie znał odpowiedź.

-Chodzisz do trzeciej a? - Błagam nie. Jeszcze brakowało, żeby chłopak, na którego wpadłam chodził ze mną do tej samej klasy. Przytaknęłam głową. -Też chodzę do trzeciej a i pierwszą mamy historię w czterdzieści dwa. Mogę iść z tobą, jak chcesz. - Kurwa. Życie sobie ze mnie kpi, ale przecież mi pomógł przed upadkiem, to chociaż w jakimś stopniu powinnam być dla niego miła.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz