Rozdzial 17

40 3 0
                                    

L A Y L A

Głośna piosenka dudniła mi w uszach, a suchy przełyk domagał się większej ilości alkoholu. Siedziałam na kolanach Leviego na kanapie w salonie. Brunet był przebrany za Supermana, żeby pasował do mojego stroju Wonder Women, na początku coś marudził, że nigdy się tak nie poniży ale końcowo się zgodził, bo powiedziałam, że będzie spał dzisiaj w salonie. Gdy chłopak bawił się moimi włosami między palcami i rozmawiał ze swoimi znajomymi. Myślami wróciłam do mojej rozmowy z Nevaeh, więc zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu dziewczyny. Jeżdżąc wzrokiem po wszystkich po kolei nigdzie nie mogłam odnaleźć wysokiej brunetki. Zeszłam z kolan Leviego, a chłopak od razu spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Idę poszukać Nevaeh. - powiedziałam mu do ucha, żeby usłyszał mnie, przez tą głośną muzykę.

Brunet pokiwał głową w zrozumieniu, więc zaczęłam przeciskać się przez ludzi. Sprawdziłam kuchnię, lecz w niej zastałam tylko Liama przebranego za Batmana. Chciało mi się śmiać przez historię tego stroju. Uśmiechnęłam się tylko w jego stronę i szłam dalej. W taki sposób przeszukałam kilka pomieszczeń, nim stanęłam przy schodach na piętro. Weszłam powoli mijając wszystkie osoby, które zajmowały się sobą. Wolałam nie wnikać dlaczego nie poszli do jakiegoś pokoju. Zaczęłam otwierać każde drzwi po kolei co okazało się nie być dobrym pomysłem, bo kilku osobą przerwałam w bardzo intensywnym zajmowaniu się soba. Chyba muszę wymienić oczy. Zostały mi ostatnie drzwi po prawej, je otworzyłam.

Po otarciu ich zauważyłam Kai'a i Nevaeh całujących się dość... namiętnie. Więc odwróciłam się rzucając szybkie „to ja poczekam" usiadłam poza pokojem koło drzwi czekając łaskawie za naszą nową zakochaną parą. Czekałam dosłownie dwie minuty nim dziewczyna z brunetem wyszli z pokoju.

-No w końcu. - powiedziałam przewracając oczami. Zauważyłam, że Kai zrobił to samo.

-To następnym razem nie przeszkadzaj. - powiedział wkurzony chłopak. Wyglądał jakby conajmniej przeżył drugą wojnę światową.

Spojrzałam na Nevaeh.

-Pieprzysz się z Kai'em? - spytałam całkowicie poważnie, a dziewczyna się zaśmiała. Jednak nie umknęło mi jej lekkie poddenerwowanie. Podejrzewam, że na to pytanie każdy z naszej ekipy odpowiedziałby tak samo.

Wstałam z podłogi i stanęłam obok ich dwójki. Od zawsze przerażał mnie wzrost Kai'a i to, że między nami było ponad czterdzieści centymetrów różnicy. Dosłownie wyglądałam przy nim jak jego dziecko. Natomiast jeśli chodziło o chłopaka i Nevaeh to pasowali do siebie idealnie. Dopilnuje tego, żeby byli razem.

-Pasujecie do siebie. - stwierdzam patrząc na nich. Oboje wymienili się spojrzeniem.

-Chyba za dużo wypiłaś Layla. - rzucił w moją stronę Kai. -Do zobaczenia Nevi. -dodał na koniec posyłając uśmiech wysokiej brunetce, a następnie odwrócił się i zaczął schodzić ze schodów. Po kilku sekundach zniknął całkowicie z mojego pola widzenia.

-Nevi? - powiedziałam słodkim głosem uśmiechając się szeroko. -To słodkie strasznie. - dodałam, a dziewczyna nie wiedząc co powiedzieć po prostu się zaśmiała i zasłoniła twarz ukrywając pod nią rumieńce, które zaczęły pojawiać się na jej policzkach.

-Chodź idziemy po tort dla Oliviera. - powiedziałam i zaczęłam schodzić po schodach słysząc idącą za mną dziewczynę.

Zaczęłam przeciskać się przez ludzi, żeby dotrzeć do kuchni. Gdy już z Nevaeh byłyśmy w odpowiednim pomieszczeniu uszykowałyśmy wszystko czego potrzebowaliśmy do niespodzianki. Wzięłam w ręce tort, a brunetka podpaliła zapalniczka świeczki. Wzięła w ręce prezent, który zamierzała mu wręczyć. Napisaliśmy również Leviemu, żeby ogarnął wszystkich ludzi. Zrobiło się o wiele ciszej, więc przekazałam wszystkim, że Olivier ma zaraz wejść do tego domu. Gdy tylko usłyszeliśmy, że drzwi zaczynają się powoli otwierać wszyscy zaczęliśmy śpiewać „sto lat" ktoś wystrzelił konfetti i wszyscy wiwatowali, klaskali i gwizdali. Czarnowłosy chłopak stał w progu z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi wargami. Gdy tylko dotarło do niego co się dzieje uśmiechnął się i spojrzał na mnie gdy ruszyłam w jego stronę  z tortem w rękach. Na torcie widniało zdjęcie całej naszej ekipy, niestety bez Nevaeh, ale w krótce się to zmieni, bo mam w planach dziś porobić dużo fotek.

-Pomyśl życzenie! - krzyknęłam do niego, żeby mnie usłyszał przez śpiewający tłum.

Olivier chwilę się zastanowił i zdmuchnął świeczki. Wtedy oklaski były jeszcze głośniejsze. Teraz nadeszła kolej na życzenia. Wszyscy podchodzili przytulali się i mówili jakieś miłe słówka. Ale za to każdy normalny człowiek wiedział, że Layla składa najlepsze życzenia.

-Jest i moja ulubiona. - powiedział z uśmiechem na twarzy, więc również posłałam chłopakowi szeroki uśmiech. -Czego mi kochana życzysz? - spytał śmiejąc się.

-A więc najważniejsze to życzę ci żebyś się udusił dziś tym tortem. No i dużo pieniędzy, bo one dają radość, żebyś znalazł jakimś cudem dziewczynę mimo, że żadna cię nie chce i żebyś zawsze pamiętał, że jak umrzesz za wcześnie to cię będę po śmierci nawiedzać. - mówiłam, a chłopak jedynie co chwilę wybuchał śmiechem.

-Dziękuję bardzo. - zaczął się tak mocno śmiać, że aż się zaczął dusić. Poklepałam go po plecach, ale końcowo przez to jeszcze mocniej kaszlał.

Zaniosłam tort do kuchni, żeby każdy kto chce mógł sobie kawałek ukroić. Później wyciągnęłam telefon i wybrałam czat grupowy „Zagubione dzieciaki z Miami."

Layla: Wszyscy za chwilę przy kanapach.

Wszyscy: Okej.

Wyszłam z kuchni i zaczęłam iść w kierunku kanap w salonie gdzie znajdywali się najwięcej ludzi jednak dalej było miejsce. Po chwili zebrali się już wszyscy z naszej grupy, więc zaczęłam mówić.

-Porobimy sobie jakieś super zdjęcia, chodźcie na dwór! - krzyknęłam do nich wesoło się uśmiechając. Po reakcji wszystkich można było stwierdzi kto jaki jest. Kai i Levi przewrócili oczami mówiąc, że to nie ma sensu. Olivier, Xavier i Liam zareagowali mega pozytywnie, a Nevaeh nie mogłam odczytać, tak jakby była nastawiona do tego neutralnie.

Wyszliśmy na zewnątrz i zgarnęliśmy tylko jakąś osobę, żeby zrobiła nam jedno grupowe zdjęcie.
Wszyscy ustawiliśmy się i jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie. Wszyscy do niej podbiegli by zobaczyć jak wyszli. Kai i Levi jak zawsze poważni na tych zdjęciach. Ja, Liam i Xavier zrobiliśmy jakieś śmieszne pozy. Olivier stał na środku z dziecięcą plastikową koroną na głowie, a Nevaeh stała obok solenizanta uśmiechnięta. Wszyscy stwierdziliśmy, że zdjęcie wyszło super, więc dziewczyna wróciła do środka, a my dalej robiliśmy sobie zdjęcia tyle, że osobno.

-Kai, Nevaeh, mogę wam zrobić zdjęcie proszę. - powiedziałam błagalnym tonem, robiąc słodką minę. Chłopak spojrzał na brunetkę i przewrócił na mnie oczami, ale po chwili podał mi swój telefon, żebym zrobiła nim zdjęcie.

Dziewczyna chciała stanąć obok chłopaka, lecz brunet złapał ją jedną ręką za plecy, a druga wziął nogi. Podniósł Nevaeh śmiejąc się z jej reakcji, a ja zrobiłam zdjęcie. Wyszło idealnie. Naprawdę. Zdjęcie było lekko rozmazane co dawało fajny efekt ruchu. Chłopak stał z uśmiechem na twarzy trzymając brunetkę, której twarzy nie było widać na zdjęciu. Miałam ogromną nadzieję, że zobaczę to zdjęcie na instagramie bruneta lub dziewczyny.

Później wróciliśmy do środka i każdy się rozszedł. Olivier poszedł do swoich znajomych. Xavier i Liam poszli razem w stronę kuchni. Ja zostałam z Levim w salonie, a Kai i Nevaeh zniknęli z pola mojego widzenia na piętrze.

Ostatnie co pamiętam to kolejne porcję alkoholu. A potem jedna wielka dziura.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz