Rozdzial 7

55 4 0
                                    

Wstałam rano z lepszym humorem niż zwykle, co pewnie było zasługą wiadomości, którą wczoraj dostałam. Więc wstałam chwilę przed szóstą by mieć dużo czasu na uszykowanie się. Weszłam do łazienki i moja twarz o dziwo nie wyglądała na zmęczoną, więc nałożyłam tylko korektor, tusz do rzęs i błyszczyk. Wróciłam do pokoju i z szafy wyciągnęłam koszulę i czarna spódniczkę. Tym razem jednak we włosy wpięłam czarna kokardę. Gdy już byłam gotowa założyłam torebkę na ramię i wzięłam w rękę telefon z zamiarem napisania do brata by mnie podwiózł. Zeszłam jak najciszej po schodach i szybko wyszłam drzwiami wyjściowymi, żeby uniknąć konfrontacji z rodzicami. Nie potrzebowałam, żeby psuli mój dobry humor. Jednak nim zdążyłam wysłać Aaronowi wiadomość przed moimi oczami stał ten cholernie powalający czerwony dodge challenger. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do samochodu. Gdy w środku zauważyłam Kai'a, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

-A jednak coś dla ciebie znaczę. - powiedziałam z głupim uśmiechem na twarzy. Chłopakowi chyba jednak nie było do śmiechu bo posłał mi mordercze spojrzenie.

-Ani słowa więcej. - powiedział tak jakby sam był w szoku, że po mnie przyjechał. Nie żeby mi to przeszkadzało. Wedle mnie mógł tak robić codziennie, nie narzekałabym.

Brunet ruszył, a ja pierwszy raz od dawna byłam po prostu szczęśliwa. Pierwszy raz czułam się po prostu wolna, jadąc z nowo poznanym mi chłopakiem do szkoły, wyspana i zadowolona.

-Co ci się stało? - spytał nagle chłopak przez co na niego spojrzałam. Wzrok miał skierowany na mój bandaż.

-To nic takiego. - skłamałam gładko i się uśmiechnęłam. Wierzyłam, że zabrzmiało to przekonująco i nie będzie wypytywał o szczegóły. Jednak Kai dalej wpatrywał się w moją rękę.

-Dlaczego Neva? - zapytał ponownie, a ja byłam zdezorientowana.

-Hm? - mruknęłam jedynie w odpowiedzi.

Wskazał na bliznę na mojej ręce przedstawiającą napis „Neva" który wyrył mi na skórze mój ojciec osiem lat temu. Dalej pamiętam jakby to było wczoraj. Krzyczałam. Płakałam. Szarpałam się. I nic. Nagle spoważniałam i moje szczęście gdzieś uleciało. Zaczęłam przegryzać wargę i skubać skórki przy paznokciach, podczas gdy chłopak dalej czekał na moją odpowiedź.

-A co cię to interesuje? - odparłam niemiło i odwróciłam wzrok, bo widok tych blizn parzył mnie w oczy.

-Tylko zapyt... - chciał mi odpowiedzieć, lecz przerwałam mu, bo nie mogłam wytrzymać, żeby nie zadać mu jednego pytania.

-Dlaczego po mnie przyjechałeś? - spytałam, powracając do niego wzrokiem. Na prawdę chciałam znać odpowiedź na to pytanie, skoro zrobił to sam z siebie (przynajmniej tak myślę) a praktycznie mnie nie zna.

Brunet milczał przez chwile wpatrując się z skupieniem w drogę. Miał na sobie dresy i czarna bluzę z kapturem, a jego włosy były w nieładzie. Do tego jeszcze wystające spod rękawa tatuaże na dłoniach i srebrny sygnet na lewej ręce. Jednak to czym się wyróżniał najbardziej to jego cudowny tatuaż róży pod okiem, której widok po prostu zachwycał każdego. K a ż d e g o.

-Już się napatrzyłaś? - spytał, a jego kącik ust powędrował lekko ku górze, co nie umknęło mojej uwadze.

-Nie zmieniaj tematu. - powiedziałam poważnie, co prawie mi się nie udało, bo uśmiech cisnął mi się na usta. Kai jedynie westchnął.

-Wystarczy ci odpowiedź, że chciałem mieć pewność czy wszystko u ciebie w porządku i jesteś bezpieczna? - powiedział ciężko, tak jakby te słowa ledwo przechodziły mu przez gardło.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz