Następne kilka dni były katorgą. Przez pierwsze trzy dni kostka strasznie spuchła i cały czas bolała, przez co nie mogłam się poruszać chyba, że skakałam na jednej nodze. Teraz bolała już mniej i od jutra mogłam zdjąć bandaż, jednak dalej musiałam skakać zamiast chodzić, co po takim czasie było strasznie męczące. Obudziłam się w salonie leżąc obok obejmującego mnie Marcusa. Przez moją kostkę spaliśmy w salonie, bo nie chciało mi się skakać po schodach na górę. Wyślizgnęłam się z objęć chłopaka tak, żeby go nie obudzić, a następnie poszłam po coś do lodówki, bo mój brzuch domagał się jedzenia od jakiegoś czasu, a jako, że ojca nie było w domu to nie musiałam się niczym martwić. Jednak w połowie drogi przerwał mi dzwonek do drzwi, więc standardowo przewróciłam oczami i dalej zaczęłam skakać na jednej nodze do drzwi. Gdy już byłam przy drzwiach otwarłam je i zobaczyłam w nich Kai'a. Japierdole co on chce.
Chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, lecz on przytrzymał je ręką, więc znowu przewróciłam oczami. Kochałam to robić, jakby ktoś nie zauważył.
-Możesz mnie zostać w końcu samą? - powiedziałam chłodnym głosem. Denerwował mnie już tym, że najpierw przeprasza, a później znowu coś robi i tak w kółko. To było strasznie irytujące.
Brunet nie wszedł do środka, nie zrobił żadnego kroku, a jedynie podał mi jakąś kartkę i odszedł. Stałam chwilę w miejscu patrząc jak wsiada do auta i odjeżdża. Dopiero kiedy straciłam go z pola widzenia, ruszyłam się i zamknęłam drzwi. Podniosłam kartkę, żeby zobaczyć co na niej jest.
Na samej górze znajdował się jedynie wielki napisWyniki badań
Przez chwile mnie zatkało, bo nie mam pojęcia po co chłopak miałby mi dawać swoje wyniki badań. Nawet nie wiem jakich badań, więc zaczęłam czytać dalej, żeby zrozumieć po co mi dał tą kartkę. Mój wzrok jednak szybko przykuł pewien napis.
Agresja - pozytywny
Stanęłam jak wryta do podłogi. Już nawet boląca kostka była niczym. Teraz rozumiałam te poszczególne zachowania, to jak się denerwował szybko i to pobicie lub zepchnięcie ze schodów. Tylko, że nie wiedziałam co o tym myśleć, w końcu takie sytuacje będą się powtarzać, a ja nie chcę narażać swojego zdrowia ani moich bliskich. Spojrzałam na Marcusa leżącego na kanapie, który z roztrzepanymi włosami i zaspanym wyrazem twarzy patrzył na mnie z dezorientacją. Uśmiechnęłam się na ten widok i odłożyłam kartkę. Przecież już trzy dni temu wybrałam blondyna, nie miałam co się przejmować Kai'em.
-Jak kostka? - spytał gdy do niego podeszłam.
-Trochę boli, ale poza tym jest okej. -odpowiedziałam zgodnie z prawdą. -Chcę już ściągnąć ten bandaż. - odpowiedziałam siadając obok chłopaka i wtulając się w niego. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, chciałam, żeby tu z nami zamieszkał.
-Co tam trzymałaś w ręce? - spytał chłopak z zaciekawieniem, a ja czułam na swojej twarzy jego spojrzenie. Zastanawiałam się co powiedzieć, bo przecież nie powiem, że Kai przyszedł mi dać swoje wyniki badań. To brzmiało idiotycznie.
-To nic takiego. - odpowiedziałam jedynie, bardziej się w niego wtulając, co chłopak uznał za koniec rozmowy. Czasami zastanawiałam się czy kochałam Marcusa, czy perfumy Marcusa, bo były takie cudowne, że mogłabym tak leżeć godzinami wąchając jego cudowny zapach. I przysięgam że tylko przez chwilkę. Dosłownie chwileczkę. Przeszło mi przez myśl, że brakuje tu dymu papierosowego, którym pachniał Kai.
-Nevaeh? - spytał chłopak, a ja otworzyłam oczy nie zdając sobie sprawy z tego kiedy je zamknęłam.
-Hm? - mruknęłam do chłopaka.
-Może poleciałabyś ze mną do Hiszpanii? - zapytał niepewnie blondyn, a mnie zatkało. Miałam z Hiszpanii dobre wspomnienia z dzieciństwa, jednak to co się działo później zrobiło z mojego życia koszmar. A poza tym musiałabym zostawić tu Camilę. I Kai'a, ale tego nie powiem na głos. Muszę wyrzucić go z swojej głowy.
I życia.
Żart oczywiście.-No nie wiem, nie chce, żeby skończyło się tak jak poprzednio. - odpowiedziałam mu podnosząc się po pozycji siedzącej.
-Przecież się zmieniłem. - odpowiedział niemal od razu blondyn.
-Ty tak, ale twoi znajomi nie. - również odpowiedziałam mu od razu. W końcu ludzie rzadko się zmieniali.
-Czyli nie przylecisz ze względu na moim znajomych? - spytał. Tak.
-Niee, po prostu narazie czuję się dobrze tutaj i chciałabym tu zostać, ale pewnie w wakacje czy coś cię odwiedzę. - odpowiedziałam chłopakowi z lekkim uśmiechem na twarzy.
Naszą rozmowę przerwał mi dzwonek mojego telefonu więc szybko wzięłam go do ręki i zobaczyłam, że Camila chciała się ze mną połączyć na FaceTime. Odebrałam od razu nie zastanawiając się. Dziewczyna leżała w łóżku z blond włosami luźno związanymi w koka. Miała na twarzy poprzyklejane naklejki na pryszcze i szeroką bluzkę ubrudzoną od jakiegoś sosu.
-Boże! Gdybym wiedziała, że siedzisz z jakimś ładnym chłopakiem to bym się ogarnęła bardziej! - krzyczała dziewczyna, która aktualnie zasłaniała kamerkę ręką, na co ja przewróciłam oczami i spojrzałam na Marcusa, który ryknął takim śmiechem, że prawie spadł z kanapy.
-Spokojnie takie dziewczyny też mi się podobają. - odparł dalej śmiejący się Marcus, więc posłałam mu mordercze spojrzenie i walnęłam go poduszką, tak dla zasady.
Dziewczyna odsłoniła kamerkę i przez następne kilka godzin odpowiadała mi w skrócie co się działo w szkole, gdy mnie nie było, a później ja jej opowiadałam co się działo u mnie, w dodatku pod koniec jeszcze Marcus opowiadał co działo się, gdy jeszcze był w Hiszpanii. I tak zleciał nam cały dzień. Kai dalej nic nie napisał. Nie żebym co chwilę sprawdzała, ale w sumie to tak było.
Gdy skończyłam rozmowę z Camilą to z blondynem stwierdziliśmy, że pobawimy się w agentów i znajdziemy profil Kai'a na instagramie. Okazało się to jednak trudniejsze niż myśleliśmy, bo nazwę miał dosłownie z dupy wziętą, a na zdjęciu profilowym nie miał nic. Za to miał dużo postów, więc z chłopakiem siedzieliśmy i ocenialiśmy posty z jakimiś dziwkami na imprezach. Z Marcusem doszliśmy do wniosku, że to typowy fuckboy, który z każdą kolejną imprezą miał swoją nową sukę. Gdy już chciałam wyjść z profilu przypadkowo nacisnęłam, żeby go obserwować i byłam załamana, bo nawet gdybym teraz to od kliknęła to dostałby powiadomienie. Dlatego musiałam to przeboleć.
Następnie siedziałam wtulona w tors blondyna, lecz przerwała nam dziewczynka schodząca po schodach z kartką i kredkami. Oboje przenieśliśmy na nią wzrok, a ona tylko się do nas uśmiechnęła.
-Hej Keila, co jest? - spytałam miło patrząc na dziewczynkę.
-Pomożecie mi napisać życzenia? - zapytała ponownie, na co oboje z chłopakiem pokiwaliśmy głową.
-Jakie to życzenia i dla kogo? - zapytał zaciekawiony blondyn.
-Urodzinowe dla mojego kolegi. - powiedziała szczęśliwa. Patrząc na nią, aż sama się uśmiechnęłam, chciałabym nie przejmować się niczym tak samo jak ona teraz. - A i zawieziecie mnie na urodziny, które jutro będzie wyprawiał? - dodała, a ja od razu się na to zgodziłam. Chciałam z Aaronem zapewnić jej dobre dzieciństwo.
Późnym wieczorem siedzieliśmy z Marcusem i Keilą pisząc jakieś ładne życzenia urodzinowe, które wymyślał chłopak, żeby się rymowały przez co, co chwilę się śmialiśmy, bo niektóre rymy były po prostu cudowne. Gdy już skończyliśmy, położyliśmy dziewczynę spać, a my sami też poszliśmy się położyć, tym razem w moim pokoju, bo chłopak pomógł mi wejść do góry.
Leżeliśmy przykryci kocem ułożeni twarzą w swoją stronę.-Nie chce wyjeżdżać. - powiedział chłopak przysuwając się do mnie, a mi momentalnie zrobiło się smutno. Myślałam dużo o tym i nie wyobrażałam sobie, co będzie kiedy on już wyjedzie i zostanę sama. Obiecaliśmy sobie, że nic do siebie nie poczujemy bo tak byłoby nam łatwiej, jednak uczucia się nie wybiera, a nie poradzimy sobie w związku na dwóch różnych kontynentach.
-Ja też nie chcę, żebyś wyjeżdżał. - odpowiedziałam szczerze, a chwilę później chłopak połączył nasze usta w pocałunku, a ja chciałam zrobić wszystko, żeby ten chłopak został tutaj z nami.
CZYTASZ
ACY - Always Choose You
Teen FictionNevaeh Evans przeprowadza się do Miami z rodzicami i rodzeństwem, starszym bratem i młodszą siostrą. Przypadkiem poznaje tam chłopaka, który pokazuje jej prawdziwy świat i wciąga ją w nielegalne rzeczy i złe towarzystwo, aby uciec przed brutalną rze...