Rozdzial 18

37 3 0
                                    

Zaczęłam się przebudzać przez promienie słoneczne, które zaczęły razić mnie w oczy. Głowa bardzo boleśnie pulsowała, a gardło było kompletnie wysuszone, musiałam się napić wody. Otworzyłam powoli oczy nadal je mrużąc i zauważyłam, że nie znajduje się w swoim pokoju. Natychmiast otworzyłam szeroko oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez tak nagły ruch zakręciło mi się w głowie i przed oczami miałam mroczki. Zobaczyłam obok siebie spokojnie śpiącego Kai'a. Chyba mam deja vu.

Wstałam powoli z łóżka z zamiarem pójścia po wodę, jednak gdy tylko stanęłam na nogi, poczułam jakbym miała zwrócić wszystko co jadłam przez całe życie. Pobiegłam jak najszybciej do łazienki i zaczęłam wymiotować. No tak alkohol na pusty żołądek.

Wróciłam do pokoju, w którym zobaczyłam przebudzającego się bruneta. Chłopak w przeciwieństwie do mnie nie wydawał się kompletnie zdezorientowany. Spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem, a po chwili zwyczajnie wstał. Tak po prostu.

-Nie odezwiesz się? - spytałam patrząc bez przerwy na niego.

-A co mam powiedzieć? - odpowiedział również pytaniem brunet. Zmarszczył brwi jakby nie rozumiał o co mi chodzi.

-Przecież wiesz. - powiedziałam przewracając na niego oczami.

-Nevaeh, przecież nie będę niewiadomo jak cię traktował po jednej wspólnej nocy. - powiedział obojętnie. Moje serce w tamtym momencie poleciało na samo dno.

Miałam naprawdę dużą nadzieję, że to zmieni coś w naszej relacji. Pójdziemy do przodu powoli małymi kroczkami. Ale stoimy w miejscu mając tylko pojedyncze zjazdy i wzniesienia. Utknęliśmy po środku.

-Czyli jestem dla ciebie kolejną dziwką do zaliczenia!? - krzyknęłam w jego stronę donośnie, a chłopak spojrzał na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

-Naprawdę masz o mnie takie zdanie? - zapytał mnie, a ja zamilkłam. Zachowałam się okropnie oceniając go po plotkach od ludzi, którzy pewnie nawet zdania z nim nie zamienili. Było mi wstyd.

-Nie po prostu. - zaczęłam plątać się w słowach.
-Przepraszam. - dokończyłam spuszczając głowę w dół. Po chwili poczułam na swojej brodzie palce, które zmuszają mnie do podniesienia wzroku. Spojrzałam w piękne ciemne oczy Kai'a.

-Jest okej. - odpowiedział nadal tak boleśnie obojętnym tonem.

Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i zobaczyliśmy zaspanego Oliviera, który wyglądał jakby miał za chwilę runąć na podłogę.

-Macie wodę? - spytał tak ochrypłym głosem jakby nie używał go przez wieki. Dobrze rozumiałam co teraz czuł, bo też za chwilę nie wytrzymam jak nie wypije chociaż łyka wody.

-Nie. - odpowiedział szybko Kai. Tylko on nie brzmiał jakby miał zaraz nie wytrzymać z pragnienia.

Olivier jęknął z żalem. Popatrzył na nas wymownym wzrokiem przez co zaczynałam się obawiać co chce powiedzieć.

-Musimy jechać kupić. - powiedział tak jakby co najmniej mówił, że kogoś zdradził. Popatrzyłam na niego i zrobiłam minę jakbym zaraz miała się popłakać. Naprawdę chciałam.

-Poczekam za wami. - powiedziałam patrząc na chłopaków z nadzieją, że nie będę musiała ruszać się z domu.

-No właśnie ty i Kai jedziecie. - odpowiedział mi czarnowłosy. Zmierzyłam go spojrzeniem na co chłopak się zaśmiał.

-A z jakiej racji ja i on? - zapytałam z żalem.

-Nie wiem tak jakoś. Tylko szybko, bo mi się pić chcę. -dokończył chłopak, a następnie odszedł gdy ja pokazywałam w jego stronę środkowy palec.

Kai cały czas się nie odzywał, więc spojrzałam na niego i ku mojemu zdziwieniu brunet wyglądał jakby był już gotowy do wyjścia od dziesięciu minut. I w sumie to się nie myliłam.

-Dalej. - pospieszył mnie, więc posłałam mu szeroki uśmiech i powiedziałam, że zajmie mi to chwileczkę.

Po dwudziestu minutach stanęłam w pełni uszykowana obok chłopaka, który założonymi na piersi rękami stał oparty o ścianę i spojrzałam w jego oczy.

-To była ta chwileczka? - spytał zrezygnowany odbijając się od ściany.

-No tak, idziemy. - powiedziałam na resztkach sił, bo palące gardło odmawiało coraz bardziej posłuszeństwa.

Wyszliśmy z domu mijając kilka nieznajomych osób leżących na kanapie i ogromny bałagan wszędzie. Zaczęliśmy iść w stronę samochodu Kai'a i wsiedliśmy do środka. Czerwony challanger chłopaka nigdy nie przestanie robić na mnie wrażenia. Zaczęliśmy jechać w stronę sklepu w ciszy, gdy rozbrzmiał dzwonek telefonu bruneta. Kai podniósł telefon i zauważyłam, że gdy odczytał nazwę kontaktu to zmarszczył brwi i zacisnął mocno szczękę. Odebrał i przyłożył telefon do ucha.

-Zapominasz co masz robić. - usłyszałam jakiś głos w słuchawce chłopaka.

-Zamknij się nie dzwoń do mnie. - odpowiedział tak oschłym i lodowatym tonem, że aż przeszły mnie ciarki. Zastanawiało mnie kto tak wszedł mu za skórę.

Spojrzałam na niego ponownie i złapaliśmy kontakt wzrokowy, gdy rozłączał się i odkładał telefon. Próbowałam coś odczytać z jego twarzy, lecz nie musiałam. Jakby był ze skały. Po dalszej jeździe dotarliśmy w końcu na miejsce i wysiedliśmy z samochodu. Cały cza podejrzliwie patrzyłam na bruneta, jednak on nie dał się rozgryźć. Weszliśmy do sklepu w poszukiwaniu wody. Od samego początku chciałam zadać jedno pytanie, ale nie wiedziałam czy boję się Kai'a czy jego odpowiedzi. Albo i tego i tego.

-Kto dzwonił? - odważyłam się zadać pytanie patrząc na chłopaka. On jedynie posłał mi wściekły wzrok i nic nie odpowiedział.

-Halo? Kto dzwonił? - ponowiłam próbę zadania pytania, jednak brunet dalej ani drgnął.

Gdy chciał sięgnąć wodę stanęłam przed nim uniemożliwiając mu to. Przewrócił oczami i spojrzał na mnie zirytowany.

-Możesz się kurwa przesunąć? - powiedział stanowczo, a ja próbowałam udawać, że mnie to nie ruszyło mimo, że na całym ciele miałam ciarki.

-Jak mi powiesz kto dzwonił. - odpowiedziałam przesuwając się gdy próbował mnie ominąć by sięgnąć butelkę. Ponownie przewrócił oczami.

-Nikt, ja pierdolę. - odparł na moje słowa kompletnie zdenerwowany. Popatrzyłam na niego podejrzliwym wzrokiem widząc jak chłopak traci resztki cierpliwości.

Nagle brunet zwyczajnie złapał mnie za ramię i popchnął z całej siły w bok. Zaplątałam się o własne nogi przewracając się boleśnie na podłogę. Spojrzałam zdziwiona całą sytuacją na chłopaka, który jakby nic się nie stało kupił kilka butelek wody i zaczął kierować się do kasy. Chciałam wstać, ale tak strasznie nie miałam siły. Musiałam coś zjeść, bo czułam, że jeszcze chwila i będę mdleć z każdym krokiem. Siedziałam tak na ziemi pogrążana w myślach kiedy usłyszałam jakiś głos.

-Wszystko okej? - spytała jakaś dziewczyna.

Podniosłam wzrok. Zobaczyłam przed sobą wysoką dziewczynę z w miarę długimi rudymi włosami i jasnozielonymi oczami. Była ubrana w szerokie jeansy i szeroka za duża na siebie czarną bluzkę odsłaniającą jej ramię. Wyciągała w moją stronę rękę, która szybko złapałam i wstałam przy jej pomocy.

-Naprawdę dzięki wielkie nie wiem co bym zrobiła bez ciebie. - powiedziałam od razu dziewczynie, którą słysząc moje słowa uśmiechnęła się do mnie.

-Zobaczyłam, że siedzisz na podłodze patrząc się w jeden punkt to stwierdziłam, że zapytam czy wszystko okej. - powiedziała patrząc na mnie z troską w oczach.

-Tak, wszystko jest okej raczej. - powiedziałam myśląc o tym, że tylko lekko boli mnie łokieć. -A, tak w ogóle jak się nazywasz? - spytałam jeszcze, bo wydawała się naprawdę mega miłą i sympatyczną osobą.

-Clarisse. - odpowiedziała rudowłosa.

ACY - Always Choose YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz