Ważna informacja pod rozdziałem!
Rozdział 14 - RHAN...
Moje oczy wpatrzone były w wejście do zatoki. Cień poruszył się, widząc mnie. Usłyszałam nagle:
-Spokojnie, to tylko ja... - głos wydawał się jakby znajomy, ale nie przypisałabym go komuś, kogo znam, a jednak. Postać wyszła z cienia.
-... Brian? - delikatnie i cicho zapytałam sama z siebie. - Brian, czy to ty? - zapytałam głośno.
To był on. Zeskoczył na dół po głazach, ukazując przy tym swoje nienaganne ciało. Ubrany był w czarną, skórzaną kurtkę. Tę samą, którą miał w szpitalu, kiedy widziałam go po raz ostatni.
Podszedł do mnie niepewnie, widząc drewno w moich dłoniach. Uśmiechnął się i po chwili odparł:
- Widzę, że się co do ciebie nie pomyliłem. - Opuściłam moją broń.
- Co masz na myśli?
- To, że masz nadprzyrodzone moce. - zbladłam. W mojej głowie kłębiły się tysiące myśli, gdy go ujrzałam, ale żadna nawet odrobinę nie pomyślała o tym, że on mógłby choćby podejrzewać moje nadprzyrodzone moce.- Skąd o tym wie... - nie pozwolił mi dokończyć zdania.
- Skąd o tym wiem? - uśmiechnął się do mnie. - No cóż, nie co dzień spotyka się osobę zdolną do podniesienia sporej kłody drewna. - jego błękitne oczy spoglądnęły na moje ręce.
Trwaliśmy chwilę w bezruchu i ciszy. Czułam, że na mojej twarzy pojawił się dziwny wyraz. Myślę, że było to coś pomiędzy zaskoczeniem, a chęcią zapytania. Sama jednak nie wiedziałam o co zapytać. Nie wiedziałam ile o mnie wie.
- Dobra, może ja zacznę. Pamiętasz błękitną pełnię? - przytaknęłam głową. - To dzięki niej zyskałaś moc. Z resztą nie tylko ty. Ja swoją również w tedy zyskałem, jednak nie przy ostatniej pełni.
- Ty też masz moce?
- Tak.
- Udowodnij.
Nagle wyciągnął rękę przed siebie, w stronę wody. Jednym okrężnym ruchem dłoni wydobył jej trochę. Uniósł nad powierzchnię lustra i wykonał dziwny ruch ręką, jakby strzepywał z niej krople wody. W tym samym momencie wcześniej utworzona kula wody rozbryznęła się na drobne kropelki i uniosła nad nami. Zaczęła delikatnie i powolutku wirować nad naszymi głowami.
- Przekonałem cię? - zapytał po chwili.
- Myślę, że tak. - odparłam wciąż wpatrując się w odrobinki wirującej wody. Uśmiechnęłam się do Briana i zaczęłam:
- Co wiesz o naszych nadprzyrodzonych mocach? - w jego oczach zaświeciły się małe błyszczące ogniki. A wyraz twarzy jakby rozpromieniał.
Usiedliśmy na ogromnych głazach tuż nad jeziorem. Ja patrzyłam w otchłań głębokiego jeziora, a on opowiadał, wpatrując się to we mnie, to w wodę. Dowiedziałam się, że dokładne pochodzenie mocy nie jest znane. Wiadomo jednak, że mają związek z Księżycem. Co błękitną pełnię kilka osób dostawało moce. Działo się tak od dawna. Lecz rzadko kiedy Obdarzeni (bo tak siebie nazywają) poznają siebie nawzajem. Podobno, gdy Obdarzony spotka Obdarzonego czuje coś dziwnego. Od razu wie, że ma do czynienia z podobnym sobie. Tak właśnie było w przypadku moim i Briana. On mnie po prostu wyczuł poprzez dotyk na przejściu dla pieszych. Powiedział, że prócz mnie zna jeszcze kilkoro innych obdarzonych.
- Powinnaś poznać Dianę! Jest niezwykle zdolna. - widziałam w jego oczach coś w rodzaju błysku. Ten był jednak inny niż poprzedni.
- A co jeśli chodzi o nasze moce? Są z czymś związane? Mają ograniczenia? - musiałam go o to zapytać. Jak do tej pory był jedyną osobą wiedzącą o magii.
- Z tego, co zdążyłem się nauczyć, nasze moce są wszechstronne, ograniczamy się jednak tylko my sami. Nasze lęki, stan psychiczny, otoczenie. To to, co wpływa na nasze siły. Każdy jednak ma w sobie taką część, której nikomu nie pokazuje. To głównie ona wpływa na nasze działania i myśli.
- Czym może być ta część? - zapytałam.
- To silne uczucie, które napędza w nas moce i motywuje do działania. W moim przypadku to przeważnie jest szczęście i rodzina.
- A są jakieś złe motywacje?
- Oczywiście, ale trwają one krótko. - zamyślił się chwilę. - Nasze moce muszą mieć solidne podstawy, jeśli mogę to tak nazwać. Złe motywacje nie są wieczne. Prędzej, czy później taka osoba zaczyna krzywdzić innych, ale i siebie. Przestaje odróżniać dobro od zła. W tedy jej moc zostaje wystawiona na próbę. Może nawet całkowicie się uśpić, ale nigdy nie opuszcza w pełni.
Rozważałam chwilę jego słowa. Mówił o tym z wielkim przekonaniem. Musiałam go zapytać skąd tyle o tym wie.
- Skąd wiesz to wszystko?
- Cała moja wiedza opiera się na doświadczeniach i słowach Rhan. - powiedział to imię, a ja zastanawiałam się nad znaczeniem tego słowa. Po chwili jednak wybiłam się z tego transu.
- Rhan? Kim on jest? - zapytałam
- Nie on, a ona. To... - już miał zacząć mówić, lecz głośny dźwięk z mojego telefonu przerwał jego wypowiedź. Okazało się, że Chris do mnie napisał:"Hej! Będę za 5 minut. :*"
- Chris do mnie napisał, że za chwilę będzie. - powiedziałam informując bruneta. Ten nagle wstał i odpowiedział:
- W takim razie ja już będę lecieć. Tu masz mój numer telefonu. - wstał i podał mi małą karteczkę. - W razie pytań, lub chęci spotkania się z pozostałymi Obdarzonymi. Mogę cię prosić o zachowanie dyskrecji w sprawie magii i tak dalej? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Oczywiście. Jak na razie nie mam zamiaru nikomu rozpowiadać o moich mocach. - uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili i on odwzajemnił uśmiech.
Odwróciłam się w stronę jeziora. Słyszałam jego kroki i jak wspina się po głazach w stronę wyjścia. Po chwili już go nie było. Lecz nie siedziałam długo sama. Chwilę później pojawił się Chris z koszykiem w ręku.
- Hej, przepraszam za spóźnienie. - usiadł obok mnie. - Wszystko w porządku? - zapytał. - Wydajesz się jakaś nieobecna.
Odwróciłam wzrok w jego stronę. Położyłam mu głowę na ramieniu. Na początku wydawał się lekko zdziwiony, lecz po chwili mnie objął ręką.
- Pięknie tu. - powiedział delikatnym, niemal anielskim głosem.
- Muszę się zgodzić. Mogłabym tu siedzieć godzinami.
- Jako, że musiałaś tyle na mnie czekać, postanowiłem nie tracić czasu i coś przygotować w domu. Mam koszyk pełen smakołyków. - wskazał na koszyk leżący obok.
- Och, to wspaniale. Umieram z głodu! - odparłam szybko, szczęśliwym głosem.
Moi drodzy!
Zaczęłam pisać to opowiadanie z natłokiem myśli i obaw. Starałam się jak mogłam, by było jak najciekawsze. Obecny brak weny męczy mnie już od dłuższego czasu. Czytam wiele opowiadań. Zaczęłam także 2 książki, które czytam na raz :)
W moim świecie wiele się dzieje. Z pewnością wpływa to na pisany przeze mnie tekst. Wówczas z pewnością można odróżnić moje nastroje i braki weny. Przejdę więc do sedna. Na dalszy ciąg książki miałam już pewien plan, ale z przyczyn tylko mi znanych został on całkowicie zmieniony. Póki co zawieszam więc moją działalność pisarską.
Myślę, że do sierpnia zyskam nowe natchnienie. Postaram się jak najszybciej coś wymyślić i przenieść z umysłu na ekran laptopa. :D
Serdecznie pozdrawiam:
-wszystkich Czytelników,
-tych, którzy dają gwiazdki. (są one dla mnie niczym gwiazdy ściągnięte z nieba, a podobne pokazują się mi w oczach na widok oceny)
-Zuzkę, która zdecydowanie wprowadziła zamęt w to opowiadanie,
-oraz osoby dzięki którym zaczęłam moją przygodę z wattpad'em.
Przepraszam, jeśli kogoś zasmuciłam, lub sprawiłam jakikolwiek smutek.
Na koniec chciałam jeszcze raz podziękować za 474 wyświetlenia i 39 gwiazdek. :*
CZYTASZ
Inna niż wszyscy...
Science FictionKażdy z nas ma swoje myśli... Każdy z nas ma swoje zdanie... Każdy z nas boi się reakcji otoczenia na nas samych... Jedni bardziej, drudzy mniej... W życiu każdego przychodzi taki czas, że zastanawiamy się nad sensem życia. Kim jesteśmy? Dokąd zmier...