Cześć Wam! Dawno nie pisałam! Wytłumaczenie macie pod rozdziałem. Rozdział pisany po raz drugi, bo poprzedni się usunął. ;-; Na szczęście cofnęłam stronę i mogłam zrobić screeny. Jednak pisać musiałam od nowa ;-;
Rozdział 19 - ACH TA PODSTĘPNA ŁYŻECZKA...
Moje urodziny zbliżały się wielkimi krokami. Ustaliłam z najbliższymi że rano będzie spotkanie z rodzinką, a wieczorem pójdę z przyjaciółmi na miasto. Cieszyłam się z tego powodu. W życiu nie zgodziłabym się na połączenie rodzinki i przyjaciół w dniu urodzin. To mogłoby się skończyć mega szlabanem...- - - - - - - - - -
- Faight! Chodź tu! Szybko! - usłyszałam krzyczącą z kuchni mamę. Podniosłam zatem szybko swoje cztery litery i pobiegłam na dół w piżamce i wyglądzie neandertalczyka. Doszłam do wniosku, że skoro tak dosadnie mnie woła, to znaczy, że to coś na prawdę ważnego. Miałam cichą nadzieję, że nie chodzi o lakier do paznokci, który wczoraj rozlałam na wannie.
- Stało się coś? - wbiegłam zaspana do kuchni, ale nie zupełnie kontaktowałam ze światem. - Ten lakier na wannie to nie ja! To Tha... - urwałam.
Zamilkłam, gdyż zobaczyłam po co tak na prawdę mama mnie wołała, a właściwie do kogo. Przede mną siedział Christopher przy stole w kuchni. Jak gdyby nigdy nic, jadł sobie płatki. W tym momencie podniósł głowę znad miski i popatrzył na mnie przeżuwając to wykwintne danie. Mając pełne usta, zatrzymał ruch swojej żuchwy i otworzył szerzej oczy. Moje też wyglądały jak pięciozłotowe monety. Szybko uciekłam w stronę łazienki na górze. Zamknęłam drzwi na kluczyk i podbiegłam do lustra. Tak się przestraszyłam tego co ujrzałam, że aż odskoczyłam. Oczy podkrążone, jak zawsze, gdy wstaję z przymuszonej woli. Włosy niczym po kopnięciu prądem - stały na wszystkie strony. Ale najlepsze, a raczej najgorsze było to, że nie spałam w piżamce, a w koronkowej czarnej bieliźnie. To by wyjaśniało dlaczego tak na mnie patrzył.Rozczesałam włosy, umyłam zęby i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i pobiegłam w ręczniku do pokoju. Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół. Wyglądałem już w miarę przyzwoicie, więc mogłam się pokazać ludziom. Weszłam do kuchni. Chris nadal siedział w tym samym miejscu i popijał kawę z moim tatą. Śmiesznie wyglądali.
- Cześć! - skierowałam się do wszystkich. - Przepraszam za moje poprzednie wystąpienie, ale zdecydowałam się je powtórzyć.
- Hej! Jak się spało? - Chris popatrzył na mnie, próbując ukryć reakcję na to, co wcześniej zobaczył.
- Jakoś ujdzie, choć normalnie śpię do 13. - popatrzyłam na zegarek na ścianie. Było chwilę po 10. - Mam ochotę na płatki! - powiedziałam z uśmiechem i wyjęłam mleko z lodówki. Nalałam do miseczki i postawiłam na stole. Rozległ się dźwięk telefonu taty. Popędził w jego kierunku. Pewnie znowu ktoś z pracy. Zostaliśmy sami w kuchni. Podeszłam do szafki z płatkami. Sięgnęłam po nie i nagle usłyszałam - Jak ja mam jej to powiedzieć?
-Mówiłeś coś? - zapytałam niepewnie. Znowu nie byłam pewna, czy to mówił, czy myślał.
-Ja? Nie. - odpowiedział, zastanawiając się czy faktycznie tak nie było.
- Nie ważne. To pewnie przez to, że za rano wstałam. - Wzięłam płatki i usiadłam obok niego przy stole. Nasypałam ich trochę do miseczki. Ale... - Ugh! - zaśmiał się. - Zapomniałam łyżki! - stwierdziłam, że nie chce mi się wstawać, a przecież przy nim nie użyję mocy. Stwierdziłam, że dostanę z krzesła do szuflady ze sztućcami. Powoli się przechylając próbowałam dosięgnąć uchwyt. Dzieliły nas milimetry. Już prawie miałam go w dłoni, kiedy straciłam równowagę. Pewnie z całym impetem runęłabym na ziemię, gdyby nie Chris, który złapał mnie za rękę w ostatnim momencie i zablokował krzesło, żeby nie odjechało. Pomógł mi powrócić do pozycji siedzącej. Popatrzył się w moje oczy i wypowiedział te słowa:
- Za uratowanie życia należy mi się nagroda! - Popatrzył na mnie z zawadiackim uśmiechem. Miał rację.
- Masz rację! Mój wierny rycerzu! Przyjmij ten oto płatek śniadaniowy, jako dowód mojej wdzięczności! - wyjęłam jeden z opakowania i wręczyłam mu z poważną miną.
- Hmmm... Myślałem o czymś innym... - doskonale o tym wiedziałam, więc gdy tylko odwrócił głowę w kierunku kubka z kawą, szybko podsunęłam głowę do jego ucha i wyszeptałam ciche:
- Dziękuję. - następnie delikatnie pocałowałam go w policzek. Było to zarazem przyjemne i nieprzyjemne. Ponieważ miał mały zarost na twarzy, który drapał w wargi. Jednak nie narzekałam na to, bo wyglądał mega seksownie. Widziałam, jak się uśmiechnął z tego powodu. Wróciłam do poprzedniej pozycji i już miałam zacząć jeść swoje płatki, gdy spostrzegłam, że nadal nie miałam tej podstępnej łyżki! Chłopak cały czas się na mnie patrzył. - Ugh! Chyba nie jest mi dane zjeść dzisiaj śniadania! Popatrzyłam na miskę i już miałam zamiar wstać od stołu, gdy usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła. Popatrzyłam w stronę Christophera. Specjalnie dla mnie wstał i wyciągnął z szuflady łyżkę. Położył ją na stole i usiadł na swoim miejscu. Popatrzyłam na niego wdzięcznym wzrokiem i znów podziękowałam. Tak jak poprzednio zostawiłam mu szybkiego, ale namiętnego całusa na policzku. Już miałam wziąć łyżkę, gdy nagle ktoś mnie ubiegł. Chris wziął ją, zamoczył w kawie, nabrał jej trochę i z perfidnym uśmiechem włożył do ust i dokładnie oblizał. Jadnak, by pokazać, że nie będzie sobie ze mnie żartów robił, zabrałam mu łyżkę. Nabrałam płatków i włożyłam do buzi. Był tak zszokowany, że się nawet nie odezwał. Widać było po nim, że tego się nie spodziewał.
- No co? - zapytałam z miną niewiniątka. - Trochę twojej śliny mi nie zaszkodzi. - wzruszyłam ramionami i zabrałam się za pałaszowanie śniadania. Chris najpierw zaczął się śmiać, a później zaczął rozmowę. Umówiliśmy się, że wieczorem udamy się do zatoczki. Właściwie to był jego pomysł, ale mi jak najbardziej odpowiadał. Gdy zjadłam przenieśliśmy się do mojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Właściwie to Chris usiadł, a ja oparłam głowę na jego torsie. Objął mnie ręką, co nie wiedzieć czemu spodobało mi się. Można by powiedzieć, że nawet się w niego wtuliłam. Czułam się w jego ramionach tak bezpiecznie. Zaczęliśmy oglądać mój ulubiony film, jakim jest "Jak Wytresować Smoka". Kocham tę ekranizację! Jest taka wartościowa, ciekawa i śmieszna. Przyniosłam paczkę chipsów paprykowych, więc jedliśmy i trochę gadaliśmy.-Faight? - zapytał niepewnie Chris.
- Tak?
- Miałaś kiedyś chłopaka? - zapytał jeszcze bardziej niepewnym głosem. Nie ukrywam, że zdziwiło mnie to pytanie.
- Był kiedyś taki jeden, ale to nic na tyle poważnego, żeby to wspominać. Dlaczego pytasz?
- A, tak tylko. Byłem ciekaw. - zamilkł na chwilę. - A kochałaś go? - no tym to mnie zszokował po całej lini.
- Sama nie wiem. Myślę, że będąc w przedszkolu nie wiedziałam jeszcze czym jest miłość. - uśmiechnęłam się lekko i popatrzyłam mu głęboko w oczy. Widać było, że podbudowało go to trochę.
- A teraz wiesz czym jest miłość? - bałam się tego pytania.
- Myślę, że powoli się tego uczę. - Była to prawda. Odkąd pamiętam wielu chłopców się wokół mnie kręciło, ale żaden nie był na tyle właściwy, żeby pójść na 2 randkę. Chris był inny. Dzięki niemu zaczęłam postrzegać świat inaczej. Z nim rozmawia się na prawdę "prawdziwie", jeśli mogłabym to tak nazwać. On był dla mnie kimś więcej, niż tamci. Może to on sprawił, że zaczęłam rozumieć pojęcie, jakim jest miłość? Nie był mi obojętny i nigdy taki nie będzie. Do tej pory był moim najlepszym przyjacielem, pomijając Raven. - A ty? Znasz to znaczenie? - zapytałam.
- Mam wrażenie, że to ty nauczyłaś mnie czym jest miłość. - popatrzył mi w oczy głęboko i uśmiechnął się. Trwaliśmy w takiej pozycji dłuższą chwilę. Nagle zapytał:
- Mogę cię pocałować?
Hej wszystkim! :D
2 miesiące bez pisania odcisnęło się na mnie, jak ślad opony na śniegu. Przepraszam wszystkich którzy czekali na rozdział! Postaram się dodawać częściej :DMoi NAJNAJNAJNAJDROŻSI!
Mamy już ponad 1.3k wyświetleń! To tylko i wyłącznie Wasza zasługa! Dziękuję za to z całego serca! Dziękuję za wszystkie oceny! Mam prośbę, by napisać w komentarzach co sądzicie o obecnej relacji Chrisa i Faight. Zależy mi na Waszej opinii :D
Muszę dodać, że...
Mam genialny pomysł na rozwinięcie akcji w tym opowiadaniu, więc bądźcie na bieżąco :D Ponad to mam też pomysł na nowe dzieło. Będzie balansowało na tematach codziennych i rzeczywistych z opinią moją i jak się okazuje większości. :D Lecz to dopiero za jakiś dłuuuugi czas xD
Serdecznie pozdrawiam moje nowe czytelniczki: Kasiunię i Wiktorię! :*
Dziękuję za wsparcie w trudach pisania podczas braku weny.
*Do Wiktorii: Tak, chipsy paprykowe! xD Tobie dedykacja rozdziału, ze względu na naleganie do jego powstania :D
CZYTASZ
Inna niż wszyscy...
Science FictionKażdy z nas ma swoje myśli... Każdy z nas ma swoje zdanie... Każdy z nas boi się reakcji otoczenia na nas samych... Jedni bardziej, drudzy mniej... W życiu każdego przychodzi taki czas, że zastanawiamy się nad sensem życia. Kim jesteśmy? Dokąd zmier...