R. XIV. Taka Sama Jak Inni

378 14 2
                                    

Zamarłam.

Spojrzałam na Davida z szerzej otwartymi oczami. Brunet cały czas wpatrywał się w nagrobek z ponurym wyrazem twarzy. Końcówki jego włosów były mokre od deszczu, który padał coraz mocniej. Co to znaczy, że Lily nie żyje przez niego? Spuściłam wzrok w dół i świdrowałam spojrzeniem po mokrej trawie, czułam jak moje serce zaczęło bić szybciej.

— Jak to nie żyje przez ciebie? — wykrztusiłam ledwo słyszalnym głosem.

Uniosłam z powrotem wzrok na Davida mając nadzieję, że doczekam się jakiegokolwiek wyjaśnienia, on jednak wciąż tkwił w tej samej pozycji co przedtem. Wtedy do mojej głowy podsunęła mi się myśl, okropna myśl. Początkowo nie chciałam się odzywać, ale czułam, że nie zaznam spokoju jeśli nie uzyskam na nie odpowiedzi.

— David... — zagaiłam niepewnie. — Czy ty... ją skrzywdziłeś?

Nagle rysy twarzy chłopaka diametralnie się zmieniły. Widziałam, że zacisnął zęby i ręce w pięści, a na jego twarzy dostrzegłam istną furię. Momentalnie zaczęłam żałować, że w ogóle się odezwałam. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i złapał mnie mocno za nadgarstek, niemal od razu poczułam pieczenie i byłam pewna, że zostanie mi ślad jego dłoni.

— Pojebało cię? — warknął, a jego głos był przesiąknięty nienawiścią i złością. — To żart, prawda? — powiedział, zaśmiał się, ale w jego głosie nie byłam w stanie dosłyszeć choćby trochę rozbawienia.

— David ja... — wykrztusiłam i spojrzałam w bok, było mi zbyt wstyd, aby spojrzeć mu w oczy. — To nie tak...

— A jak?! — krzyknął nagle przerywając mi, wzdrygnęłam się, gdy podniósł swój głos. — Jak mogłaś chociaż przez chwilę pomyśleć, że byłbym w stanie zrobić coś Lily?!

Poczułam jak moje oczy stają się wilgotne przez ból fizyczny jak i ten emocjonalny. Chłopak ostatni raz zmierzył mnie wzorkiem i puścił mój nadgarstek, poczułam ulgę, gdy ból w końcu ustał. Jednak jego miejsce szybko zastąpiło cholerne pieczenie. David prychnął coś pod nosem i odszedł ode mnie kawałek, wplatał rękę w swoje włosy i je poczochrał.

Chodził chwilę w miejscu, zatrzymał się nagle i powoli obrócił w moją stronę. Z jego mokrych od deszczu kosmyków włosów kapały krople wody, a w jego oczach dostrzegłam ten sam błysk co w jego mieszkaniu. Podszedł do mnie powolnym krokiem nie odrywając ode mnie wzorku i zatrzymał się dopiero kilka centymetrów przede mną.

— Przynajmniej utwierdziłem się w jednej kwestii. — wydukał, spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. — Utwierdziłem się w tym, że jesteś zupełnie taka sama jak inni, Judith.

Judith, a nie Jude.

Myślałem, że chociaż ty jesteś inna. — jego głos załamał się na końcu. — Ale jak widać się myliłem. — dostrzegłam, że po jego policzkach zaczynają spływać łzy, a może to były tylko krople deszczu? Sama już nie wiem, w każdym razie ten widok sprawił dziwny ból w moim sercu. — Myślałem, że mogę ja ciebie liczyć, że mnie rozumiesz.

— Możesz na mnie liczyć David. — rzuciłam od razu pewnym tonem. — I możesz mi ufać w stu procentach, zawsze.

Brunet przygryzł wewnętrzną część policzka i po raz kolejny spojrzał na mnie z bólem w oczach. Przeklął cicho pod nosem, założył ręce za głowę i doszedł ode mnie kawałek.

— Przestań to robić. — powiedział ledwo słyszalnie. — Błagam cię, przestań...

Zmarszczyłam brwi. Wolnym krokiem podeszłam do niego i położyłam delikatnie rękę na jego ramieniu bojąc się jego rekacji. David stał do mnie tyłem więc nie widziałam jego twarzy i w żaden sposób nie mogłam przewidzieć jego zamiarów.

Zapisani w Gwiazdach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz