7. Kogo kocha mocniej?

186 14 1
                                    

Godzinę później już szła korytarzem w kierunku gabinetu Mistrza Eliksirów. Sama nie wiedziała czy dobrze postąpiła zostawiając Elfi pod ich opieką. Czy mogła im w stu procentach zaufać? To się okaże... Wolała myśleć, że córka jest teraz bezpieczna i skupić się na Draconie.

- Harry... - odezwała się, kiedy wpadła do gabinetu.

- Kto Ci powiedział gdzie jestem? - Harry nawet nie ukrywał zdziwienia na widok przyjaciółki na miejscu przestępstwa.

- Asystentka. Podejrzewacie Dracona? To on zranił Briana i uciekł? To co? - dopytywała, kiedy Harry pokręcił przecząco głową. - Harry... Co się dzieje?

- Mam nadzieję, że Brian jak najszybciej odzyska przytomność, bo nadal nic nie mamy. Jeśli to ten sam sprawca to czemu zmienił działanie? Najpierw powinien porwać Briana, a potem Malfoya.

- Czy możemy porozmawiać sami? Tutaj - dodała, kiedy Harry skierował się w stronę wyjścia.

- Zostawicie nas samych? - zapytał grzecznie i poczekał jak drzwi się zamkną za ostatnim aurorem.

- Dzięki - wyszeptała i skierowała się w stronę biurka. - Wiesz może, gdzie mógłby trzymać rozpiskę inwentaryzacji eliksirów?

- Hermiona! Przestań! - krzyknął, kiedy przyjaciółka usiadła za biurkiem byłego ślizgona i zaczęła przeszukiwać pierwszą szufladę. - Powiedz mi, co się dzieje?

Hermiona westchnęła.

- Był u mnie.

- Malfoy?

- Tak, to znaczy nie... Kiedy napisałeś mi wiadomość, w moim domu był ktoś kto podszył się pod Dracona. Jego głos, jego wygląd, ale uwierz mi... To nie był on. Zadałam mu kilka pytań. Na żadne z nich nie odpowiedział poprawnie.

- Może był złośliwy? Hermiona, przecież to Malfoy...

- Harry, zaufaj mi. Byłam z nim i wiem jaki jest. To nie był on. Potrzebuje dokumentu z inwentaryzacji. Muszę wiedzieć, czy są wszystkie fiolki z eliksirem wielosokowym.

- Sądzisz, że sprawca jest na tyle głupi, żeby okradać Mistrza Eliksirów po tym jak zaatakował ofiarę drugorzędną i go porwał?

Hermiona nic nie odpowiedziała. Miała swoje podejrzenia kto mógłby za tym wszystkim stać, ale chciała się mylić. Chciała, żeby Brian jak najszybciej się obudził i to potwierdził. Czy mogła zaufać Harremu? Na pewno to nie był on, nie mógł być równocześnie u niej i tutaj, ale... Smsa dostała, kiedy była w kuchni. Mógł go napisać z salonu jako Malfoy, ale czy miałby powód przychodzić do niej i prosić, żeby dała mu spokój? Żeby przestała go kochać? Żeby dała mu szansę na znalezienie miłości? Komu najbardziej zależało, żeby zapomniała o Malfoyu raz na zawsze? Znała tylko jedną taką osobę, ale czy miała odwagę skrzywdzić Malfoya? No oczywiście, że tak. Patrzeć na niego nie mógł, ale czym zawinił Brian? Może był w złym miejscu o niewłaściwym czasie?

- Co robisz? - zapytała nagle, kiedy Harry wykręcił numer na telefonie i przyłożył go do ucha.

- Dzwonię do Rona. Powinien sprawdzić Twój dom. Może coś znajdzie - i wyszedł z gabinetu, bo przyjaciel właśnie odebrał telefon. Hermiona westchnęła. Nie zdążyła mu wyjawić swoich wątpliwości, więc Harry nie miał powodu nie ufać swojemu najlepszemu przyjacielowi.

- Draco jesteś pedantem. Gdzie schowałeś raport - zastanowiła się na głos rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok zatrzymał się na szafie, za którymi był prywatny zapas Mistrza Eliksirów. Wątpiła, żeby porywacz chciał dostać się do pomieszczenia obok i szukać eliksiru wśród setek tysięcy zapasów. Pod nosem miał jego prywatny zapas i na pewno z niego skorzystał. Myśl jak Ron, idź na łatwiznę, pogoniła siebie w myślach otwierając szafę z eliksirami.

Felix Felicis | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz