Mały, przytulny dworek, który był oazą spokoju dla jego rodziców stał się właśnie miejscem ukrycia Delphini Granger. Nigdy nie miał dostępu do tego dworku, a to dziecko? Wystarczyła jedna obietnica, a jego matka zaprosiła ją do siebie. Czy naprawdę obietnica, że wróci żywy do domu wystarczyła, żeby zgodziła się na zostanie Strażnikiem Tajemnicy? Aż tak mocno go kochała? Matka nigdy nie była wylewna w tych sprawach, ale wiedział, że go kocha. Czy Granger naprawdę go kochała? Dlatego wolała zaufać jego matce niż swoim przyjaciołom? To hipokryzja.
- Draco? - wzdrygnął się, kiedy usłyszał za sobą głos matki. Odwrócił wzrok od śpiącego dziecka w łóżeczku i zamknął za sobą drzwi do pokoju gościnnego.
- Czemu ja nigdy nie mogłem być w tym waszym przytulnym dworku odciętego od świata, a Granger, którą ledwo znasz zapraszasz i jeszcze zgadzasz się na schronienie?
- Panna Granger Cię kocha i obiecała, że zrobi wszystko byś wrócił tu żywy i jak widać dotrzymała słowa - dodała głaszcząc go po ramieniu. - Chodź do salonu, napijemy się herbaty. Cukier też kazałam naszykować - dodała z delikatnym uśmiechem.
- To czemu mnie tu zabrałaś, skoro wiesz, że jestem gotów wydać Delphini w zamian za Granger? Mogłaś mnie zabrać do Malfoy Manor, a skrzatom nakazać opiekować się dzieckiem. Niczego bym się nawet nie domyślił.
- Jesteś moim synem i wiem, że postąpisz słusznie. Wiem, że nie poświęcisz życia tego dziecka. Znajdziesz inny sposób, żeby ją uratować, ale i tak mam nadzieję, że pozwolisz Aurorom pracować. Blaise kazał Ci leżeć i wypoczywać jeszcze przez kilka dni. Wieczorem ma Cię odwiedzić, więc będziemy i tak musieli się przenieść kominkiem do Malfoy Manor. Lucjusz da nam znać - mówiła delikatnie obserwując dokładnie jego mimikę. Draco sprawiał wrażenie jakby jej w ogóle nie słuchał, a wyglądał jakby za chwilę miał się rozpłakać.
- Kocham tę idiotkę - wyszeptał jakby do siebie.
- Wiem, Draco.
- Muszę ją znaleźć. Muszę porozmawiać wieczorem z Potterem.
- Najpierw z Blaisem. Musi Cię zbadać i dać ewentualne lekarstwa. Idź się połóż, Draco. Obudzę Cię na obiad.
- Jest jakaś biblioteka w tej wiosce?
Narcyza westchnęła.
- Jest, ale najpierw musisz się wyspać. Potem do niej pójdziemy, Draco. Dowiemy się wszystkiego czego chcesz.
Draco wiedział jedno, na pewno z matką nie wygra, więc kiwnął głową. Dopił herbatę do końca i odłożył filiżankę na ławę. Nie zdziwiłby się, gdyby dolała do niej eliksiru słodkiego snu. Czy zdoła chociaż dojść do łóżka?
- Skrzat przygotował łóżko w pokoju gościnnym, który mamy tylko jeden, więc byłabym wdzięczna, gdybyś nie obudził Delphini. Odkąd nie ma panny Granger to bardzo ciężko ją uśpić.
Draco jedynie kiwnął głową. Nie musiała mu tego dwa razy powtarzać. Ostatnie o czym myślał to usypianie rocznego dziecka, którym tak naprawdę gardził.
- Jeśli ją obudzisz to sam będziesz ją usypiać, Draconie - usłyszał jeszcze głos matki i wszedł do pokoju gościnnego. Jego wzrok od razu powędrował w kierunku łóżeczka. Dziewczynka spała i poczuł niemałą ulgę. Na wszelki wypadek rzucił zaklęcie wyciszające na swoje buty i skierował się w stronę łóżka. Nie zamierzał się przebierać, a nawet chyba nie miał w co. Położył się na łóżku i przez chwilę obserwował baldachim. Gdzie jesteś Granger? Pomyślał i odpłynął. Matka pewnie coś mu dosypała do tej herbaty.
Spał i to bardzo dobrze. Na pewno lepiej niż przez ostatnie kilka dni. Odwrócił głowę na lewo mając nadzieję, że zobaczy Granger, ale niestety. Westchnął. Nic ich nie łączyło, żeby leżała obok niego. Przelotny romans w trakcie szkoły i po wojnie się liczył? Powiedziała, że go kocha, ale ile było w tym prawdy? Może chciała go uratować? A kto ją teraz uratuje? Na Pottera nie miał co liczyć. Taki z niego auror jak z niego mówca motywacyjny.
CZYTASZ
Felix Felicis | Dramione | Zakończone
Fanfiction- Przeklnę Cię! - Jesteś piękna... Zbliża się szósty rok szkoły w Hogwarcie. Voldemort zamierza dopaść Harrego Pottera i chce go jak najbardziej osłabić, więc postanawia zabić... Hermionę Granger, ale nie zrobi tego osobiście. Wyznacza do tego zada...