Draco obudził się w Skrzydle Szpitalnym. Ostatnie co pamiętał to coraz to nowsze rany na swoim ciele. O czym myślał? O matce. Nie martwił się o siebie, a jedynie o nią. Miał nadzieję, że wszystko u niej w porządku. On też był teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mógł zostać zabity w każdej chwili. Wtedy kiedy najmniej będzie się tego spodziewał.
Przypomniał sobie czemu Potter go zaatakował. Powiedział, że chce ją zabić. Czyli przeżyła ten upadek? Potter musiał wcześniej to sprawdzić nim za nim poszedł. Zostawiłby martwą lub umierającą przyjaciółkę, żeby się na nim zemścić? Raczej nie. Mógłby to zrobić w każdej chwili, a ostatnich chwil z przyjaciółką nigdy by już nie odzyskał. Miał taką nadzieję, że tak było.
Rozejrzał się po Skrzydle Szpitalnym. Nikogo oprócz niego nie było. Wyprostował się na łóżku. Jeśli Granger tu nie było to gdzie mogła być? Czy było z nią tak źle, że zabrali ją do Munga? A może... może Pucey'owi udało się wykonać to zadanie? Nie, nie... to nie mogła być prawda.
Rozejrzał się jeszcze raz po Skrzydle Szpitalnym i dopiero teraz zauważył, w najdalszym kącie, białe parawany. Czyżby za nimi znajdowała się Granger?
Usiadł na łóżku i już miał wstać, ale zawahał się. Czy to był dobry pomysł, żeby do niej poszedł? A jeśli ktoś go tam zauważy? Co mógłby pomyśleć? Że chce dokończyć dzieła i dobić ją? W sumie to nie wiedział jaka opinia krążyła po szkole o wypadku Granger. A jeśli był podejrzanym? A co, gorsze... może z góry założyli, że to on jest winny?
A walić to. I tak nie mam po co wracać na ostatni rok, pomyślał i wstał ze szpitalnego łóżka. Spodziewał się bólu po tylu ranach, ale nic nie poczuł. Może tylko wydawało mu się, że był poważnie ranny. Nie, przecież się wykrwawiał...Będzie musiał poczytać o tym zaklęciu.
Dotarł do parawanu i zajrzał. Zobaczył ją. Granger leżała na łóżku i najwyraźniej spała lub nadal była nieprzytomna. Może ten wypadek tylko wyglądał na groźny? Może wystarczy kilka eliksirów, żeby z tego wyszła bez szwanku?
Podszedł bliżej łóżka i po chwili wahania dotknął jej dłoni. Nie wiedział czemu, ale gdy poczuł jej ciepło, czuł jakby wielki ciężar spadł mu z serca. Sam już nie wiedział co ma myśleć. Gdyby odważył się ją zabić, to on i matka byliby bezpieczni. Żywa Granger była dla nich wyrokiem śmierci.
- Malfoy...
Odwrócił się i z kamienną miną spojrzał na Ginny Weasley, która obdarzyła go nienawistnym spojrzeniem. Przeniósł wzrok na Blaise'a, który nie patrzył na niego, tylko na dłoń, w której nadal trzymał dłoń gryfonki. Draco szybko ją puścił, ciemnoskóry dopiero wtedy przeniósł na niego wzrok i podniósł pytająco brwi.
- Weasley – odpowiedział jej zimnym tonem. Rudowłosa wyglądała jakby miała zamiar mu coś odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnowała. Ominęła go i sama podeszła do łóżka Hermiony. Draco nic nie mówiąc, odszedł i chciał już wrócić do swojego łóżka, ale Blaise złapał go za ramię kiedy go mijał.
- Jak się czujesz?
Draco podniósł pytająco brwi. Blaise chyba po raz pierwszy zadał takie pytanie. Czyżby za długo przebywał już z Weasleyówną?
- Żyję jak widać – odpowiedział wzruszając ramionami. Blaise jedynie westchnął.
- Malfoy – odezwała się rudowłosa kiedy ślizgon ponowił próbę pójścia do swojego łóżka. – Chcę wiedzieć jedno. Zrobiłeś krzywdę mojej przyjaciółce? – zapytała kiedy na nią spojrzał.
- Przysięgam na życie matki, że nic nie zrobiłem Granger – odpowiedział i nie zwracając uwagi na zdezorientowaną minę przyjaciela, wrócił do swojego łóżka.
CZYTASZ
Felix Felicis | Dramione | Zakończone
Fanfiction- Przeklnę Cię! - Jesteś piękna... Zbliża się szósty rok szkoły w Hogwarcie. Voldemort zamierza dopaść Harrego Pottera i chce go jak najbardziej osłabić, więc postanawia zabić... Hermionę Granger, ale nie zrobi tego osobiście. Wyznacza do tego zada...