HOPE
Kiedy otwieram oczy, za oknem jest już jasno. Przez chwilę wydaję mi się, że czuję się lepiej – przynajmniej do momentu, w którym wspomnienia ostatnich dni uderzą we mnie ze zdwojoną siłą.Z początku mam wrażenie, jakby to wszystko było tylko sennym koszmarem, jakby nie wydarzyło się naprawdę. Jednak widok szpitalnego pokoju szybko rozwiewa moje wątpliwości...
Nagle, tuż obok zauważam Lizzy, która wpatruje się we mnie z rozpaczą w oczach. Przez moment trwamy w milczeniu, wymieniając jedynie spojrzenia. Obserwuję, jak blondynka przyciska smukłe palce do ust, a po jej bladych policzkach spływają wielkie łzy.
Mimo wszystko widząc ją, czuję ogromną ulgę. W końcu zaczyna do mnie docierać, że już nic mi nie grozi.
– Tak bardzo cię przepraszam! – wybucha płaczem, rzucając się na moje ramię. – Przepraszam, że cię zostawiłam, że uwierzyłam, że wszystko jest w porządku – łka, a ja nie potrafiąc zareagować inaczej, płaczę razem z nią.
– Wiesz już wszystko? – pytam słabo.
– Wiem, Hope. Naprawdę cię przepraszam! Nie wiem, co sobie myślałam... – odpowiada łamliwym głosem.
Widzę, jaka jest roztrzęsiona i przejęta, i jest mi cholernie przykro, że to przeze mnie.
– Nie przepraszaj, Lizzy. To moja wina – odpowiadam, a mój głos także drży.
Ona jednak zdaje się wcale mnie nie słuchać.
– Tak się o ciebie bałam! – mówi przejętym tonem. – Matta już złapali. Pójdzie siedzieć na długie lata, gdy tylko... gdy tylko wyjdzie ze szpitala... – wstrzymuję oddech na te słowa. Nie mam pojęcia, co mu się stało, ale już nie potrafię mu współczuć. – Tę całą resztę też złapali. Na szczęście nie zdążyli cię bardziej skrzywdzić. Wybacz, pewnie nie chcesz o tym słuchać... Już nic ci nie grozi. Przepraszam cię, Hope! – nie przestaje, wyrzucając z siebie słowa w nieładzie.
– To moja wina, Lizzy – zapewniam ją. – Tylko ja jestem winna temu, co się stało. Jestem skończoną idiotką, że pozwoliłam na to wszystko. Że pozwoliłam, aby Chuck odszedł. Że znów pozwoliłam Mattowi zawładnąć moim życiem, zamknąć się w czterech ścianach i faszerować lekami... – przykładam dłoń do czoła, próbując ogarnąć myśli pełne chaosu. – Wiesz, co jest najgorsze? Że nie mam pojęcia, jak to się stało... Jestem taka głupia...
Teraz, choć z pewnością jestem na silnych lekach i mój umysł prawdopodobnie nie funkcjonuje jeszcze w normalny sposób, to nie mogę tego pojąć. Nie mieści mi się to w głowie. Naprawdę, jeszcze chwila i mogłabym postarać się o nagrodę Darwina...
– Nie jesteś głupia, Hope – mówi stanowczo. – Jesteś zagubiona i potrzebujesz wsparcia, pomocy – przez chwilę gładzi moją dłoń. – Przy Chucku poczułaś się lepiej, wyszłaś z ogromnego dołka, a ja... myślałam, że tak już zostanie, nawet bez niego... Nie mogę sobie darować, że nie sprawdziłam, czy po jego wyjeździe znowu nie popadłaś w depresję – wyrzuca z siebie, przejeżdżając dłońmi po twarzy.
Opuszczam zmęczony wzrok, wbijając go w swoje dłonie.
Jest mi wstyd.
– Nawet depresja nie usprawiedliwia tego, co sobie zrobiłam, Lizzy – uśmiecham się smutno, próbując znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie na to, do czego dopuściłam. – Wyjazd Charlesa dosłownie mnie zabił. A potem... moja własna głupota prawie mnie zabiła. Zgubiła – kręcę głową, ponownie wpatrując się w przyjaciółkę.
– Hope, potrzebna ci teraz pomoc, a nie wyrzuty sumienia – słyszę jej troskliwy ton. – Kto na twoim miejscu by się nie załamał? Tyle przeszłaś, w tak krótkim czasie... Wypadek, śmierć rodziców, pogrzeb, nowa rzeczywistość, niszczący cię psychicznie facet, który okazał się kłamcą, zdrajcą i twoim oprawcą. Tabletki, których nigdy nie powinnaś była brać. Pierwszy wyjazd Chucka, który cię zranił. Jego tajemnica, która była kolejnym ciosem. Ja, która zostawiła cię tutaj samą. Drugi wyjazd Chucka, który był już kulminacją – wymienia głosem pełnym współczucia. – Mało kto poradziłby sobie z czymś takim. A Matt doskonale to wykorzystał. To najgorszy człowiek, jakiego znam, Hope – widzę, jak gniew maluje się w jej oczach. – On też jest chory, on też potrzebuje pomocy specjalisty, ale mimo to nie zasługuje na nic dobrego na tym świecie. Przepraszam, że zostałaś z tym wszystkim sama...
CZYTASZ
Mój sąsiad - dupek [ ZAKOŃCZONE ]
RomanceHope Parker właśnie straciła rodziców w wypadku, który sama jakimś cudem przeżyła. Chociaż gdybyście na nią spojrzeli, powiedzielibyście, że w zasadzie umarła tamtej nocy razem z nimi. Już zapomniała, co to uśmiech. Niezdolna do jakichkolwiek uczuć...